Rozdział 18 -który ma miejsce w szpitalu-
Milo przeciągnął sie ziewając. Nareszcie czuł się wypoczęty. Południe musiało już minąć, bo słońce było wysoko. Wpadało przez duże okno, tworząc na białej poduszce plamę jasności. Odwrócił się na drugi bok. Na łóżku obok, które jeszcze wczoraj w nocy, gdy go przywieźli, było puste, leżała drobna postać. -Shaka! - wykrzyknął z radością w głosie. -Cześć, Milo! Nareszcie się obudziłeś... Już myślałem, że się nie doczekam. -Daj spokój! Byłem po narkozie... - żachnął sie Milo. -Wiem, słyszałem. Rzucił się na ciebie telewizor i musieli cię poszywać. Shaka obrócił twarz, ukazując opuchnięty policzek, który przybrał sino-fioletową barwę. -Co sie z Tobą działo? Kiedy cię przywieźli? -Dziś nad ranem. Średnio pamiętam co się ze mną działo. Pół nocy byłem nieprzytomny, drugie pół spędziłem na policji, a po drodze byłem jeszcze na cmentarzu. Milo uśmiechnął się i usiadł na łóżku, spuszczając bose stopy na podłogę. Nie sądził, że widok zarozumiałego Virgo może go aż tak ucieszyć. -Bardzo enigmatycznie to brzmi i niewiele mi mówi... -Wiem. Przepraszam cię, Milo. Nie mam siły powtarzać tego jeszcze raz. Moje wspomnienia są niezbyt są przyjemne. Nie chcę powtarzać tego jeszcze raz. Zapytaj reszty. Oni ci powiedzą. -Jasne. Powiedz jeszcze tylko co ci jest i dam ci spokój. -Nic. - mruknął Shaka. -Akurat. Jakby nic ci nie było, nie trzymali, by cię tu. -Mam pękniętą kość policzkową i wstrząs mózgu... Niewiele mi tu mogą pomóc. Leże tylko na obserwacji. Ciekawe po co... -Nie marudź Shaka. Przynajmniej dotrzymasz mi towarzystwa. Shaka nagle spoważniał. -Wiesz Milo... Ja się pomyliłem. Gdy bylem w Grecji, przeglądaliśmy z Mu archiwa i znaleźliśmy zapisy o wam wampirze, którego opis idealnie pasował do tego rudego który nas zaatakował. Dopiero gdy go zobaczyłem, przypomniałem sobie o tym. Zignorowałem wtedy te informacje. Musimy chyba posłać po Mu, żeby odnalazł te dokumenty i je przywiózł. Obawiam się, że mamy potężniejszego wroga niż nam się dotąd wydawało.
Następna część: rozdział 18 |