Wiek XVIII, Włochy, w małym miasteczku żyje sobie spokojnie trójka przyjaciół - sympatyczna Sasha, jej brat - Alone i niesforny zawadiaka - Tenma. Wszyscy są sierotami zamieszkującymi lokalny, przykościelny przytułek. Alone jest uzdolnionym malarzem, który zarabia na życie wykonując freski na zlecenie lokalnego duchowieństwa. Jego życie zmienia się diametrialnie, kiedy spotyka tajemniczego księdza i piękną kobietę w czerni. Tymczasem Sasha okazuje się być ziemskim wcieleniem bogini Ateny, a Tenma ma zostać Rycerzem Pegaza. Pozostawiony sam sobie Alone stopniowo ulega manipulacjom Pandory i Hypnosa, a jego osobowość zmienia się z dnia na dzień - ciało staje się naczyniem dla duszy boga Podziemi - Hadesa, a umysł zostaje zatruty przez szaleńczą wizję wyplenienia zła poprzez zniszczenie życia na Ziemi. W tym celu Alone musi stworzyć olbrzymie dzieło sztuki, na którym znajdą się wszystkie istoty, które czeka śmierć. Rozpoczyna się nowa Święta Wojna. Armie Hadesa i Ateny po raz kolejny bądą musiały zderzyć się ze sobą, a wygrana którejś z nich zdecyduje o losach ludzkości.
The Lost Canvas to prequel, będący zarazem spin-offem, klasycznej serii Saint Seiya. Akcja serii toczy się ponad dwieście lat przed ostatecznym starciem pomiędzy Hadesem a Ateną. Na scenie pojawiają się zupełnie nowi bohaterowie i świetne znane z klasycznej serii postacie w świeżej odsłonie. Mamy zatem dwójkę przyjaciół - Shiona i Dohko - tym razem na samym początku swojej rycerskiej kariery w Sanktuarium, stary panteon bóstw rywalizujących ze sobą o władzę na Ziemi. Po jednej stronie barykady staje Atena, która tym razem wciela się w postać sympatycznej dziewczynki z sierocińca, a po drugiej stronie pojawia się Hades, jako wielki miłośnik czystych serc (jakiś fetysz, czy co?) w towarzystwie braci - Hypnosa i Tanatosa, tajemniczej i całkiem ponętnej Pandory oraz Trzech Sędziów. W całej zabawie nie może również zabraknąć Rycerza Pegaza, tym razem w wersji, jak na owe czasy, nieco egzotycznej (chłopak japońskiego pochodzenia mieszkający w niewielkiej włoskiej wiosce) z wyraźnym ADHD made in wiek XVIII, wspomaganym dodatkowo przez Red Bull doda ci Pegazich skrzydeł. Początkowo wszystko to pachnie odgrzewanym kotletem przypalonym na starym oleju z trzeciego tłoczenia, ale to jedynie złudne odczucie. Pani Teshirogi (autorka mangi The Lost Canvas i pomysłodawczyni projektu) naprawia wiele błędów i niedociągnięć Kurumady. Sylwetki bogów są bardziej wyraziste, ich charaktery mocniej zarysowane. Stąd mamy zdecydowanie bardziej walczną Atenę, która całkiem dobrze radzi sobie w roli przywódcy, szalonego Hadesa, silną i niezależną Pandorę, nietuzinkowych boskich braci bliźniaków. Jeżeli nie przepadaliście za Seiyą, to Tenmę znienawidzicie, bowiem jest jeszcze bardziej narwany od swojego poprzednika (czy raczej następcy), ale i w tym miejscu muszę pochwalić autorkę. Rycerz Pegaza, chociaż postać ważna dla serii, nie jest jej pępkiem, momentami zostaje całkowicie odsunięty na dalszy, i zastąpiony... Ano właśnie!
Jak seria klasyczna skupiała się przede wszystkim na przygodach piątki bohaterów, tak konstrukcja fabularna TLC rozgrywa się niejako na dwóch oddzielnych planach. Pierwszy to obrona Santuarium przed Armią Hadesa, której ciężar przejmują przede wszystkim Złoci Rycerze. W tym miejscu należy się wielki ukłon dla pani Teshirogi, która przyłożyła się do kreacji nowej Złotej elity. Złoci Rycerze, którzy zostali nieco po macoszemu potraktowani w serii klasycznej (Rycerz Ryb, Raka, Byka) nabierają charakteru i nowej jakości. Dostają swoje pięć minut, kiedy mogą pokazać wszystkie swoje atuty. Nie są jedynie kolejnymi postaciami, które powalczyły i poległy na polu wątpliwej chwały. Charyzmatyczni i lubiami przez fandom Goldzi z serii klasycznej (Rycerz Panny, Skorpiona, Wodnika, Strzelca, Koziorożca) również nie pozostają w tyle. Chociaż ich wpływ na przebieg konfliktu jest znaczący, a czasem nawet kluczowy, to jednak w moim sercu pojawiła się pewna nutka goryczy, bowiem są oni niemalże kalką postaci z dzieła Kurumady. Pani Teshirogi nie popisała się zbytnio kreatywnością. Niektórzy bohaterowie wyglądają niemalże jak kopie swoich następców, ich charaktert także nie uległ zbytnim zmianom. Jedynie u Rycerza Strzelca i Skorpiona pewne cechy osobowości zostały nieco mocniej uwypuklone i rozwinięte. Niemniej epickie walki Złotych, wysunięcie ich postaci na pierwszy plan cieszy to niewątpliwy plus tej serii.
Drugi plan fabuły stanowi wyprawa Tenmny, Brązowego Rycerza Jednorożca - Yato i Srebrnego Rycerza Żurawia - Yuzurichy mająca na celu osłabienie mocy Hadesa. Osoba Yato, pomimo wyraźnego podobieńctwa do Jabu, budzi sympatię. Małą perełką wśród bohaterów The Lost Canvas jest Yuzuricha, której kreacja na pewno ucieszy amatorów silnych i samodzielnych kobiecych postaci, bowiem pazura tej pani odmówić nie sposób.
Na chwilę uwagi zasługują również najpotężniejsze Widma, którym autorka poświęciła znacznie więcej uwagi, niż pan Kurumada. Stąd w Armii Hadesa znajdujemy wiele intrygujących i złożonych postaci, jak chociażby Bennu Kagaho, kontrowersyjny Nasu Weronika, czy sadystyczny Minos.
Epickie, brutalne i zażarte bitwy Rycerzy Ateny stoczone z drużyną Podziemia zostają okraszone, jak kluski skwarkami, dużą dawką wszechogarniącego potasu i chwilami przydługimi monologami, wygłaszanymi przed walką lub rychłym zgonem, o wszystkim i o niczym, a przeważnie o sensie życia, śmierci i innych bieżących sprawach. Widać jest to stały element programu, bo bez patosu i przemowy uniwersum Saint Seiya zwyczajnie istnieć nie może.
Olbrzymim plusem serii jest nowoczesna grafika, dopracowany design postaci i przyjemna dla oka kreska. Animacja The Lost Canvas przez oba sezony trzyma naprawdę wysoki poziom i stanowi silny argument zachęcający wszystkich fanów shounen do jego obejrzenia, nawet jeżeli klasyk nie przypadł im do gustu. Dla tak pięknej kreski warto poświęcić kilka wieczorów.
Muszę też wspomnieć o miłej dla ucha i nieźle skomponowaj oprawie muzycznej, która nadaje całemu anime niepowtarzalny klimat. Wpadający w ucho opening The Realm of Athena może spokojnie konkurować z legendarnym już Pegasus Fantasy, a nastrojowy ending Hana no Kusari na pewno niejednemu amatorowi ballad zapadnie w pamięć.
Prawdziwą wisienką dekorującą tort jest genialny dobór seiyuu, który idealnie komponuje się z postaciami. Obsada The Lost Canvas jest iśćie gwiazdorska. Wśród osób podkładających głosy znajdziemy takie sławy jak: Aya Hirano (Sasha/Atena), Daisuke Ono (Manigoldo), Hiroshi Kamiya (Albafica), Hiro Shimono (Hades/Alone), Tomokazu Sugita (Rasgado/Hasgard).
Jeżeli ktoś na samo słowo prequel jeży się jak kot na widok wściekłego Reksia - zostanie mile zaskoczony. The Lost Canvas jest zdecydowanie lepszą i ciekawszą serią od oryginału. Nieznajomość pierwowzoru nie utrudnia zrozumienia fabuły, bowiem jest ona w zasadzie samodzielną historią. Propozycja Toei i pani Teshirogi powinna stać się lekturą obowiązkową dla każdego fana shounen.
Plusy: |
Minusy: |
- unowocześniona grafika i projety postaci,
- klimatyczna i dobrze skomponowana muzyka,
- ładny opening i ending,
- świetnie dopasowani seiyuu do postaci,
- rozbudowana, wielowątkowa fabuła,
- pogłębienie chakterów Złotych Rycerzy,
- spektakularne walki pomiędzy Złotymi Rycerzami
a antagonistami,
- bardziej wyraziste sylwetki bogów (Atena, Hades, Hypnos, Tanatos),
- silne kobiecie postacie (Yuzuriha, Pandora).
|
- nadmiar patosu,
- momentami zbyt szybko biegnąca akcja,
- zbytnie podobieństwo fizyczne i charakterologiczne niektórych postaci do ich pierwowzoru z serii klasycznej
|
MOJA OCENA: 9/10
1.11.14 Tekst: Hekate Grafika: Verien |