Deszcz odpuścił dopiero pod wieczór. Hyoga postanowił wykorzystać tą okazję i wrócić do Sanktuarium. Nie zachwycała go perspektywa spędzenia nocy w obcym miejscu pod drzewem. Wziął na ręce jeszcze śpiącego Shuna i przeszedł po mokrej trawie. Jak dotarł na miejsce zauważył krzątających się ludzi. Wszyscy w tym bezbarwnym tłumie starali się nie zwracać na siebie uwagi. Cygnusa to bardzo cieszyło. Mógł w spokoju dotrzeć tam gdzie chciał. - A tutaj jesteś! - usłyszał za swoimi plecami znajomy głos. - Seiya daruj sobie to powitanie. Pegaz wyminął Hyoge. Spojrzał badawczo na Shuna. - Mogę wiedzieć, czemu oni wszyscy chodzą jak w zegarku? Niespotykany widok. - Napatrz się do woli. Jakbyś też był na ich miejscu, a po danym terenie grasowałaby zgraja złotych rycerzy, to też byś się tak zachowywał. - Takie środki przekonywania. No nic ja idę, zanieść pewną osobę do łóżka. Jak powiedział tak zrobił. Wszedł do pokoju Shuna. Pomimo, że właściciela nie było w nim jakiś czas temu, to nadal w nim przyjemnie czymś pachniało. Położył swój cenny skarb na łóżku i przykrył go kołdrą. Sam zaraz po szybkim prysznicu dołączył do szczęśliwca, który już znajdował się w królestwie Hypnosa. Tej nocy jednak bóg snu nie był zbyt łaskawy. Pojawiały się osoby, których nie znał i mówiły... nie, one prosiły. Tylko dlaczego miał wrażenie, że nie jego? - Skoro jej nie ma, to co my tu jeszcze robimy? - dotarł do niego głos. Podniósł się. Podszedł do drzwi. - Jak chcesz posłuchać to zapraszamy na zewnątrz - Milo odezwał się do podsłuchującego. Hyoga przyjął zaproszenie. Otworzył drzwi. Milo z Sagą stali na oświetlonym korytarzu. - Mogę wiedzieć o kim rozmawiacie? - przetarł jeszcze senne oczy. - Atena wybrała się w trochę zimniejsze klimaty. - Skorpion krótko wyjaśnił. - No i? - Hyoge niezbyt interesowało miejsce, w jakie wybrała się na wakacje ich bogini. - Chodzi o to - Saga postanowił przejąć inicjatywę i dokończyć wyjaśnienia za kolegę - że Posejdon zaprosił ją do siebie. Skoro miejsce zrobiło się wolne, to pójdziemy zamiast niej. - O tej porze? To ja żegnam. - Mowy nie ma. Zabieraj swój pakunek, zbieramy się. - Ale ja niczego... - Poruszaj tą swoją rosyjską głową choć trochę - Saga przerwał wymówkę Hyogi - Mówię o tym tam zielonym, co wystaje spod kołdry. Nie zostawimy go tu, żeby został w razie czego bohaterem świątynnym. Hyoga nie miał wyboru. Podszedł do łóżka i podniósł swój dobytek do góry.
- Wy chyba sobie żartujecie! - Dohko niczym polityk stał przed zgromadzeniem bronzów i goldów. Przemawiał do nich już od jakieś godziny. - Macie zamiar wyjść od tak i pójść sobie na wycieczkę? - niestety z marnym skutkiem. - Dokładnie - Aiolia pokiwał głową. Shaka z Eliosem na jego rękach stał w kącie Komnaty Kyoko. Ktoś mógłby pomyśleć o nim, że jest nie czuły, ale cała obecna sytuacja go bawiła. Przyglądał się zmaganiom Dohko z uśmiechem na twarzy. Dobrze wiedział, jak to się skończy - to jest jak walka z wiatrakami, a w szczególności kiedy w tej walce biorą udział bronzi. - Naiwny - zaśmiał się Saga, który podszedł do Shaki. Za nim szedł Milo i Hyoga ze śpiącym Shunem. - Skończ staruszku - Death Mask zabrał głos - Najważniejszy obiekt znikł z Sanktuarium, a my chcielibyśmy choć raz się zabawić. Shiryu na wszelki wypadek stał koło Mu, który podejrzanie blisko trzymał się Aldebarana. Mała Kyone nie znała większości osób, ale kibicowała wszystkim. Jak mówią "W jedności siła" - toteż rycerz Wagi poddał się.
Była 12.45 kiedy oczom Juliana Solo ukazała się grupka osób. Zza bujnie rosnących Azali wyszedł Kanon, który w ramach pokuty pozostał u boga na czas nieokreślony. Podszedł do właściciela owej posesji: - Posejdon zapraszał też tą całą zgraję? Władca mórz i oceanów próbował właśnie przypomnieć sobie czy do zaproszenia dopisywał - plus osoby towarzyszące. Najgorsze było jednak to, że nie zauważył również zaproszonej osoby. - Atena się rozchorowała i nie mogła przyjść - Aiolia postanowił rozwiać ostatnie nadzieje Posejdona. Shaka wywrócił oczami, słysząc niskich lotów kłamstwo. Julian postanowił jednak zaprosić ich do swojej rezydencji. Czas mijał spokojnie i beztrosko do momentu, aż towarzystwo nie zabrało się jak sami potem stwierdzili za marnujące się trunki. Shun postanowił się ulotnić. Przypuszczał, że ktoś pójdzie za nim i nie mylił się. Hyoga zdecydował się przeprowadzić z nim rozmowę. Weszli po schodach na wyższe piętro i otworzyli pierwsze lepsze drzwi. - No więc co postanowiłeś? - Hyoga podszedł do okna. Otworzył je na oścież wpuszczając do środka świeże, chłodne, wieczorne powietrze. Shuna przeszedł dreszcz. Siadł na łóżku. - Mógłbyś zamknąć? Chłodno się zrobiło. - Znam lepsze sposoby na rozgrzanie - Cygnus uśmiechnął się. Podszedł do łóżka lecz ku zdziwieniu, a może raczej rozczarowaniu Shuna skierował się w stronę wygaszonego kominka. Ręka znajdującej się w pokoju osoby, chwyciła go za bluzkę i przyciągnęła do siebie. - Jesteś wstrętny - Shun nie krył urazy - Jak możesz mnie tak traktować. - Czyli zdecydowałeś się? Shun kiwnął głową. - Tylko mam nadzieję, że nie będzie wołać w razie czego Ikkiego. - No mi się wydaje, że nie będzie potrzebny. Czyżbym się mylił? -Shun wychylił się i zaczął szukać jakiś przemyconych, podejrzanych przedmiotów. - Czego ty tak szukasz? To ja tu mam do czynienia z właścicielem pewnego łańcucha. - Nie noszę go wszędzie ze sobą jak breloczka. Hyoga postanowił zakończyć, tą nazbyt już długo trwającą rozmowę. Pochylił się nad Shunem i delikatnie położył go na łóżku. Przybliżył swoje usta do jego, po chwili ich oddechy złączyły się w jedno. Postanowili się nie śpieszyć, w końcu mieli całą noc. Niechętnie się rozdzielili, aby zrzucić niepotrzebne odzienie. Księżycowe światło padało na sylwetki dwójki osób, które powoli zaczynały na nowo się ze sobą zapoznawać. Usta Hyogi podążały zaraz za jego dłońmi, które wędrowały po Andromedzie niczym po mapie, zapamiętując każdy szczegół. Ugiął nogi swemu partnerowi, przejechał po nich dłonią, by po chwili pochylić się nad tym co po części sprawia, że jest się mężczyzną. Shuna ogarnęła w pierwszych sekundach chęć przerwania tego wszystkiego, lecz impulsy, które do niego docierały wzięły górę. Wygiął się niczym w łuk. Hyoga postanowił, nie znęcać się dłużej nad nim. Dźwignął się na łokciach znalazł tuż nad twarzą Shuna. Najdelikatniej jak potrafił, stał się z nim jednością. Następna część: rozdział 7
|