Rozdział 8 -w którym Hyoga dowiaduje się kilku rzeczy-
Hyoga otworzył oczy. Ze wszystkich stron otaczała go ciemność. Pościel otulała jego nagie ciało. Miękki aksamit lekko pieścił mu skórę. Delikatnie zdjął z siebie ramię obejmującego go Adanaela, który wciąż jeszcze spał tuż za nim. Czuł jego miarowy oddech na swojej szyi. Wyślizgnął się spod pościeli i odchylił poły ciężkiego baldachimu. Pokój był rozświetlony niewielkimi świecami., rozstawionymi na ciemnych meblach. Sięgnął po swoją koszulkę przerzuconą przez krzesło i wciągnął ją przez głowę. Spojrzał na Adanaela. Spał głęboko. Nie spodziewał się po wampirze takiej czułości, jaką go obdarzył. Czuł, że nie powinien ufać mężczyźnie, ale nie potrafił mu odmówić... Może jego przeczucia były mylne? Na palcach doszedł do drzwi. Stare deski zaskrzypiały płaczliwe. Szybko dotknął klamki, by wyjść zanim Adanael się rozbudzi. -Gdzieś się wybierasz? - usłyszał zanim zdążył otworzyć drzwi. Drgnął zdziwiony. Odwrócił się i spojrzał na wampira. Siedział na łóżku wpatrując się w Hyogę bystrym wzrokiem, tak jakby przed chwilą nie spał mocno. -Gdzie idziesz?-zapytał ponownie podniesionym głosem. -Chciałem się przejść -odpowiedział zmieszany rycerz. -Nie wychodź nigdzie beze mnie. - rzucił szybko Adanael, wyskakując z łóżka. - Nigdy! Przynajmniej na razie, kiedy jesteś tak bezbronny... -Ale... dlaczego? -zapytał Hyoga, wyczuwając zdenerwowanie wampira. -Nie jesteśmy tu bezpieczni? Adanael uśmiechnął się, podchodząc do blondyna. -Za tymi drzwiami jest mnóstwo nieprzychylnych ci wampirów. Starych i potężnych... Oni nie traktują młodzików, takich ja ty, jako kogoś godnego krążenia miedzy nimi. Nie zawahają się podnieść na ciebie ręki. Przy mnie jesteś bezpieczny, tylko przy mnie. Nie oddalaj się. Hyoga kiwnął głową. -Nie wiedziałem...-szepnął. -Nie bądź na mnie zły. Adanael wrócił na łóżko, usiadł na nim i spojrzał na blondyna. -Nie jestem zły. Pójdziemy gdzie chcesz, ale nie teraz. Hyoga wciąż stał na środku pokoju, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. -Kim jest te chłopak? -zaczął nieśmiało. -Ten który przyszedł z tobą po mnie? Ten, który ci towarzyszył? -Horen?A na co ci to wiedzieć? -Dziwnie na mnie patrzył... Ze złością w oczach. Chce wiedzieć czemu. -Ech... To zwykły zazdrośnik, ot co. Nie przejmuj się. -Ale jaki ma powód do zazdrości? -Widzisz, kiedyś przygarnąłem go jak ciebie. Był moim oczkiem w głowie. Ale teraz to się zmieniło. Horen musi zrozumieć, że nie mogę się nim wiecznie zajmować. Hyodze się ta odpowiedź nie spodobała.
Następna część: Rozdział 9 |