Rozdział 10 -w którym Shaka wraca-
Hyoga skulił sie w rogu łóżka. W komnacie było niueprzyjemnie zimno. Jedwabna pościel była bardziej ozdobna niż użyteczna, bo ciepła nie dawała żadnego. Mimo to Hyoga otulił się nią tak szczelnie jak tylko mógł. Miał już dość. Każda kolejna minuta ciągnęła się przez całą wieczność. Zresztą i tak już dawno stracił rachubę czasu. Bezdenna ciemność i cisza zlepiały kolejne dni i noce w jedność. O tym, że był już uwięziony w pokoju długo świadczył najlepiej głód, który odczuwał. Miał wrażenie, że zwariuje od tego pragnienia, które wręcz go paliło. Próbował odnaleźć wyjście z pokoju, ale w komnacie nie było okien, a drzwi w żaden sposób nie dało się wyważyć. Pozostało mu tylko czekać aż Adanael zlituje się i go wypuści. Najgorsze w całej jego niewoli było uczucie bezradności. Wiedział, że gdzieś tam daleko jego przyjaciele potrzebują pomocy, ostrzeżenia, a on nie może nic zrobić. Może nawet Shaka juz nie żył, albo umierał właśnie w tym momencie. Ta świadomość doprowadzała go do łez.
* * *
Drzwi komnaty otworzyły się z trzaskiem, uderzając w ścianę i strącając z niej oprawiony w szklaną ramę obraz. Szkło roztrzaskało się na tysiące fragmentów. Adanael podniósł głowę znad papierów i już miał nawarczeć na sprawcę bałagany, gdy do pokoju wkroczył Laurance. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech, a między palcami obracał się nieodłączny, cienki papieros. Na niego nie było sensu warczeć. On i tak nigdy nic sobie z tego nie robił. Laurance przeszedł po szklanych odłamkach, nawet ich niezauważając i oparł się kokieteryjnie o mechoniowe biurko Adanaela. Ten wyrwał mu w pod dłoni bezcenną starą księgę, która i tak została zbeszczeszczona popiołem z papierosa. -A nie mówiłem? - zaczął Laurance z przekąsem. -Czego nie mówiłeś? -Że on wróci. -Kto? - zapytał zirytowany Adanael, przekładając papriery, by znalazły się jak najdalej od rudego wapmira. -Złoty rycerz. Ten śliczny blondynek. Shaka, czy jak mu tam... -Sam wrócił? Przyjechał tu do Japonii? -Tak. Jutro w nocy wyruszę na niego zapolować. -Dobrze.-odparł zadowolony Adanael, z miną kota, który upolował ogromnego szura. -Bardzo dobrze. Zabijesz go, a ja będę mógł wypuścić Hyogę. Laurance w odpowiedzi jedynie przewrócił oczami.
Następna część: Rozdział 11 |