ROZDZIAŁ 1: Goście
Dolina Pięciu Szczytów, Chiny. Miejsce spokojne, a zarazem tętniące życiem. Egzystująca tu fauna i flora, stale upiększa tę malowniczą krainę. Rzeki szum, czy ptaków śpiew – to tylko niektóre z wszelakich odgłosów natury, stanowiących skarby tegoż zakątku świata. To tu, szczęśliwe życie wiedzie Złoty Rycerz Wagi, Dohko oraz jego podopieczna, Shunrei.
Rycerz Wagi, siedzi jak zwykle przy wodospadzie, oddając się swojemu hobby, jakim jest wędkowanie. Wygląda na to, że szczęście mu dziś sprzyja, bowiem w stojącym obok niego wiaderku, znajduje się już kilka, sporych okazów.
Ni stąd ni zowąd, ciche łowy zostają przerwane przez przybycie dwóch, o dziwo, spodziewanych gości. Jak się okazało, są nimi Posejdon – władca mórz i oceanu oraz towarzyszący mu Morski Generał, Syrena Sorrento.
- Witaj Dohko! – przywitał się Posejdon.
- Witam was panowie!
- Widzę Stary Mistrzu, że jesteś urodzonym wędkarzem. – pochwalił Morski Generał, zerknąwszy na wiaderko ze zdobyczami.
- Dziękuję, Sorrento. Pogoda dopisuje, to i ryby lepiej biorą. – wyjaśnił Mistrz.
- Zapewne orientujesz się, jaki jest powód naszej wizyty? – spytał bóg mórz.
- Wybory Królowej Lata. – odpowiedział Rycerz, uśmiechając się.
- Zgadza się! – przytaknął Posejdon.
Wtem, rozmowę całej trójki zakłóciła Shunrei, która niespodziewanie pojawiła się wśród nich.
- Och, wybacz drogi Mistrzu! Nie wiedziałam, że mamy gości. – oznajmiła, nie kryjąc przy tym swojego zdziwienia.
Stary Rycerz wstał i przedstawił dziewczynę przybyszom: - Posejdonie, Sorrento. To jest właśnie Shunrei.
- Cześć, jestem Julian Solo, wcielenie Posejdona. – rzekł, podając jej rękę.
- Miło mi cię poznać, Posejdonie.
- Wystarczy Julian. – poprawił ją chłopak.
- Jak sobie życzysz, Julianie.
Ostatni, podszedł do niej Sorrento: - Sorrento… To dla mnie zaszczyt móc poznać tak uroczą, młodą damę. – powiedział, po czym z gracją dżentelmena, ucałował dłoń Shunrei. Sytuacja ta ewidentnie ją zawstydziła, gdyż w odpowiedzi, posłała mu jedynie skromny uśmiech. Szybko jednak oprzytomniała i przemówiła do Mistrza:
- Przepraszam, że przeszkodziłam wam w rozmowie.
- Ależ nic nie szkodzi. – wyskoczył z odpowiedzią Sorrento.
- Czy coś się stało, Shunrei? – próbuje dowiedzieć się Dohko.
- Nic takiego. Zbliża się godzina osiemnasta, więc chciałam powiadomić, iż niebawem podam kolację.
- Ach tak! – odrzekł, zwracając się potem do przyjezdnych: - Mam nadzieję, że dołączycie do nas.
- Nie chcielibyśmy sprawiać kłopotów. – odrzekł Julian.
- To żaden kłopot. – wtrąciła uprzejmie Shunrei.
- Prawdę powiedziawszy, nieco zgłodnieliśmy po podróży. – stwierdził ze skrępowaniem Morski Generał.
- A więc nie ma dyskusji i zapraszam na kolację. Zjecie, przenocujecie u nas, a jutro wyruszymy razem do Grecji. – zadecydował Mistrz.
- W porządku Dohko, zostaniemy z wami. – uległ w końcu Posejdon.
- To ja pójdę dostawić dwa dodatkowe nakrycia, a wy zbierajcie się z tymi rybami! I nie zwlekajcie, bo wszystko wystygnie! – poinstruowała ich Shunrei, odchodząc w stronę domu.
Posejdon pomagał Złotemu Rycerzowi w zebraniu sprzętu wędkarskiego, żeby było szybciej. Natomiast Syrena Sorrento, nie mógł oderwać wzroku od oddalającej się Shunrei. Najwyraźniej dziewczyna, nieświadomie zresztą, zdołała oczarować swoją osobą, dzielnego obrońcę władcy mórz.
- To chyba już wszystko. Pozwól, że poniosę wiaderko z rybami. – zaoferował Posejdon.
- Dobrze, ale lepiej już chodźmy. Inaczej moja podopieczna się zezłości i nie dostaniemy kolacji. – żartobliwym tonem, ponaglił wszystkich Dohko.
Drogę do domu, umilała im wspólna rozmowa: - Sporo nałapałeś tych pstrągów. Co masz zamiar z nimi zrobić? – dociekał bóg mórz.
- Uwędzę je. Shiryu uwielbia wędzone pstrągi. – odpowiedział Mistrz.
- Ja wolę makrelę. – padło z ust Sorrento.
ROZDZIAŁ 2: Kolacja
Chwilę później, wszyscy zasiedli przy jednym stole do wieczerzy. Panującą przez jakiś czas ciszę przerwał Sorrento: - Gratuluję kucharce wyśmienitej kolacji! – zachwycił się, po czym dodał:
- Dohko, obawiam się, że ci ją porwę. – wskazał znacząco wzrokiem na Shunrei i kontynuował: - Nie dość, że piękna, to w dodatku wspaniale gotuje. Taka kobieta, to skarb dla mężczyzny. – uśmiechnął się do młodej gospodyni.
- Wydaje mi się, że przeceniasz moje zdolności kulinarne. – oznajmiła dziewczyna, czerwieniąc się.
- Wcale, że nie, moja droga! – upierał się Generał.
- Shunrei i jej skromność, z trudem przyjmują do siebie zasłużone komplementy. – wtrącił Dohko, zanim wstał na moment od stołu. Posejdon usłyszawszy to, rzekł: - Popieram słowa Syreny. Twoja kuchnia przechodzi najśmielsze oczekiwania.
- Dziękuję. To może zechcą panowie dokładki? – zaproponowała uprzejmie.
- Jedzenie jest przepyszne, ale obawiam się, iż mój żołądek już niczego nie zmieści. – zakomunikował Posejdon, wycierając serwetką usta.
- A ja natomiast, nie odmówię. – ochoczo przystał na propozycję Generał.
Do stołu powrócił też Dohko, który przyniósł ze sobą butelkę mocniejszego trunku.
- Wiśniówka? – spytał zadowolony Julian.
- Swojska? – kolejne pytanie zadał Sorrento.
- Wiśniówka, mojej własnej roboty. – odpowiedział gospodarz, a następnie zwrócił się do Posejdona: - Wielmożny Posejdonie! Nieczęsto zdarza mi się gościć w swych skromnych progach bogów. Dlatego mam nadzieję, iż z tej okazji nie odmówisz kieliszeczka.
- Ależ oczywiście, że nie. – zaripostował mu uradowany Solo.
- Będzie się nam przyjemniej rozmawiało. – dorzucił Sorrento.
Śmiejąc się i popijając, poruszyli temat wyborów Królowej Lata: - Shunrei zgodziła się wziąć udział w konkursie. – zakomunikował Złoty Rycerz Wagi.
- Świetnie! W takim razie, mamy już czternaście kandydatek. – ucieszył się Posejdon.
- Mistrzu! Szczerze mówiąc... – odezwała się dotychczas milcząca Shunrei: - … konkurs ten jest dla mnie pretekstem, aby pojechać do Japonii. Skoro Shiryu nie może być tu, ja odwiedzę jego.
- Ale mimo wszystko, wystartujesz w wyborach? – dopytywał Sorrento.
- Tak. Obiecałam to Mistrzowi i słowa dotrzymam.
- To będzie zwykła zabawa. Wspaniałe zwieńczenie, kończącego się lata. – wyjaśnił Julian.
- A także zemsta Rycerzy z Brązu, którzy chcą odegrać się na Atenie i innych dziewczynach, za zorganizowanie im konkursu piękności. – dopowiedział Morski Generał, czym rozbawił obecnych.
- Zawsze wiedziałem, że Saori Kido jest szalona, ale nie że aż tak bardzo. – skomentował prześmiewczo Solo, dodając: - Rozesłałem już zawiadomienia do kandydatek. Są zapewne w kropce. Wiedzą, że nie mogą mi odmówić, ponieważ jestem bogiem.
- A czy panna Kido też już wie, co ją czeka? Aż ciarki przechodzą mi po plecach, na myśl o jej reakcji. – zastanawiał się głośno Dohko.
- Tym się nie martw i zostaw to mnie. Później, jeśli oczywiście pozwolisz, zadzwonię z twojego telefonu do Ateny i o wszystkim opowiem. Saori ma u mnie stary dług do uregulowania. Nie będzie miała wyjścia, jak tylko zgodzić się na swoją kandydaturę. Honor nie pozwoli jej na odmowę. – odrzekł pewnym głosem młody Solo.
- Czyli postawimy ją przed faktem dokonanym. Ok, skoro tak wygląda sytuacja, ufam iż ten problem będziemy mieli z głowy. Choć biorąc pod uwagę charakter panienki Kido, nie będzie to łatwy orzech do zgryzienia. Jakby na to nie spojrzeć, spiskujemy za jej plecami. Rycerze z Brązu także, gdyż zwietrzyli w tym własny biznes. – stwierdził Rycerz Wagi.
- Tak, Rycerzu. Gdyby nie Seiya i jego kompani, realizacja tego pomysłu trwałaby w nieskończoność. A tak, chłopaki sprawnie uwinęli się z przygotowaniem Koloseum, wieczornej potańcówki, czy też z organizacją punktów z przekąskami oraz napojami. Wypełnili polecenia Posejdona bez problemu. – poinformował Sorrento.
- Rozumiem, panowie. A gdzie jest wasza Thetis? Widzę, że nie ma jej tu z wami. Nie przybędzie na konkurs? – ciągnął temat Stary Mistrz.
- Thetis pojedzie do Japonii w towarzystwie Izaaka i Kanona. Przypilnują jej, gdyby chciała uciec. – wytłumaczył Sorrento.
- Ach, Mistrzu! Byłbym zapomniał. Niestety, Hades nie zaszczyci nas swoją obecnością. – przypomniało się Posejdonowi.
- Jak to!? Zabraknie jednego z głównych pomysłodawców tego przedsięwzięcia!? Przecież sam nawet podsunął nam kilka idei! – odparł zdumiony Dohko.
- Owszem. Lecz nie tak dalej jak wczoraj, powiadomił mnie telefonicznie, iż straszliwie się rozchorował. Ponoć najadł się sardynek, które okazały się być nieświeże. – wyjaśnił Julian.
- Hm… słyszałem, że Pan Podziemi przepada za tym specjałem. – po chwili namysłu dodał: - No cóż, widać nie wyszły mu na zdrowie. – skomentował Rycerz Wagi, nie powstrzymując się od śmiechu.
- Zgadza się. Niemniej jednak powiedział, że za kilka dni powinien dojść do siebie, a nam życzył udanej zabawy. – przekazał bóg mórz.
- Zabawa będzie udana, nie może być inaczej. Tyle osób bierze udział w planowaniu i organizowaniu tego. Ja również. Mimo mojego wieku, myślę że odrobina rozrywki nie powinna mi zaszkodzić.
- Co też opowiadasz!? Dohko, człowiek potrzebuje rozrywki niezależnie od jego wieku. A ty, dzięki mocy Ateny, zachowałeś przecież swój dawny wygląd i młodzieńczy urok. – pocieszył go Sorrento.
- Skoro tak uważasz, nie pozostaje nam nic innego, jak udać się jutro do Świątyni po Złotych Rycerzy, którzy również są zaproszeni na imprezę. Otóż Wielki Mistrz zgodził się, by kilku z nich poleciało z nami do Japonii. Na miejscu dowiemy się, którzy to są. – poinformował gospodarz.
ROZDZIAŁ 3: ‘’Przez żołądek do serca’’
Podczas, gdy mężczyźni żwawo dyskutowali, Shunrei wstała od stołu, aby pozbierać i zmyć naczynia po kolacji. Zostawiła trzech panów samych, którzy raczyli się kolejną butelką wiśniówki. Sorrento chciał pomóc dziewczynie zanieść część zastawy, lecz ta nie pozwoliła mu na to. Został więc przy stole i uczestniczył w dalszej debacie.
Kiedy skończyła zmywać, wyszła na moment z domu, żeby powiesić na lince mokre ściereczki. Sprzątanie zajęło jej sporo czasu, bowiem widać już było gwiazdy, które ozdabiały ciemne niebo. W pewnej chwili zlękła się nieco, usłyszawszy śliczną melodię, rozbrzmiewającą nie wiadomo skąd. Odwróciła się i spostrzegła, opartego o ścianę domu Sorrento, który przygrywał na swoim flecie. Nie wiedziała, kiedy on się tam znalazł. Nie zastanawiając się dłużej nad tym, podeszła do grajka i zagadała: - Podoba mi się to, co grasz.
Mężczyzna przestał grać i przemówił: - Moja symfonia może być lekarstwem duszy, lecz dla potencjalnych przeciwników bywa zabójcza. Wówczas, prowadzi ona ich prosto do krainy śmierci.
- Proszę, nie mów o śmierci. Takie tematy bardzo mnie dołują. – poprosiła Shunrei.
- Nikt nie lubi rozmawiać o śmierci. Ludzie myślą, że w ten sposób jej unikną. A przecież śmierć, dogoni każdego z nas. – filozofował Sorrento, po czym dał temu spokój: - Ale dobrze już, zmieńmy temat. – przytaknął na prośbę rozmówczyni, a następnie zapytał: - Nie pojmuję, jak Rycerz Smoka każe czekać na siebie tak wspaniałej kobiecie, jak ty?
Słowa te, wprawiły dziewczynę w nie lada zakłopotanie. Posmutniałym głosem i ze spuszczonym wzrokiem udzieliła mu odpowiedzi: - Dobrze wiesz, że to nie jest zależne wyłącznie od niego. Shiryu jest obrońcą bogini Ateny. Ma wobec niej obowiązki, którym musi sprostać. On i jego przyjaciele walczą u jej boku w imię sprawiedliwości, a także za miliony istnień. Dlatego też, nie może ich opuścić tak z dnia na dzień.
- Jesteś zbyt pobłażliwa. Obdarzyłaś go uczuciem, którego Shiryu najwyraźniej nie potrafi docenić.
- Mylisz się, Sorrento!
- Shunrei, ja wiem że są nałożone na niego pewne obowiązki. Rozumiem to, ponieważ sam jestem jednym z obrońców boga mórz. Pomimo to uważam, iż mężczyzna powinien umieć pogodzić ze sobą obowiązek wobec władców, z troską o miłość i o tę, z którą planuje iść przez życie. – wyjaśnił.
W odpowiedzi na to, usłyszał: - Ja kocham Shiryu i wiem, że on również mnie kocha. Wierzę jemu i wierzę w niego. Tyle czasu na niego czekałam, toteż nic mi się nie stanie, jeśli będę musiała poczekać odrobinę dłużej. Do czasu, aż będziemy mogli być na zawsze razem.
- Skąd w tobie tyle cierpliwości, miła? – spytał Generał.
- Miłość cierpliwa jest, drogi Sorrento.
- I ślepa! – odrzekł sarkastycznie.
- Na cóż ta złośliwość!? – zapytała zdumiona Shunrei.
- Żadna złośliwość. – rzucił lekko chłopak.
Zamilkli oboje na chwilę. Dziewczyna wpatrywała się w rozgwieżdżone niebo, Sorrento zaś - w nią. Dyskretnie podziwiał te ciemne włosy, delikatne rysy twarzy, przenikliwe spojrzenie oraz sylwetkę. Spodobała mu się jej naturalność i sposób bycia.
Nagle przerwał swe ciche rozważania, zwracając się do niej: - Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? – spytał mężczyzna.
- Owszem, wierzę iż taka miłość czasami się zdarza. – odparła, patrząc w niebo.
Generał chyba czekał na taką odpowiedź, albowiem podszedł bliżej do dziewczyny, chwycił ją za dłoń i czule oznajmił: - Nigdy nie pozwoliłbym ci czekać na mnie, moja piękna Shunrei.
Dziewczę, ze zdziwieniem w oczach popatrzało na niego, nie mogąc uwierzyć w to, co mówił.
- Pragnę obdarować cię uczuciem, wyjątkowym uczuciem, na które zasługujesz. – rzekł to i pocałował jej dłoń.
- Nie powinieneś mówić mi takich rzeczy. – upomniała go zaskoczona tym, co przed chwilą powiedział.
- Wybacz, ale nic na to nie poradzę. – spojrzał pannie głęboko w oczy, nie puszczając jej dłoni. Kontynuując swoją wypowiedź przybrał poważny, a zarazem ciepły ton: - Krótko się znamy, a już zdołałem cię pokochać, Shunrei. Odkąd cię ujrzałem, nie mogę myśleć o niczym innym jak o tym, że skradłaś moje serce. – wyznał, przesuwając zewnętrzną stroną palców po jej twarzy.
- Jesteś moim marzeniem. – rzekł, po czym zbliżył się jeszcze bardziej, próbując ją pocałować. Już prawie udałoby mu się to, gdyby wystraszona dziewczyna nagle nie powstrzymała go od tego kroku. Nie wiedziała do końca, w jaki sposób ma zareagować. Pierwsze co zrobiła, to odtrąciła mężczyznę od siebie i czym prędzej uciekła skrywając się w domu. On zaś, oszołomiony pozostał na zewnątrz, chcąc otrząsnąć się z niezręcznej sytuacji, do której doprowadziła go siła uczuć.
Całą tę scenę cichaczem obserwował z okna Dohko: ‘’Przez żołądek do serca. <westchnął> Shiryu, zdaje się, że masz rywala.’’ – rzekł w myślach. Gdy Shunrei wbiegła do domu, zaniepokojony spytał: - Co się stało!? Czy przytrafiło ci się coś złego!? Jesteś strasznie blada.
Ona popatrzała na niego i na Posejdona, który również się tym przejął. Wzięła głęboki oddech i oznajmiła: - To nic, Mistrzu. Martwię się tylko jutrzejszą podróżą. Wiesz przecież, że nie lubię latać samolotem. – odpowiedziała wymijająco, starając się ukryć swoje zdenerwowanie. Ten, wiedział jednak, że nie powiedziała mu prawdy. Mimo wszystko nie zamierzał drążyć tematu. Dodał tylko:
- Skoro o podróży mowa, proponuję abyśmy poszli spać. Musimy wypocząć przed jutrzejszym dniem.
- Dobrze, drogi Mistrzu. Zatem udam się do swojego pokoju. Życzę wam dobrej nocy. – powiedziała, pospiesznie podążając do pokoju.
- Dohko, zanim pójdę spać, czy mogę wykonać z twojego telefonu dwa połączenia? – zapytał Julian.
- Nie ma problemu, Julianie. Możesz dzwonić, ile razy potrzebujesz. Mam specjalną taryfę dla emerytów. Za rozmowy płacę mniej, a nocne są darmowe. – odpowiedział gospodarz.
- Dziękuję. Chciałem tylko zadzwonić do Seiyi, by sprawdzi
jak sprawy stoją. A w drugiej kolejności, chcę dryndnąć do Saori i przekazać jej nowinę. Pewnie dostała już zawiadomienie, ale wolę się upewnić. – wyjaśnił Solo.
Dohko nie odpowiedział mu już nic. Pokiwał jedynie głową dając znak, że zrozumiał i zamknął się w pokoju obok. W tym samym czasie, wszedł do domu Sorrento. Był wyraźnie zdenerwowany, co szybko spostrzegł Julian: - Wszystko gra, przyjacielu? – zapytał.
- To tylko zmęczenie! Prześpię się, a rano będę jak nowonarodzony! Dobranoc! – zbył go Syrena dość nieprzyjemnym tonem, usiłując uniknąć niechcianej rozmowy.
- Dobranoc, Sorrento. – odparł zdumiony Posejdon, nie spuszczając z niego wzroku.
Niedługo potem, zaczął przeglądać notes z numerami telefonów.
ROZDZIAŁ 4: Spiskujemy
Tymczasem w rezydencji Mitsumasy Kido, panuje sielankowa atmosfera. Atena wraz ze swoimi obrońcami znajduje się w salonie. Dziewczyna siedzi w ulubionym fotelu przeglądając najnowsze żurnale: ‘’Nie podobają mi się te fasony.’’ – pomyślała. Hyoga zajął drugi fotel i czytał Przewodnik Sportowy : - Jankesi, to cieniasy! – stwierdził cicho pod nosem. Ustronniejsze miejsce salonu, okupowali Ikki i Shun. Panowie nieco zaszaleli; przynieśli ze sobą hantle. Wygląda na to, że starszy brat dba nie tylko o bezpieczeństwo młodszego, ale również o jego mięśnie. Na kanapie przed telewizorem, siedzi Shiryu z Seiyą. Ten pierwszy, znudzony oglądaniem pogrążył się w myślach, co szybko przyuważył Seiya: - Co ci jest Shiryu? Martwisz się czymś? – spytał ściszonym tonem. Shiryu westchnął sobie cichutko i szepnął: - Myślę o Shunrei. Cieszę się, że wkrótce ją zobaczę.
A potem dodał: - Ale, obawiam się też przyjacielu, że nieźle oberwiemy po uszach.
- Ciii…! – Pegaz przyłożył palec do ust dając Smokowi do zrozumienia, aby mówił ciszej. Zerknął dyskretnie na Saori, czy ta nie usłyszała ich rozmowy. Upewnił się, że wszystko jest ok i urwał temat mówiąc: - Później pogadamy Shiryu. Seiya wstał chcąc opuścić salon, gdy w progu ukazał się Tatsumi: - Przepraszam panno Saori, dzwoni panicz Solo. – powiedział. Podekscytowana damulka podniosła się aż z fotela, na wieść przekazaną przez lokaja: - Co, Posejdon do mnie zadzwonił!? Niestety, Tatsumi szybko ostudził jej emocje: - Proszę wybaczyć, ale Posejdon chciałby rozmawiać z Rycerzem Pegaza. Rozczarowana, a jednocześnie zaskoczona bogini spytała: - Z Seiyą!?
- Dziękuję Tatsumi. Pójdę z nim porozmawiać. Bogu nie mogę pozwolić na siebie czekać. – odparł z uradowaną miną Seiya.
Pozostali chłopcy domyślali się jaki może być temat tejże rozmowy. Gdy Pegaz poszedł odebrać telefon, cała czwórka zebrała się w grupkę, by prowadzić szeptaną debatę. Hyoga zabrał głos jako pierwszy: - Wierzycie, że plan wypali? Odpowiedzi udzielił mu Shiryu: - Po mojemu, plan nie ma prawa nie wypalić. Posejdon i Hades już się o to postarają. Wnet, wtrącił się Ikki rzucając do zebranych: - Będę się śmiał, jak wam Saori głowy urwie! – rzekł z przekąsem.
- Ty także bierzesz w tym udział, braciszku. – przypomniał mu Shun.
- Niestety. Podczas walk, często upadałem na głowę. Oto skutki. – zaripostował ironicznie bratu.
Tę cichą dyskusję przerwała znienacka Atena: - Co się urwie Ikki? – spytała, wywołując u rycerzy drobne palpitacje serca. Zdaje się, że dotarła do niej wypowiedź Rycerza Feniksa. Na szczęście Shun wybrnął z zaistniałej sytuacji: - Mój brat powiedział, że mi się ręka urwie od tej ciężkiej hantli.
Chłopaki odetchnęli z ulgą. Panienka Kido najwyraźniej była myślami gdzie indziej, gdyż ‘’kupiła’’ bajki Andromedy bez słowa. Po głowie chodziło jej jedno pytanie, które zresztą głośno zadała:
- O czym może dyskutować władca mórz ze zwykłym Rycerzem z Brązu?
Nie uzyskała na nie odpowiedzi ani od rycerzy będących w salonie, ani też od Seiyi, który po skończonej rozmowie udał się do swojego pokoju. Panowała już późna noc, więc można było się domyślić, iż domownicy chcą szykować się do snu. I tak też się stało. Shiryu, Ikki, Shun i Hyoga opuścili salon, tym samym osamotniając zadumaną Saori. Nie zorientowała się nawet, kiedy wyszli.
Jak się okazało, żaden z nastolatków nie poszedł spać. Cała ferajna zgromadziła się w sypialni Seiyi, by dowiedzieć się o szczegółach związanych z wyborami Królowej Lata oraz o tym, co powiedział Posejdon: - Julian zadzwonił od Dohko, u którego zatrzymał się wraz z Sorrento. W środę, czyli jutro polecą do Grecji, by złożyć wizytę Wielkiemu Mistrzowi, a w czwartek rano wyruszą prosto do Japonii w towarzystwie kilku Złotych Rycerzy. Shunrei oczywiście też z nimi będzie, Shiryu. – w tym momencie, Seiya spojrzał wymownie na przyjaciela.
- Trochę to pogmatwane, nie uważasz Smoku? – Hyoga zwrócił się do Shiryu, który stwierdził: - To nic. Najważniejsze, że spędzę trochę czasu z moją Shunrei. Stęskniłem się bardzo za nią.
- Oho! Shiryu się nam rozczulił! – zażartował sobie Rycerz Łabędzia. Sprowokowany Shiryu, ‘’uderzył go’’ w czułe miejsce ripostując: - Ciekawe, co ty zrobisz na widok księżniczki Flame!? Zapewne przybędzie ze swoją siostrą… – zaczął zdanie, które z nutą goryczy w głosie dokończył Hyoga: - … i z Hagenem. W tym momencie, smutnego kumpla pocieszył Seiya: - Nie martw się Łabędziu. – a poklepując go po ramieniu, dodał: - Tego kwiatu jest pół światu.
- Ok. Wróćmy do tematu. – upomniał wszystkich Shiryu, pytając potem: - Saori wie już o konkursie? - Powiadomienie chyba nie dotarło, ale Posejdon powiedział, że zadzwoni do niej jeszcze dzisiaj.
- Boję się jej reakcji. Na pewno nie będzie zadowolona. – zmartwił się Shun.
- Stary, nie pękaj! Przypomnij sobie, co laski zrobiły nam rok temu! Wcale nie pytały nas o zgodę tylko postawiły przed faktem dokonanym! Teraz, mamy okazję się im zrewanżować! Zauważ, że nawet bogowie nam sprzyjają. – wygłosił Pegaz z nadzieją, iż uspokoi Rycerza Andromedy.
- Seiya ma rację! – poparł go Hyoga, ciągnąc dalej swoje: - Zorganizowały nam konkurs piękności, jakbyśmy byli glancusiami z tych głupich czasopism, które czytają!
- Mnie na szczęście to ominęło. Choć z drugiej strony, mogłem zostać na widowni i mieć z was ubaw. – wtrącił złośliwie Ikki.
- Braciszku, ale tym razem nam pomożesz, co? Chyba nie zostawisz nas w potrzebie? – dociekał Shun. Feniks pokiwał głową, aby potwierdzić. Zaraz też Hyoga przekazał mu wiadomość, której się nie spodziewał: - Twoja Esmeralda również startuje w wyborach.
- Co takiego Hyoga!? Ją też w to wkopaliście!? Głupcy! – wkurzył się bardzo chłopak.
- Dlaczego się tak oburzasz!? – spytał Łabędź, nie rozumiejąc jego przesadnej reakcji.
- Nie złość się, Ikki! Potrzebowaliśmy kandydatek. Dzięki Esmeraldzie mamy ich czternaście. Sama zgodziła się na udział i nawet ucieszyła się, że pomyśleliśmy o niej. – rzekł Seiya, chcąc ostudzić jego nerwy.
- Ja go rozumiem. – odezwał się Shiryu. Następnie podszedł do stojącego w oknie Feniksa, mówiąc:
- Chyba gryzie nas to samo. Ja też nie wiem jak zniosę fakt, że jacyś faceci będą ślinić się na widok Shunrei. Jest śliczna, dlatego wiem, że może podobać się innym. Jednak zazdrość, chcąc nie chcąc, daje się we znaki.
- A tylko niech ktoś ją dotknie, z miejsca staje się zimnym trupem! – warknął Feniks, zaciskając pięść na samo wspomnienie o tym.
- Słuchajcie chłopaki! Nie musicie obawiać się o swoje ukochane. Będziemy czuwać nad ich bezpieczeństwem, więc nic złego im się nie stanie. Żaden obcy mężczyzna się do nich nie zbliży. Prędzej nogi z dupy im powyrywam, nim zdecydują się na podrywanie mojej Miho! – wyjaśnił dosadnie Seiya, zaskakując rycerzy swoimi słowami.
- Obyś miał rację, Pegazie! Inaczej, mogłoby się to dla ciebie źle skończyć! – mówiąc to groźnym tonem, Ikki nawet nie spojrzał na Seiyę. Opanowany podążył ku drzwi i wyszedł z pokoju.
Po chwili: - A więc Atena zaraz się dowie. – przypomniał im Hyoga. I nagle, rycerze zerknęli na siebie: jeden na drugiego, wzrokiem pełnym obaw jakby przeczuwali nie lada kłopoty. Następnie każdy z nich biegiem udał się spać, aby uniknąć draki, jaką zechciałaby urządzić im panienka Kido. |