Jeśli kiedykolwiek można byłoby nazwać jakiegoś mężczyznę „pięknym”, to z całą pewnością można było tak powiedzieć o Albafice. „Przystojny” nie było właściwym określeniem wobec jego osoby. Być może nawet słowo „piękny” nie opisywało dokładnie jego urody. Oglądali się za nim ludzie obojga płci, a dzieci patrzyły na niego zafascynowane. Bo w istocie, jego uroda była fascynująca. Gdyby spojrzeć tylko na jego twarz, można by śmiało pomyśleć, że jest to kobieta. Piękna, młoda kobieta o delikatnej urodzie, o cudownym uśmiechu i wspaniałych, długich włosach. Jednakże sylwetka nie zostawiała wątpliwości. Albafica był stuprocentowym mężczyzną. A swą urodę uważał za przekleństwo.
Choć wiele osób się za nim oglądało, mógł mieć każdą kobietę lub każdego mężczyznę na kiwnięcie palcem, jednakże Albafica nigdy nie wyrażał zainteresowania żadną płcią. Krążyły plotki, że skoro nigdy nie widziano go, jak podrywa jakąś dziewczynę, to być może jest gejem. Ale nikt nigdy nie widział go z żadnym mężczyzną. Sam zaś zastanawiał się, co z nim jest nie tak. Nie potrafił czuć przyjemności nawet z masturbacji, nie czuł nigdy pożądania do nikogo. Niemniej lubił bliskość z drugim człowiekiem, ale tę duchową. Być może dlatego mieszkał z Shionem, swoim przyjacielem.
Byli całkowicie od siebie różni, a mimo to jakimś cudem potrafili nawiązać nić porozumienia i tworzyć dobraną parę bliskich przyjaciół, nawet mimo kilku lat różnicy. Albafica był starszy od Shiona, właśnie skończył studia, a Shion był dopiero „świeżakiem” na uczelni. Mimo to znali się od dłuższego czasu i wspólne mieszkanie bardzo im odpowiadało. Oprócz tego dzieliła ich jeszcze sytuacja rodzinna i finansowa. Shion mógł śmiało liczyć na swoich rodziców, którzy fundowali mu wszystko. Albafica, skłócony z rodzicami nie mógł liczyć na taki komfort. Gdy tylko jego rodzice dowiedzieli się, że zamierza studiować „kierunek, po którym nie ma żadnej roboty”, powiedzieli z góry, że nie może liczyć na ich pomoc. Dlatego Albafica od początku studiów musiał radzić sobie sam. Zaciągnął kredyt studencki, a dodatkowo dorabiał wieczorami i w weekendy jako barman. Wszystko jednak musiało się zmienić.
I na co było mi kończyć studia z takim perfekcyjnym wynikiem? Po co zarywałem te wszystkie nocki? – Albafica wracał z kolejnej, nieudanej rozmowy o pracę. Gdy tylko skończył studia, przestał być opłacalny dla swojego pracodawcy, który nie musiał mu płacić pełnej stawki. Załamany, nie miał pojęcia, co dalej. Powoli kończyły mu się możliwości, a kredyt nie chciał czekać, aż pan Albafica łaskawie znajdzie pracę i będzie spłacać go regularnie. A do tego przecież trzeba z czegoś żyć, utrzymywać się…
Liczył na to, że gdy wróci, zamknie się na jakiś czas w pokoju i w milczeniu odstresuje się, by potem szukać na nowo pracy. Choć powoli miał już dość. Tymczasem okazało się, że Shion został w domu, bo nie miał zajęć. Od razu wybiegł na korytarz, by przywitać przyjaciela. Miał nadzieję, że tym razem się udało.
- Cześć… Ty nie na uczelni? – Albafica zapytał zrezygnowanym głosem.
- Nie. Lepiej mów, udało się? – w jego głosie czuć było podekscytowanie.
Albafica tylko pokręcił smutno głową.
- Ach… - westchnął Shion. Nie miał pojęcia, jak tym razem pocieszyć przyjaciela.
Było chłodno, więc Albafica poszedł do kuchni zrobić sobie herbatę, a jego przyjaciel poszedł za nim. Wydawało się, że Shion jest chyba nawet bardziej smutny, niż jego współlokator.
Alba nie chciał za bardzo rozmawiać o niezbyt przyjemnej rozmowie kwalifikacyjnej. Po raz kolejny miał do czynienia z sytuacją, która sprawiała, że czuł obrzydzenie do samego siebie. Po raz kolejny rozmawiał z atrakcyjną menedżerką w średnim wieku, która nawet nie ukrywała tego, że do jego obowiązków raczej nie będzie należało parzenie kawy czy pisanie korespondencji. Co więcej, otwarcie próbowała z nim flirtować, a kiedy Albafica zaprotestował, zdążyła tylko wykrzyknąć, że nie znajdzie pracy w tym mieście. Nie chciał robić kariery przez łóżko. Nie chciał sprzedawać swojego ciała. Zresztą, nawet jeśli uważał tę kobietę za piękną, nie potrafiłby jej wiele zaoferować, wbrew jej wyobrażeniom.
Od kilku miesięcy przeważnie scenariusz był ten sam – rozmowa z atrakcyjną menedżerką, niedwuznaczne propozycje… Zastanawiał się, skąd biorą się te wszystkie kobiety. Co sprawia, że są tak znudzone swoimi mężami, karierami, że poszukują dodatkowego dreszczyku emocji w postaci młodego kochanka. Miał też okazję spotkać kilku gejów, którzy również składali niemoralne propozycje, czasami nawet śmielej, niż kobiety. A jeśli trafiał na porządnych pracodawców bez zastrzeżeń, to zwykle musieli mówić, że jest im przykro, że na razie nie potrzebują nowych pracowników.
Albafica milczał jak zaklęty. Shion natomiast patrzył smutno w jego stronę. Wiedział, że nie powinien myśleć o tym w takiej chwili, ale ujawniało się jego zboczenie jako studenta architektury – chciał narysować swojego przyjaciela. Jeszcze nie uchwycił go ze smutną miną, choć wszelkie rysunki wykonywał w miarę dyskretnie, wiedząc, że Albafica sobie tego nie życzy tak do końca. I właśnie w tej chwili Shion wpadł na pewien pomysł.
- Posłuchaj… - Zaczął nieśmiało. – Wiesz, nie obraź się, ale może… Myślałeś o tym, żeby być modelem na ASP?
Spojrzenie Albafici mogło zabić. Jego przyjaciel zaczął się natychmiast tłumaczyć:
- Nie, nie zrozum mnie źle! To nie tak…
- A jak? Ty też sądzisz, że tylko do tego się nadaję? Że jedyne, co mam do zaoferowania, to uroda?
- Nie!
Zapadła niezręczna cisza, podczas której Shion próbował pozbierać myśli. Nie miał zamiaru obrazić Alby.
- Wiesz, ja nie mówię, że ogólnie masz to robić… Ale pomyśl o tym jak o rozwiązaniu tymczasowym… Lepsze to niż nic, prawda?
Albafica nic nie mówił. Shion zaś próbował za wszelką cenę wytłumaczyć, o co mu chodziło.
- No i… Pamiętaj, że zawsze mogę pożyczyć ci pieniądze, to przecież żaden problem dla mnie i w ogóle-
- Nie – przerwał stanowczo Alba. – Wiesz dobrze, co o tym myślę. Już i tak mam wrażenie, że za bardzo cię naciągam.
- To nie tak. Przecież wiem, że oddasz mi pieniądze, kiedy będziesz już miał.
Po kolejnej chwili milczenia Albafica, patrząc w okno, powiedział smutno:
- Twoja propozycja brzmiała, jakbyś mówił, że mógłbym zostać prostytutką. Nie będę sprzedawać swojego ciała.
Te słowa ugodziły Shiona w samo serce. Wiedział, że przyjaciel może odebrać jego słowa opacznie, ale nie sądził, że aż tak. Myślał, jak to wszystko naprawić.
- Ja… Ja ciebie przepraszam. Nie powinienem był o tym wspominać.
- W porządku. Zapomnijmy po prostu o tej rozmowie.
Jednak kolejne tygodnie mijały, a nic w kwestii pracy Albafici nie zmieniło się. A oszczędności zaczynały się kurczyć. Sfrustrowany i zdesperowany szukał pracy nawet znacznie poniżej swoich kwalifikacji.
Albafica postanowił wrócić do baru, w którym pracował podczas swoich studiów. Nie liczył na cud, ale próbował już niemalże wszędzie. Może jego były szef zmieniłby zdanie…?
Niestety, po krótkiej rozmowie wiedział, że nic z tego. Nie ma na co liczyć. Albafica stracił magiczny status studenta, a tym samym szef powiedział, że taki pracownik jest dla niego nieopłacalny. I choć chłopak wiedział, że to nierozsądne, by wydawać ostatnie pieniądze na alkohol, to tego wieczoru postanowił się upić. W samotności. Oczywiście w barze było mnóstwo ludzi, lecz miał ochotę po prostu pić i nie otwierać gęby do nikogo. I plan powiódłby się, gdyby nie jedna rzecz.
Przez cały ten wieczór czuł, że ktoś go obserwuje. Starał się jednak nie zwracać na to uwagi, sądził w myślach, że pewnie przesadza albo coś mu się wydaje. Chciał wyłączyć całkowicie myślenie, zapomnieć choć na chwilę o kłopotach… Kiedy właśnie podszedł do niego tajemniczy osobnik.
Był to mężczyzna niewiele starszy od niego, z długimi, jasnymi włosami i tajemniczym uśmiechem. Albafica sądził, że pewnie to kolejny gej, który chce go poderwać. Wypił jednak na tyle dużo, że postanowił sobie, że jeśli tak będzie, to popatrzy sobie na jego pięść całkowicie z bliska. Oczywiście poza barem. Załatwią to jak mężczyźni. Na chwilę obecną starał się go ignorować.
- Mówił ci ktoś, że jesteś piękny?
Albafica starał się tego nie słuchać. Myślał sobie: Tak. Jakieś tysiąc osób. Tajemniczy mężczyzna jednak nie dawał za wygraną.
- Tak, do ciebie mówię. Nie udawaj, że mnie nie słyszysz.
Podirytowany Albafica rzucił tylko:
- Słuchaj, jeśli myślisz, że możesz mnie podrywać, to…
- Nie, nie, ależ skąd… - mężczyzna uniósł ręce do góry w geście bezbronności. – Nic z tych rzeczy.
Albę to zaintrygowało. Jeszcze nigdy w życiu nie spotkał się z taką reakcją, a przecież tak zazwyczaj zaczynały się każde zaloty. Odwrócił się i spojrzał na mężczyznę, a ten uśmiechnął się szeroko.
- Jak ci na imię?
- Albafica. – Odparł krótko.
- Możesz mi mówić Minos. Dla mnie i dla pana czysta! – rzucił w stronę barmana.
- No to czego ode mnie chcesz?
Minos uważnie przyglądał się Albafice, co niesłychanie go krępowało.
- Jestem profesjonalnym fotografem, a ty… Ty masz ciało modela. Mógłbyś być gwiazdą, wiesz?
- Nie. – Albie od razu przypomniała się sugestia Shiona. No i miał również swoje zasady.
- Nie? Od razu nie? Dobrze… - Minos przysunął się nieco bliżej, przez co Albafica zareagował wręcz alergicznie i odsunął się lekko. – Obserwuję cię od dłuższego czasu – szepnął.
Alba poczuł, że serce mu aż stanęło. Przeżył już wiele dziwnych sytuacji, ale nie sądził, że będzie miał kiedykolwiek do czynienia ze stalkerem.
- Nie bój się, nie chcę cię szantażować, nic na ciebie nie mam, nikt mi nie zlecił śledzenia, jeśli o tym myślisz. Ale… Widzę, że ciągle szukasz pracy. Chodzisz na te rozmowy kwalifikacyjne i ciągle nic, prawda?
Nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Zresztą, Minos znał dobrze odpowiedź na to pytanie. Skoro go „obserwował”, to wiedział, jak jest.
- Uznam to milczenie za „tak”. No i ja właśnie w tej sprawie… Mam trochę zleceń, do których byś się idealnie nadawał.
- Dziękuję, ale nie. Już ktoś mi zasugerował, że powinienem spróbować na ASP, ale nie chcę. – Być może alkohol uderzył do głowy Albie, ale sam zastanawiał się, dlaczego o tym mówi obcej osobie.
Minos tylko się zaśmiał.
- U mnie zarobiłbyś znacznie więcej, niż na ASP. Tam płacą marne grosze, wierz mi. A poza tym… Niekoniecznie by cię wzięli. Studenci muszą umieć rysować różne typy sylwetek, ludzi o różnej urodzie, a ty jesteś aż za idealny.
- Powiedziałem, że nie, dziękuję.
Minos wzruszył tylko ramionami.
- Jak sobie uważasz. Jakbyś zmienił zdanie, to masz tu mój numer. – fotograf wręczył Albafice swoją wizytówkę. Chłopak schował ją tylko do kieszeni kurtki.
Nie miał pojęcia, jak wrócił do domu. Nie miał również pojęcia, która jest godzina ani jak długo spał. Na dworze było dość ciemno, a w domu panowała cisza. Kiedy zaspany podniósł się z łóżka, poczuł przeszywający ból w głowie. Czuł też, że strasznie chce mu się pić. Nie miał pojęcia, czy to była noc, czy już może dzień. Nie wiedział też, co właściwie działo się w tym barze. Kojarzył jedynie, że poznał dziwnego gościa, który proponował mu coś, na co w życiu się nie zgodzi.
Albafica powoli wstał z łóżka i udał się w stronę kuchni. W lodówce szukał czegoś do picia, ale stwierdził, że chyba wzrok mu szwankuje, ponieważ jego część lodówki była kompletnie pusta. Niewiele myśląc, wziął szklankę i nalał sobie wody z kranu. Pił szybko i łapczywie, by zgasić choć na trochę pragnienie.
Próbował sobie przypomnieć, co właściwie się działo, ale nie potrafił niczego skojarzyć. Usiadł więc do swojego laptopa, by przejrzeć jakieś nowe oferty pracy. Kiedy komputer się uruchomił, zobaczył, że jest późne, zimowe popołudnie, więc dlatego na dworze jest ciemno. Zdumiony jednak zobaczył, że nie ma Internetu, choć wszystko wydawało się działać. Kiedy próbował sprawdzać, czy router jest sprawny, usłyszał znajomy głos:
- W końcu wstałeś?
Albafica, podnosząc się spod biurka mocno uderzył się w głowę. W drzwiach stał Shion, który chciał mu pomóc, ale chłopak pokręcił tylko głową, pokazując, że nic mu nie jest.
- Tak… Możesz mi powiedzieć, jak trafiłem do domu?
- Zadzwoniłeś do mnie, więc cię przyprowadziłem. Było ciężko, zalałeś się w trupa.
Albafica w milczeniu starał się sprawdzić, co z Internetem.
- Nie sprawdzaj. Odłączyli nam Internet wczoraj.
- Dlaczego?
Shion tylko westchnął ciężko.
- W tym miesiącu była twoja kolej, aby płacić. Zapomniałeś?
Albafice było wstyd się przyznać, że nie zapomniał. Po prostu zwlekał z zapłatą, sądząc, że zaraz znajdzie pracę i zdąży wszystko załatwić. Niestety, termin zapłaty minął.
- Słuchaj, mogłeś powiedzieć… Założyłbym za ciebie…
Jego przyjaciel milczał. Nie wiedział, co ma robić. W dodatku głowa zaczynała go coraz bardziej boleć.
- Dobra… Czy wiesz, czemu moja część lodówki jest pusta? Brałeś coś z moich rzeczy?
Shion odparł tylko zdumiony:
- Chłopie, ja ciebie nie widziałem, żebyś szedł na zakupy. Ostatnim razem byłeś może… Dwa tygodnie temu? Nie dziw się, że nic nie masz.
Niedobrze, powoli wszystko zaczynało się walić na łeb. Lecz najgorsze miało dopiero nadejść, a Albafica jeszcze o tym nie wiedział.
- Aha, i jeszcze przyszło to – Shion wręczył mu kopertę.
- Co to jest?
- Nie wiem, nie otwierałem.
Sądząc po rozmiarach koperty, Albafica spodziewał się najgorszego. I nie pomylił się zbyt wiele. Było to ponaglenie do zapłaty kredytu studenckiego. Kredyt wisiał nad nim niczym widmo, upiór, który nie chciał go opuścić. Stwierdził, że teraz może tylko usiąść i płakać.
- Shion… Proszę cię, zostaw mnie na razie samego.
- Jak sobie życzysz – odparł smutno i zamknął drzwi, wychodząc.
Z tych wszystkich nerwów Albafica czuł, że łzy ciekną mu po policzkach jak grochy. Nie wiedział już, co ma robić. Na razie odłączyli Internet, a co dalej? Czuł, że burczy mu w żołądku. Tak jakby nie mógł pojąć, że jego właściciel nie jak go wypełnić. I chyba już nie będzie miał. Umrze z głodu. Choć pomyślał przez moment, że może to i dobrze, przynajmniej kredytu nie będzie musiał spłacać… Choć widział tylko jedną, jedyną opcję.
Uważał, że to wszystko jest zbyt dziwnym zbiegiem okoliczności. Dlaczego ten facet pojawił się akurat teraz? Miał wrażenie, że te kłopoty, które zwaliły mu się teraz na głowę były jego sprawką. Tak jakby Minos chciał zrobić wszystko, by przekonać Albaficę do tego biznesu.
Wciąż wahał się, a ręce mu drżały, kiedy jednak próbował dzwonić…
Albafica w życiu nie czuł się tak podle. Czuł, jak oszukiwał sam siebie, jakby robił coś całkiem nielegalnego, jakby za chwilę miał kogoś zabić lub okraść. Teoretycznie ta praca nie była niczym złym, ale Alba skłamał nawet Shionowi, mówiąc, że idzie na kolejną rozmowę o pracę. Nie chciał opowiadać o Minosie i jego propozycji. I choć fotograf był zachwycony tym, że chłopak jednak zgodził się być dla niego modelem, to Albafica pomyślał o tym, że najpierw pójdzie na próbę, zobaczyć, czy aby na pewno nie jest to żadna pułapka, podstęp, przykrywka do zupełnie czegoś innego. W końcu tyle się słyszało o różnych przypadkach uprowadzeń, wciągania w szemrane interesy...
Albafica dobrze kojarzył adres, który podał mu Minos. Nie była to żadna obskurna dzielnica, ale też z całą pewnością nie było to miejsce, w którym pracowały białe kołnierzyki, elita z klasy średniej. Był to budynek znajdujący się w pobliżu dzielnicy artystycznej – stara kamienica przerobiona na klimatyczne biura i apartamenty. Minos mieszkał w takim apartamencie, który służył mu jednocześnie za miejsce pracy. Znajdował się na samej górze.
Kiedy Alba pukał do drzwi, czuł, że serce bije mu mocno, a ręka mu drży. Zastanawiał się, co właściwie robi i dlaczego. W końcu to było wbrew jego zasadom. Nie chciał zarabiać na siebie swoim ciałem, swoją urodą. Ale uspokajał sam siebie i usprawiedliwiał, mówił sobie, że to tylko tymczasowe rozwiązanie, że wcale nie musi tego robić i skończy wtedy, kiedy zechce, kiedy tylko znajdzie sobie coś lepszego.
Minos otworzył drzwi, uśmiechnął się szeroko i zaprosił Albaficę do środka. Mieszkanie było przerobione na modłę artystyczną – surowe ściany, duża przestrzeń, tylko parę mebli, gdzieś dalej wydzielona kuchnia i łazienka oraz oddzielne pomieszczenie na pracownię. Alba od razu zwrócił uwagę na ściany, które były zapełnione fotografiami zrobionymi przez Minosa. Musiał przyznać, że niedawno poznany przez niego facet robił piękne zdjęcia, czy to mężczyznom, czy kobietom, a nawet całym rodzinom, jeśli tylko pasowało to do jakiejś artystycznej wizji lub do zlecenia, które aktualnie miał. Nie były to fotografie, które budziły jakiś niepokój, a wręcz przeciwnie. Minos potrafił oddać piękno każdej osoby, sprawić, że dana modelka lub model wychodzili w korzystnej dla nich pozie, z lekką nutką tajemniczości. Wśród wielu twarzy Albafica rozpoznał nawet kilku celebrytów. Nie sądził, że ma do czynienia z kimś tak dobrym i profesjonalnym.
- Napijesz się kawy? - Minos wychylił się z kuchni, pokazując dzbanek ze świeżo zaparzonym czarnym napojem.
Albafica był na tyle rozkojarzony i zapatrzony w zdjęcia, że nawet nie usłyszał, co mówił do niego Minos.
- Piękne, prawda? I chyba jesteś zaskoczony tym, kogo tu widzisz... - zaśmiał się lekko pod nosem. - Wiesz, mam dojścia, znam ich menedżerów i w ogóle... O każdym zdjęciu mógłbym opowiadać godzinami. Ale chyba nie po to tu jesteśmy, prawda? Usiądź, proszę.
Chłopak zorientował się, że cały czas właściwie stał i nawet nie powiesił swojego płaszcza.
- Czarną kawę poproszę. Bez cukru – powiedział, siadając na dużą kanapę.
Po chwili Minos dołączył do niego, stawiając kubek z kawą.
- Wybacz, że nie mam kompletu filiżanek. Czasem dostaję po prostu kubki od moich zleceniodawców i tak je zbieram... A widzę już po twojej minie, że udziela ci się zboczenie zawodowe. Pracowałeś w barze, prawda?
- Jesteś zaskakująco dobrym obserwatorem – odparł nieco beznamiętnym tonem. - Ale tak, zgadza się, pracowałem.
- Wiedziałem. - Zaśmiał się cicho. - W końcu jestem fotografem. Umiem obserwować ludzi. - Patrzył na niego uważnie i zastanawiał się, jakby tu uchwycić swojego nowego modela. - Dobra, pewnie chcesz wiedzieć, na czym stoisz, prawda? Poczekaj chwilę.
Fotograf szybko pobiegł do swojej pracowni i wrócił z teczką pełną papierów. Wyciągnął jeden z nich i położył na stole przed Albaficą.
- Proszę, tu jest umowa. Jeśli chcesz, to możesz przeczytać, tam masz wszystko – warunki, stawkę... Spokojnie, mamy czas, ja nie poganiam. - Rozsiadł się w fotelu i pił swoją kawę.
Albafica wziął dokument i zaczął pobieżnie czytać. Warunki niewiele mu mówiły, wiedział, że prawa autorskie przysługują fotografowi, na sesję umawiają się wtedy, kiedy im pasuje... Lecz Albafica był w szoku, kiedy zobaczył stawkę za jedną taką sesję. Od razu pomyślał, że jeśli dostanie te pieniądze w najbliższym czasie, to starczy mu przynajmniej na uregulowanie długów, które namnożyły się ostatnio. Czuł, że ręce mu drżą, ale jednak ta cena go przekonała. Choć i tak powtarzał sobie, że to tylko tymczasowo, że dalej będzie szukał normalnej pracy... Jednak niewiele myśląc, wyciągnął na ten czas dowód osobisty i zaczął spisywać swoje dane, by podpisać umowę. A Minos, widząc to, od razu się uśmiechnął.
- No i super! - wziął umowę od chłopaka i schował ją do teczki. - No, to mam zlecenie... Takie na próbę, do reklamy. Myślę, że będzie w sam raz. Spodoba ci się.
Tak naprawdę wcale mu się nie podobało, ale w głowie miał tylko sumkę, widniejącą na umowie. Minos jednak kontynuował opowiadanie o swoim projekcie.
- To jest reklama męskich perfum. Na razie jednak żadnych perfum nie dostałem, ale dali mi wolną rękę przy tworzeniu tej reklamy. Wiesz, taka fotka do magazynu dla pań – mrugnął okiem. - Chyba rozumiesz, nie? Ładny facet reklamuje ładne perfumy, one pójdą i zaraz kupią dla swoich mężów czy chłopaków...
Albafica poczuł, jak przechodzi przez niego niezdrowy dreszcz, kiedy usłyszał słowo „ładny”. Tak jakby nie słyszał tego setki razy. I to właściwie od małego. Ciągłe zachwyty obcych ludzi na ulicy. „Oj, jakie śliczne dziecko”, „Ile bym dała, żeby mieć takiego aniołka, jak ty”, „Jaki grzeczny i śliczny”. Już od dzieciństwa Albafica słyszał tylko o sobie, że jest „piękny”, „śliczny”, „ładny”. Sprawiało to, że zamykał się w sobie. Nie znosił, kiedy obce osoby chciały go pogłaskać po policzku, czy po włosach. W dodatku wiele rzeczy uchodziło mu na sucho tylko dlatego, że był po prostu pięknym dzieckiem. Jednak on tak nie chciał. Chciał wiedzieć, czy jest w czymś dobry, czy zły. Czy obrazek narysowany przez niego jest rzeczywiście ładny, czy mówią tak, bo sam jest ładny i nie chcą mu sprawić przykrości. Niewiele lepiej było, gdy stał się nastolatkiem i dodatkowo nabrał męskiej sylwetki. Przez dziewczyny był nazywany „ciachem”, a wśród chłopaków był albo obiektem zazdrości, albo był wyzywany przez nich od „pedałów”, czego kompletnie nie rozumiał. Nie wiedział, co uroda ma do orientacji seksualnej i w dodatku nikt mu tego nie zechciał wyjaśnić. I choć nie mógł narzekać na brak powodzenia wśród dziewczyn, on sam nigdy nie czuł pociągu do żadnej z nich. Chciał bliższej znajomości, ale tylko na poziomie duchowym, a nie fizycznym. Chciał mieć z kim pogadać, wyjść gdzieś na spacer, napić się dobrej kawy, pośmiać się czy pożalić. Ale nic więcej. I teraz kolejny raz słyszy, że jest „ładny”. Czyżby tylko do tego się nadawał?
- To co? Zaczynamy? Szybciej zaczniemy, szybciej skończymy.
Albafica zorientował się, że kompletnie się wyłączył, podczas gdy Minos cały czas mówił o tym, co ma zamiar zrobić. Nie chciał jednak dać po sobie tego poznać, więc tylko kiwnął głową i poszedł za fotografem do jego pracowni.
- Poczekaj chwilę, ja i tak muszę wszystko ustawić...
Alba w milczeniu patrzył, co Minos ma zamiar zrobić. Ustawiał odpowiednie płótna, światło, szykował aparat. Po chwili podszedł do swojego modela i spojrzał na niego uważnie. Albafica czuł, że jest oglądany jak towar w sklepie.
- Masz na sobie jakiś podkład, czy coś...?
Alba nie krył zdumienia.
- Co? Nie, skąd ci to przyszło do głowy?
- W takim razie pozazdrościć cery... Masz ty w ogóle jakieś słabości? - uśmiechnął się, lecz chłopak zignorował go. - Dobrze... - patrzył dalej, a po chwili powiedział: - Możesz rozpiąć jeden guzik koszuli? Tak u góry.
Niedoszły model czuł, że coraz mniej podoba mu się ta zabawa. Choć przecież Minos nie prosił o rozebranie się, a jedynie rozpięcie guzika. Albafica nie lubił odkrywać swojego ciała. Wyobraził sobie jednak, że robi to, bo jest gorąco. Czuł jednak, że ręce mu drżą.
- Bardzo dobrze. I w ogóle świetnie wyglądasz.
Po chwili Minos podsunął ciemne krzesło. Ustawiał je odpowiednio, aby wyszło korzystnie na zdjęciu. Na próbę zrobił nawet kilka fotografii, po czym powiedział do swojego modela:
- Usiądź, ale tak wiesz – tyłem, oprzyj się brzuchem i trzymaj oparcie.
Albafica nie był do końca pewny, czy robi dobrze, ale usiadł tak, jak prosił go o to Minos. Fotograf patrzył na niego dokładnie i po chwili rzekł:
- Albo wiesz co? Ściągnij proszę buty i skarpetki. Nie martw się, tu jest ciepło.
Alba nie był do końca pewny, dlaczego to robi. Nie był też pewny, dlaczego Minos akurat prosi o to, ale stwierdził, że skoro ma taką wizję artystyczną, to się poświęci. Nie lubił pokazywać nawet skrawka swojego ciała, ale ostatecznie to nie była rozbierana sesja. Po chwili chłopak ściągnął buty i skarpetki i odstawił je obok, po czym wrócił na krzesło. Minosowi jednak dalej coś nie pasowało. Podszedł do swojego modela i zaczął odpowiednio ustawiać, na co Albafica aż się wzdrygnął.
- Nie bój się... Przecież nic ci nie robię. Po prostu tak mi jest łatwiej, a jakbym zaczął mówić, jak masz się ustawiać, to trwałoby to znacznie dłużej... - mówił, dotykając równocześnie jego miękkich, długich włosów.
Albafica swoim smutnym i przerażonym spojrzeniem zdawał się pytać, czy długo jeszcze będzie musiał to wszystko znosić. Minos, patrząc tak na niego miał ochotę go ucałować, ale nie chciał zrażać do siebie na samym starcie tak wspaniałego modela. Wreszcie po odpowiednim ułożeniu włosów Minos spojrzał na całość. Musiał przyznać, że Alba miał bardzo piękne i zadbane stopy. Nie chciał jednak pytać, jak o nie dba. A przynajmniej nie teraz. Było prawie idealnie.
- Później to zwiążesz włosy, zobaczymy, jak wyjdzie lepiej. Dobrze… A teraz oprzyj się wygodnie, plecy luźno i uśmiech… Ale taki lekki… - Minos próbował robić kilka zdjęć, ale czuł, że coś jest nie tak, więc po chwili przerwał.
- Co się dzieje?
- Hmm… Źle. Jakby to ująć… Trochę jesteś spięty. Jeśli mój model jest spięty, to choćbym nie wiem, jakbym się starał, to zdjęcia wyjdą beznadziejne. Spróbuj troszkę bardziej wyluzować.
Albafica milczał jak zaklęty. Nie potrafił. Za bardzo to go wszystko stresowało. Nigdy nie lubił takich sytuacji, ani tym bardziej nie cierpiał robienia mu zdjęć. Niby cały czas myślał o pieniądzach, ale to nie zmieniało faktu, że Alba czuł się zestresowany. Nie mógł się przemóc. Po chwili nieznośnej ciszy Minos powiedział:
- Dobrze… Mam nadzieję, że nie prowadzisz.
- Nie, przecież nawet nie mam samochodu.
- To chodź, wypijemy coś.
Teoretycznie nie powinien tego robić. Zastanawiał się, dlaczego jednak tak się dzieje, że robi coś wbrew sobie. Idzie z kompletnie obcym mężczyzną do kuchni, żeby się napić. A nie robił tego nigdy nawet ze swoim współlokatorem.
Minos wyciągnął butelkę wódki, którą dostał w prezencie od kogoś oraz dwa kieliszki. Sobie nalał znacznie mniej, niż Albafice. W końcu musiał zachować trzeźwość umysłu.
I choć alkohol sprawił, że Alba rozluźnił się, tak jak myślał właśnie Minos, to ciągle gdzieś słyszał pewne wyrzuty sumienia i w duchu myślał, że upadł nisko. Ale wódka choć przez chwilę pomagała zapomnieć.
Po skończonej sesji Minos powiedział, żeby Albafica spodziewał się przelewu w ciągu tygodnia za tę sesję. A pocztą wyśle mu zdjęcia. Tak naprawdę Albę niewiele obchodziły te fotografie. Wiedział, że nie oprawi ich w ramkę ani nie będzie się nimi chwalił. Ale podziękował z czystej grzeczności.
W domu pomyślał już o tym, że coś jest w powiedzeniu, że aparat kradnie duszę człowiekowi. Albafica długo stał pod prysznicem i próbował zmyć z siebie wstyd, który czuł przez ten cały czas. A przecież sesja zdjęciowa nie miała za wiele wspólnego z cielesnością. Choć podejrzewał, że coś może być nie tak…
Shion bezskutecznie próbował się dowiedzieć, gdzie właściwie był jego przyjaciel i czemu wraca tak późno wieczorem. Wstawiony Albafica powiedział tylko, żeby Shion nie martwił się więcej o kasę i rachunki – wkrótce wszystko będzie załatwione. Współlokator Alby nie miał pojęcia, co to wszystko ma znaczyć. Do głowy przychodziły mu najgorsze myśli. Zabił kogoś? Zaczął handlować narkotykami? Nie wierzył, że znalazł w końcu pracę, bo zapewne Alba powiedziałby mu o tym. Były student filozofii nigdy nie należał do rozmownych osób, ale tym razem przeszedł samego siebie. Dodatkowo Shiona zastanawiał ten bardzo długi prysznic, który trwał prawie godzinę. Shion podszedł w końcu spać. Nie chciał naciskać, stwierdził, że jego przyjaciel sam z nim o tym porozmawia, jeśli tylko zechce.
Na drugi dzień Albaficę obudził kac. Nie ten fizyczny, lecz ten moralny. Czuł się jak prostytutka, która sprzedaje własne ciało za pieniądze. Tu sprzedawał „tylko” swoją aparycję, ale i tak cały czas czuł się jak towar. Jeszcze to ciągłe poprawianie, niechciany dotyk. Na zdrowy rozsądek Albafica wiedział, że ten dotyk nie miał nic wspólnego z molestowaniem, był daleki od uwodzenia, ale nie należał do czegoś, co by lubił. Potem jeszcze Minos stwierdził, że przez alkohol będzie się bardziej świecić, a policzki będą za czerwone, więc Albafica musiał użyć podkładu i pudru. Nigdy wcześniej tego nie robił, w dodatku czuł się dziwnie, wykonując typowo kobiecą czynność. Nigdy tak do końca nie rozumiał, dlaczego kobiety usiłują być piękne wręcz na siłę, decydują się na ból i poświęcenie tylko po to, by czuć się lepiej ze swoim ciałem lub przypodobać się komuś. On był chodzącym ideałem, a dałby wiele za przeciętność.
Postanowił nie odzywać się do Minosa pierwszy. Chciał poczekać, czy rzeczywiście dostanie pieniądze, zgodnie z umową. Nie jeden raz w końcu czytał o przypadkach oszustw. Był też zdenerwowany, kiedy ciągle pamiętał słowa Minosa o tym, że zdjęcia wyśle pocztą. Chciał je przechwycić przed Shionem. Właściwie to nie wiedział, dlaczego to tak ukrywa przed swoim przyjacielem. Może chciał się unieść honorem? Nie spodziewał się, że jednak będzie musiał przyjąć propozycję podobną do tej, o której mówił jego przyjaciel. Wstyd? Zażenowanie? W pewnym stopniu tak. W końcu to był dość łatwy zarobek. Nie planował tego. Liczył na jakąś poważniejszą pracę lub nawet na to, że zostanie pracownikiem biurowym. Najlepiej w wielkim biurze, gdzie każdy pracuje w oddzielnym boksie i nikt nikogo nie widuje. Miejsce, w którym nie będzie się wyróżniać. Gdyby nie to, że potrzebował gotówki na już, w życiu by się nie zdecydował na coś takiego.
Dwa dni później pocztą przyszły obiecane zdjęcia. Na szczęście Shion był w tym czasie na zajęciach, więc Albafica mógł je przechwycić. Fotografie były już po odpowiedniej edycji, gotowe tylko do nałożenia odpowiedniego napisu reklamującego perfumy. Czerń i biel oraz gra światłocienia dodawały zmysłowego uroku – Albafica musiał to akurat przyznać. Minos wymarzył sobie, że ma wyjść tajemniczo – i tak też było. Model siedzący na odwróconym krześle, z bosymi nogami, patrzący gdzieś w dal. Wariantów było kilka – na jednym zdjęciu Alba patrzył w lewo, na drugim w prawo, na jeszcze innym patrzył przed siebie, ale dłońmi zasłaniał nos i usta, prezentując jedynie swoje piękne oczy. Kolejne zdjęcia były podobne, tylko Albafica miał na nich związane włosy.
Musiał przyznać, że robią wrażenie. Są profesjonalne i potrafiły oddać to, co sobie umyślił Minos. Ale jednak Alba dziwnie się czuł, widząc na tych fotografiach siebie. Zwykle widział bowiem jakichś bezimiennych modelów i modelki, którzy jawili mu się w podświadomości jako istoty nierealne, nie z tej planety. W końcu zwykle ich uroda była poprawiana, głównie komputerowo. A teraz widział siebie. Podobnego do tamtych istot. Nie wiedział, co o tym myśleć. Schował po prostu zdjęcia i postanowił nie patrzeć na nie więcej. Bardziej interesowały go pieniądze.
Albafica czekał na przelew, siedząc jak na szpilkach. Z racji tego, że odłączyli Internet, potrafił chodzić kilka razy dziennie na spacer do najbliższego bankomatu, by sprawdzić, czy pieniądze już są. Mijały kolejne dni, a do głowy zaczęły mu przychodzić myśli o tym, że dał się wykorzystać i był naiwny. Czuł się źle z tego powodu. Nawet nie zauważył przy tym, że od paru dni nie rozmawia ze swoim współlokatorem. Ciągle w głowie miał czarne myśli o tym, że na pewno Minos go oszukał i pieniędzy nie będzie, a fotograf tak naprawdę jest zboczeńcem lub w najlepszym przypadku krętaczem, który sprzeda gdzieś jego zdjęcia, a on sam nie zobaczy ani grosza z tego.
Wreszcie jednak pieniądze dotarły. A Albafica poczuł taką ulgę, jak nigdy wcześniej. Z tego stresu czuł, że łzy ciekły mu po policzkach. W tytule przelewu było jeszcze napisane „Przepraszam za zwłokę :)”. Może Minos jednak nie jest taki zły, jak się wydawał na początku? Alba cieszył się, że pieniądze starczą przynajmniej na uregulowanie długów. Potem pomyśli natomiast, co dalej... Na razie chciał się cieszyć dniem dzisiejszym.
Kolejne dni mijały, a jedynym źródłem zarobku Albafici były kolejne sesje zdjęciowe. Czuł coraz mniej stresu przy nich, z czasem stało się mu to kompletnie obojętne, było taką czynnością jak codzienne parzenie herbaty. Nawet nie obchodziło go zbytnio, jaka była tematyka danych reklam. Póki sesje nie były rozbierane, mógł jakoś to znieść. Nie potrafił jednak przeżyć pewnych drobnostek, które może przeciętnego człowieka by nie obeszły, ale nie jego. Zachowanie Minosa było coraz śmielsze, lecz starał się o tym nie myśleć...
Shion niczego nie podejrzewał. Czasami ciężko było mu w ogóle odgadnąć, o czym myśli jego przyjaciel. Początkowo jeszcze próbował to robić, lecz z czasem przekonał się, że to nie ma sensu. Niejednokrotnie myślał, że Alba obraził się na niego za coś, a tu wychodziło najczęściej, że Albafica po prostu nie miał ochoty na rozmowę z nikim. Nie wynikało to nawet z jakiegoś złego humoru, czy z tego, że coś się wydarzyło. Po prostu przyjaciel Shiona miał swoje „fazy”, w których nie należało mu przeszkadzać. Nie obrażał się na nikogo, po prostu się wyłączał i potrzebował czasu wyłącznie dla siebie. Dlatego też Shion nie naciskał na nic i już nawet nie pytał o potencjalną pracę. Był jednak pewny, że Albafica płaci regularnie rachunki. Może pogodził się z rodzicami? Wydawało mu się również, że widział gdzieś Albaficę w jakiejś gazecie. Nie miał jednak czasu dokładnie się temu przyglądać. Może po prostu tylko mu się wydawało.
Tymczasem do mieszkania Shiona i Albafici wpadł Dohko, kumpel Shiona jeszcze ze szkoły średniej. Przychodził rzadko, częściej spotykali się na mieście, jednak kiedy już wpadał, ciężko było go wyrzucić. A w dodatku przynosił wódkę. I to najczęściej ryżową. Dohko był z pochodzenia Chińczykiem, więc kultywował tradycje swoich przodków. Najczęściej kończyło się to upiciem Shiona i fochami („Po co piliśmy tę wódkę? Teraz mam kaca przez ciebie!”). Wpadł dość niespodziewanie, a Shion akurat żałował, że Albafici nie było. Musiał siedzieć z nim sam i znosić jego zaczepki.
Dohko w porównaniu do Shiona był o wiele bardziej towarzyski i imprezowy. I choć Shion również nie należał do skrytych osób, nie był w końcu jak Albafica, że nie potrafił się odzywać przez kilka dni, to w porównaniu do Dohko miał „kij w dupie”, jak to niektórzy znajomi z roku o nim mówili. Nie potrafił bowiem wyluzować, a przejawiało to się w ten sposób, że brał wiele rzeczy do siebie. Dohko oczywiście lubił to wykorzystywać i droczyć się z kumplem. Shion mówił przy tym często, jak bardzo go nie znosi, choć tak naprawdę lubił tego wariata. Musiał sam sobie w duchu przyznać, że miał dość dziwnych przyjaciół, tak bardzo niepodobnych do niego. Ale to może dlatego tak dobrze się dogadywał? Pewnie gdyby miał zupełnie innych przyjaciół, bardziej podobnych do siebie, to prędzej czy później nie zniósłby ich towarzystwa. A Dohko był w sam raz, żeby poprawić humor. A trochę tego Shion potrzebował, martwiąc się o Albaficę.
Alba wracał z kolejnej sesji, po której chciał odpocząć. Kiedy zbliżał się do drzwi swojego mieszkania, słyszał podniesiony głos i śmiechy. Od razu mógł założyć, że to pewnie Dohko wpadł do Shiona.
Może to i dobrze. Przynajmniej choć na chwilę zapomnę o tym wszystkim. - Pomyślał, otwierając drzwi.
Zastał tam dość ciekawy widok w salonie. Dohko trzymał Shiona swoim ramieniem tak, jakby się z nim siłował i czochrał go włosach. Albafica zastanawiał się, o co może tym razem chodzić. Czyżby Dohko ze swoimi krótkimi, ciemnymi włosami pozazdrościł blond czupryny Shionowi?
- No zostaw już! - krzyczał Shion, usiłując się wyrwać.
- Ale czemu? Nie lubisz kokoska? - śmiał się Dohko, czochrając po włosach.
- Ale ja ci wcale nie pozwoliłem! Zabraniam! Koniec!
- Nie wierzgaj tak, bo rozlejemy wódkę...
Dohko przerwał jednak droczenie się, słysząc coś, czego się nie spodziewał. Śmiech Alby. Albafica śmiał się, trochę cicho, ale słychać było, że jest to szczery śmiech. Śmiech, którego tak mu brakowało od dłuższego czasu. Dzisiaj chłopak postanowił się dłużej śmiać.
- Jesteście naprawdę zabawni... - uśmiechnął się radośnie.
- O, cześć, Alba! Siadaj, napij się z nami! - Dohko już chciał nalewać wódki, kiedy Albafica zdejmował płaszcz i buty.
- Napić to się nie napiję, ale chętnie z wami posiedzę.
- Alba, nie zostawiaj mnie z nim samego, proszę... - błagał Shion.
- Ja tylko idę się przebrać, zaraz wrócę. A poza tym... To w końcu twój kolega, jakoś do tej pory sobie z nim radziłeś, co nie?
Po chwili Albafica wrócił do Shiona i Dohko. Usiadł na fotelu obok i patrzył na nich. Uważał, że są razem nawet pocieszni. Dohko zawsze umiał rozbawić i rozruszać towarzystwo. Alba odmawiał jednak kategorycznie picia. Od jakiegoś czasu po prostu miał dość. Chciał się zrelaksować i odstresować, śmiejąc się z obu kolegów. Mógł choć na chwilę zapomnieć o tym, co go spotkało przez ostatnie kilka miesięcy. Dlatego też cieszyła go obecność Dohko. Może i w normalnych okolicznościach nazwałby go pajacem, ale okoliczności niestety nie były normalne. Wiele by dał za to, żeby mógł spędzać czas tak jak Shion. I cały czas studiować. Gdyby tylko ktoś mu mówił, że po ukończeniu nauki nic nie będzie takie proste...
I choć Dohko pod wpływem alkoholu mówił i śmiał się głośno, a mimo to Albafica, siedząc skulony w fotelu, lekko drzemał, choć uśmiechnięty. Nie miał siły już na nic. Sesje może nie były wyczerpujące fizycznie, ale psychicznie na pewno. W końcu Shion pożegnał gościa (choć z wielkim trudem), kiedy zauważył, że Alba już zwyczajnie śpi. A zaraz po tym Shion wziął tylko koc i nakrył nim swojego przyjaciela. Nie miał serca już go budzić. Albafica ułożył się tak, że rękaw bluzki zsunął się. Na skórze Shion zauważył coś, co przypominało siniaka. Nie chciał jednak dopytywać, choć go to niepokoiło. Uspokajał się jednak w myślach, że pewnie gdzieś jego przyjaciel się uderzył i tyle. Zresztą, od jakiegoś czasu przestał pytać o cokolwiek.
CZĘŚĆ DRUGA
|