Rozdział 15 -w którym przeczytamy Shaki przygód ciąg dalszy-
Shaka wyrównał oddech. Starał się pokonać, ogarniającą go panikę. Wiedział, że to ona może go zabić. Musiał myśleć jasno. Zaczął badać jeden z boków trumny. Wyczuł delikatne wybrzuszenie pod materiałem. Zawias lub zamek! Odsunął się możliwie jak najdalej w jeden z boków trumny. Przyłożył rękę do miejsca, w którym wyczuwał nierówność. To była jego jedyna szansa. Skumulował swoje cosmo w dłoni i wypuścił kulę energii. Drewno z chrzęstem ustąpiło. Ale zamiast ziemi, ku zdziwieniu Shaki, do trumny wpadała struga przytłumionego światła. Łapczywie złapał świeżego powietrza. Zaczął pośpiesznie szukać drugiego zawiasu. Po chwili wyczuł go pod palcami i roztrzaskał, jak poprzedni. Shaka zaczął pchać wieko z całej siły. Było ciężkie ale udało mu się je podważyć. Po chwili upadło z brzękiem na ziemię. Virgo wyskoczył z trumny. Dyszał ciężko. Znajdował się w mrocznym, oświetlonym świecami grobowcu. Podbiegł do ciężkich, dębowych drzwi. Musiały być zaryglowane, bo nawet nie drgnęły, gdy uderzył w nie całą masą ciała. Rozejrzał się nerwowo po pomieszczeniu. Na przeciwległej ścianie znajdował się niewielki witraż. Bez chwili zastanowienia podbiegł do marmurowego ołtarzyka znajdującego się pod okienkiem, zrzucił, stojące na nim świece i wdrapał się lśniący blat. Wyjrzał przez kolorowe szkiełka. Dostrzegł za nim szereg szarych, ponurych grobów, spowitych pochmurną nocą. Więc wciąż był zagrożony... Wampiry mogły krążyć po cmentarzu. Musiał szybko uciekać. Odwrócił głowę i wybił zgiętym łokciem, wybił witraż. Kolorowe szkło z hukiem upadło na ziemię. Shaka jak najszybciej tylko mógł, podciągnął się i przecisnął przez wąski otwór. Niezgrabie upadł na twarde podłoże, usłane szkłem. Jakimś cudem żaden z odłamków nie wbił mu się w ciało. Podniósł się z ziemi, rozglądając po otoczeniu. Brama cmentarza była dość daleko. Nagle usłyszał za sobą odgłosy kroków i podniesione glosy. Ruszył biegiem alejką między grobami. -Stój!- głośna komenda, tylko dodała mu prędkości. Obrócił głowę. Biegło za nim dwóch mężczyzn. Potknął się o wystający korzeń. Może gdyby nie nagły zawrót głowy udało mu się odzyskać równowagę. Boleśnie uderzył kolanem o kamienną ścieżkę. Podniósł sie prędko i ruszył przed siebie. Goniący tuż za nim. W mgnieniu oka, dopadli go i powalili na ziemię. Wykręcili mu boleśnie nadgarstki do tyłu. -Policja! - krzyknął jeden z mężczyzn, sapiąc. - Jesteś aresztowany, za niszczenie mienia publicznego. Shaka spojrzał na niego z radością w oczach. Mężczyźni ubrani byli w granatowe mundury. Jeden z nich podsunął mu odznakę po sam nos. Coś na kształt uśmiechu pojawiło się na twarzy Shaki, gdy policjanci zakuwali go w kajdanki. Był bezpieczny... -O jedną hienę cmentarną mniej. - mruknął jeden z mężczyzn. Virgo poczuł gwałtowny ból głowy. Z ulgą sobie zemdlał.
Następna część: rozdział 16 |