ROZDZIAŁ TRZYNASTY- WSZYSTKO MA SWÓJ KRES
Wszyscy stali w milczeniu. W końcu odezwała się Laila: -Ja wbiję miecz! -Nie, ja to zrobię -odezwał się Shiryu i dodał : -Ty musisz żyć ! -To ja zostałam wybrana i to ja was naraziłam na tą niebezpieczną -Ty nie możesz zginąć-ciągnął dalej Rycerz Smoka. -Shiryu...zrozum, takie jest widocznie moje przeznaczenie. Nikt inny się nie odzywał. Dziewczyna kurczowo trzymała miecz w dłoni, po jej delikatnych policzkach płynęły łzy. -Lailo...-wyszeptał Shiryu. Zbliżył się następnie do niej. Przytulił ją delikatnie. w jego oczach także pojawiły się łzy. Dziewczyna także go objęła, nie odkładając jednak miecza. On spojrzał jej głęboko w oczy i powiedział tylko tak, że ona jedynie to słyszała: -Zastanów się...twoje życie jest dużo cenniejsze i ważniejsze niż moje. -Shiryu...ty musisz żyć. Jesteś obrońcą Ateny i do twojich obowiązków należy walka przy jej boku. Mi widocznie pisane jest, że muszę zginąć. -Chyba cię nie przekonam. Musisz jednak wiedzieć, że jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. -Ty też stałeś się mi bliski przez te kilka dni. -Dlaczego wszystko co piękne trwa tak krótko? -Widocznie tak musi być- powiedziała Laila. Shiryu już nic nie odparł tylko ręką starł łzy z policzków dziewczyny. Chwycił dłońmi jej twarz. Następnie ich usta spotkały się po raz pierwszy, a zarazem ostatni. Wydawałoby się, że ta chwila może trwać wiecznie i nic nie jest w stanie jej zakłócić. Tymczasem Laila nagle wyrwała się z objęć Rycerza Smoka . Zawołała: -Teraz albo nigdy! i włożyła sprawnym ruchem miecz tam, gdzie jest jego miejsce. Ta decyzja zaskoczyła nie tylko Shiryu, ale wszystkich obecnych. Nikt do tej pory się nie odzywał, bo po co ? Teraz wszyscy spoglądali z przerażeniem na to co się dzieje. Laila nadal trzymała miecz, którego ostrze tkwiło już w skale. Ziemia wokół niej trzęsła się oraz wytworzył się ognisty krąg. Wokół rozpętała się straszliwa wichura. Włosy dziewczyny powiewały we wszystkie strony, ona jednak stała nieruchomo. Zamknęła tylko oczy, kiedy słup lodowatej wody spływał na kamień i zarazem na nią i na miecz. -NIEEEEE !!!!!-krzyknął Shiryu i próbował biec, żeby wydostać dziewczynę z pośrodka wszystkich czterech żywiołów.Atena jednak dzięki swej mocy, zatrzymała go, sprawiając, że nie mógł się poruszyć. Tymczasem Laila zaczęła płakać. Łzy mieszały się ze spływającą wodą. Za chwilę wszystko ustało. Ziemia już nie trząsła się. Zniknęły też palące płomienie i słup wody. Wiatrzysko również ustało. Teraz tylko lodowate powietzre muskało twarze Ateny i jej Rycerzy. Miecz Ładu zniknął w skale, a ciało dziewczyny bezwładnie upadło na ziemię. Shiryu odzyskał czucie w nogach. Szybko podbiegł do niej. To samo uczynili inni. Wszyscy płakali, zastanawiając się, dlaczego niektórych czeka tak okrutny i bezwdględny los. Pierwszy oprzytomniał Camus: -Szkoda tak młodego życia... -Laila była szalenie dzielna-dodał seiya. -Łzy nie przywrócą jej życia-rzekła Atena. Wstała i dodała: -Tutaj zakończyła się jej wyprawa po żywioł. Shiryu,który ciągle płakał, także podniósł się. Wziął ciało dziewczyny. Jakże ono było lekkie i takie delikatne. Następnie powiedział: -Z ciężkim sercem oddam ją morzu. -Tutaj znajdzie spokój już na zawsze- teraz odezwał się Hyoga. Stało się tak, jak rzekł Rycerz Smoka. Ciało Laili zabrał ocean. Teraz odpoczywało już na dnie. To dzięki niej miliony istnien mogły dalej egzystować. -Nic tu po nas- rzekł Milo, a Seiya dodał: -Lecimy do Japonii, tam czekają Ikki i Shun. -Jeszcze czeka nas przeprowadzka przez ten biegun-zauważył Muu. -No to idziemy-zawołał Seiya. -A ty Mistrzu- tu Hyoga zwrócił się do Camusa - idziesz z nami? -Muszę tu zostać. -Dlaczego? -Nie pytaj. Tak zostawiając Rycerza Wodnika wszyscy udali się zpowrotem tą samą drogą, którą przybyli. Tym razem nikt się nie odzywał. Milcząco weszli też na pokład. W czasie lotu udało się słyszeć krótkie dialogi, ale brakowało w nich gwaru, śmiechu. Chyba każdy na swój sposób przeżył ostatnie wydarzenie, kiedy to jedna młoda osoba musi zginąć, aby uratować innych. Najbardziej cierpiał Rycerz Smoka. Narazie są to świeże, przykre doświadczenia, ale jak wiadomo, czas leczy rany. Samolot zatrzymał się przy rezydencji. Zapadła już noc. Teraz wszyscy udadzą się do swojich pokoji, a jutro wstanie kolejny dzień. Ciekawe co z sobą przyniesie?
KONIEC |