-To żałosne!-jęknął Aphrodite, rozchylając lekko gałęzie.-Siedzieć w krzakach i podglądać. -Jak ci się nie podoba to idź sobie.-odparł Aiolia ze zniecierpliwieniem. -Nie pójdę! To teren mojego domu, więc to moje krzaki! -Oj, zamknij się!-syknął Milo.-Ryby i baby głosu nie mają, babo-rybo.... Aphrodite zrobił się purpurowy na twarzy i wycofał się ostrożnie z chaszczy na kolanach. -Nie jestem kobietą...-odwarknął, gdy miał już swobodę ruchów. -Jasne! Jasne! A teraz cicho, bo nas tu znajdą. Ja chcę zobaczyć tego potwora, którego przywiózł Sylph, jako swojego następce...-uciszył ich Aiolia, wciąż wpatrując się w spowite popołudniowym słońcem schody, wiodące do 13 świątyni. -No, na pewno będzie na co popatrzeć. To będzie prawdziwe widowisko.- burknął siedzący na uboczu Death Mask, starający się zachować powagę.-Za chwilę wyłoni się prawdziwy potwór o trzech głowach i będzie ział ogniem... To po prostu trzeba zobaczyć! -Po Sylphie spodziewałbym się czegoś takiego... Musi przecież odejść z wielkim hukiem! -To trochę dziwne, że sobie tak po prostu odchodzi, porzucając zbroję i to na dodatek złotą zbroję... Co on teraz zamierza robić? Aiolia wzruszył ramionami i odparł: -Szkoda czasu, by się nad tym zastanawiać. Ważne, że sobie stąd pójdzie... Oby ten nowy nie był gorszy i by dało się z nim jakoś dogadać, bo z Sylphem to ani rusz... -Ja tam na Sylpha nie narzekam. Łatwiej się z nim dogadać niż z tobą.- stwierdził z kpiną Deatk Mask. -No pewnie! Oboje jesteście tacy sami! Okrutnicy bez serca! -Aleś mi przygadał, zaraz się popłaczę! -Cicho...-szepnął Milo.-Idą! Wszyscy umilkli, wyglądając zza krzaków. Wkrótce nadchodząca para zbliżyła się do nich na tyle blisko, że można było się im dokładnie przyjrzeć. Szli milcząc. Oboje śmiertelnie poważni, w identycznych, białych, zwiewnych szatach, z zaplecionymi z długich, prostych włosów warkoczami. Od razu było widać, że to uczeń i mistrz. Młodszy z nich zachowywał z szacunkiem dystans, idąc niczym cień za swoim mentorem. Poruszali się w podobny wyniosły sposób, na twarzach mieli tę samą wyższość. Wręcz biła od nich arogancja i nonszalanckość... -Wiesz co, Aiolia? Raczej się z nim nie dogadasz... -mruknął rozbawiony Milo. |