Recenzja Saint Seiya: Zażarta bitwa bogów – II film kinowy
Film Saint Seiya: Zażarta bitwa bogów został wydany w 1988 roku i był drugą próbą przeniesienia przygód Rycerzy na srebrny ekran. Czy aby na pewno udaną?
Hyouga, Brązowy Rycerz Łabędzia, zostaje wezwany na Syberię (sic!) w celu załatwienia pewnej sprawy. Niestety, w trakcie wyprawy znika w dość tajemniczych okolicznościach. Atena wraz Seiyą i spółką wyrusza do mroźnego Asgardu, by odnaleźć zaginionego wojownika. Bardzo szybko okazuje się, że w całej tej intrydze palce mieszał władca tej mroźnej krainy – Dorbal. Misja Rycerzy Ateny, początkowo sprowadzająca się do odnalezienia Hyougi, przekształca się w zaciekłą wojnę o uratowanie Saori, która tym razem dostała bezpłatny etat jako centralna dekoracja statku Wikingów.
Swoje rozważania na temat tej produkcji rozpocznę może od kilku zdań dotyczących samej tematyki filmu. Druga kinówka w zamyśle twórców miała być oparta na mitologii nordyckiej i stanowić pewną saintową wizję Ragnaroku. Celowo piszę – „w zamyśle”, albowiem Zażarta bitwa bogów ma z nią tyle wspólnego co płyta wiórowa z drewnem. Tak naprawdę poza imionami bogów (Loki, Odyn, Frej, Freja, etc.) i pewnymi drobnymi elementami zaczerpniętymi z mitologii nordyckiej, miłośnik kultury skandynawskiej nie znajdzie w tym dziele za wiele dla siebie.
Drugi film kinowy jest niekanoniczny, co w tym wypadku oznacza, że nie jest on fabularnie (poza mitologicznymi inspiracjami) powiązany ze znaną nam z serii telewizyjnej historią Hildy Polaris i wojną w Asgardzie.
Podobnie jak w przypadku pierwszego filmu kinowego - Historii złotego jabłka - tak i w Zażartej bitwie bogów całość akcji zamyka się (jedynie) w 45 minutach, co niesie za sobą dość opłakane skutki. Przede wszystkim, tak krótki czas trwania filmu praktycznie uniemożliwia ciekawe rozwinięcie fabuły (zwłaszcza przy dość dużej ilości wątków poruszonych w tej kinówce) oraz pogłębienie rysu historyczno – psychologicznego postaci. O głównych antagonistach Rycerzy tak naprawdę nie wiemy praktycznie nic - nie znamy ich przeszłości, motywów, nawet za dobrze charakteru – poza tym, że byli i trochę powalczyli, pogadali (czasem mądrze, ale częściej bez ładu i składu) i padli trupem. Co ciekawsze i bardziej interesujące wątki zostały bardzo słabo zarysowane i przedstawione, praktycznie jedynie przemknęły przez całość filmu, którego akcja toczy się stanowczo zbyt szybko i momentami chaotycznie. Błędów logicznych ( a tym bardziej mitologicznych), ze względu nie będę nawet wymieniać.
Głównym bohaterem filmu początkowo zdaje się być Hyouga. W tym miejscu przyznam szczerze - ten wątek najbardziej mnie rozczarował. Wszystko wskazywało na to, że to właśnie on będzie odgrywał centralną rolę w fimie, co na pewno wyszłoby jego twórcom na dobre - przede wszystkim zmarginalizowano by rolę Seiyi, pogłębiłoby wiedzę widza na temat osobowości i przeszłości Hyougi oraz jego powiązań z Asgardem. Niestety, tego w tym filmie nie otrzymaliśmy prawie wcale.
Na temat głównego wroga Sainitów – Dorbala nawet nie chce mi się wypowiadać – dla mnie to najbardziej bezpłciowa postać ze wszystkich głównych „złych” przewijających się przez kinówki. Przyznam szczerze, w pierwszych minutach filmu byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tego bohatera. Pomysł uwięzienia Hyougi w celu ściągnięcia do Asgardu Ateny wydał mi się dość ciekawy, niestety im dalej w las, tym więcej pokrzyw.
Moim zdaniem plusem i zarazem minusem tego filmu jest postać Freja. Dlaczego plusem? Ponieważ jest ciekawie skonstruowany. Wierny i oddany sługa Odyna, kochający brat, prawy i honorowy wojownik, który nie zgadza się na politykę prowadzoną przez Dorbala i Lokiego, zostaje uwięziony i okrutnie torturowany, na sam koniec ostatkiem sił, poświęcając własne życie, ratuje Atenę i honor Asgardu. Końcowa scena z udziałem Freja była niewątpliwie jedną z lepszych w tej historii. Bardzo interesująco zapowiadał się również konflikt pomiędzy Lokim a Frejem… I w tym miejscu przechodzę do minusów. Oto właśnie mamy kolejny zmarnowany temat. Toei, poza tym że dało widzom do zrozumienia, iż Frej i Loki nie pałają do siebie większą sympatią, nie pokwapiło się nawet na rozszerzenie przyczyn tego wątku. Obaj wydają się być jednymi z ważniejszych (i ciekawszych) postaci w Asgardzie, natomiast ich historie, sylwetki, charaktery w żaden sposób nie zostały – nam, wiernym fanom - przybliżone. A szkoda, wielka szkoda, bowiem był to obiecujący, ale - jak zwykle - całkowicie zmarnowany materiał na intrygujący wątek.
Walki pomiędzy Asgardczykami a Rycerzami Ateny również nie należą do wybitnych. Kiedy Seiya traci siły, pojawia się Złota Zbroja Strzelca, Shun ma kłopoty – z pomocą przybywa mu Ikki, Shiryu walczy – będzie striptiz. Całość zostaje zwieńczona pokonaniem tego „złego”, dramatycznym uratowaniem Ateny przez Seiyę i jak zwykle wybitną „mową końcową” Saori – czyli stary schemat i nudny jak flaki z olejem STANDARD. Oprawa graficzna filmu jak na lata 80. jest całkiem ładna i typowa dla tego okresu. W zasadzie w żaden sposób nie wybiega ani nie odstaje od tego, co widzieliśmy w serii telewizyjnej. Dużym natomiast plusem filmu jest ścieżka dźwiękowa – znacznie lepiej dobrana i dopracowana niż w pierwszym filmie kinowym i do tego całkiem klimatyczna.
Podsumowując, Saint Seiya: Zażarta bitwa bogów choć jest nieco lepszą od pierwszej części filmową „kontynuacją” przygód wojowników bogini Ateny, to jednak zdecydowanie za mało, aby znać ją za udaną produkcję. Napiszę krócej – jest lepiej, ale w dalszym ciągu szału nie ma. Tę ekranizację przygód Seiyi i jego przyjaciół można polecić zażartym miłośnikom i fanom serii i raczej... chyba nikomu więcej.
Plusy:
- inspiracje mitologią nordycką
- klimatyczna muzyka,
- motyw przejścia Hyougi do obozu wroga
- stosunkowo ładna grafika
|
Minusy:
- standardowo – błędy logiczne, schematyczne i bardzo podobne do siebie walki,
- brak fabuły i pogłębienia postaci,
- długość filmu – tylko 45 minut,
- postać Dorbala,
- brak rozwinięcia co ciekawszych wątków – konflikt Freja z Lokim, postać i udział Hyougi w całej wojnie.
- patos, patos, patos i jeszcze raz patos
|
MOJA OCENA: 3/10
30.09.2015 Tekst: Hekate Grafika: Jamnik_sst |