Shun przytknął brzeg filiżanki do ust i upił łyk czarnej jak nocne niebo kawy. Miała mocny, intensywny smak, a jej ciepło przyjemnie rozlewało się po gardle. Wsparł głowę na dłoni i leniwie przewrócił gazetę na kolejną stronę. Był w jadalni sam i mógł się wreszcie rozkoszować chwilą ciszy i spokoju. Kanapka przechyliła się niebezpiecznie w jego dłoni, a kropelka miodu skapnęła na rzšdki czarnego druku. Ostrożnie zebrał plamkę opuszkiem palca i wsunął go sobie do ust. Niepokój dręczył go już od kilku dni, ale dziś gdy przebudził się o świcie czuł się znacznie lepiej. Wreszcie pogoda się poprawiła. Sączący się z nieba od kilku dni deszcz ustał, a na jego miejsce pojawiło się słońce. Miał zamiar dokończyć śniadanie i wykorzystać to, idąc na spacer do lasu. Sięgnął po kolejny łyk kawy, gdy nagle tuż przed nim teleportował się Kiki, zderzając się z blatem stołu. Huk upadku był tak wielki, że Shun z wrażenia aż się zadławił. Zaniósł się kaszlem. Kiki po kilku nieskoordynowanych ruchach ustawił swoje ciało w miarę pionowej pozycji. U?śmiechnšł się szeroko do Shuna i głosem pełnym wigoru rzucił: -Cześć! Shun patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, jakby wciąż nie wiedział co się dzieje. -Cze... Cześć.... - udało mu się z siebie wydusić po chwili. Do jadalni wpadł Tatsumi, zwabiony hałasem. Gwałtownie otwarte przez niego drzwi trzasnęły o ścianę. Spojrzał na Shuna i kikkiego, omiótł wzrokiem resztę pomieszczenia i ze zniecierpliwieniem zapytał: -Co tu się dzieje? Kiki podniósł się, zacisnął piąstki i z wyraźnym przejęciem zawołał: -Przysyła mnie Kyoko. Atena jest w niebezpieczeństwie! Shun zadrżał słysząc te słowa. Jego przeczucia się sprawdzały. -Coś się stało w świątyni? - zapytał nie kryjąc emocji w głosie. - Ktoś został zaatakowany? Czy jest dużo rannych? -No... Nie ma rannych. Wiem tylko, że Aphrodite i Shaka zostali zaatakowani, ale nic im nie jest. - Kiki w zamyśleniu podrapał się po głowie. - Nie chcieli mi nic powiedzieć. Mój Mistrz stwierdził, że wszystkiego dowiecie sie na miejscu, bo ja mam za długi język. - Kiki skrzyżował ręce na piersi i zrobił obrażoną minę, - Nie wiem o co im chodziło. -Kiedy to się stało? -Wczoraj wieczorem. Potem Kyoko wezwał do siebie wszystkich złotych rycerzy na naradę. Zamknęli się na kilka godzin w pałacu, a jak wyszli to byli bardzo zdenerwowani. Sam słyszałem jak pan Shaka nakrzyczał na Death Maska, a przecież on nigdy nie krzyczy. No, a potem mnie tu przysłali. Przybyłem jak najszybciej mogłem. Shun pokiwał głową, podnosząc sie od stołu. Tatsumi wciąż stał przy drzwiach z twarzą ściągniętą w wyrazie powagi. -Wiesz kto zaatakował Sanktuarium, Kiki? - zapytał po chwili Rycerz Andromedy. -Nie... Chociaż próbowałem podpytać pana Aiolia. Zrobił tylko przestraszoną minę i zaczął coś mamrotać o białowłosym potworze, dręczycielu niewinnych i niszczycielu spokoju. Shun zmarszczył brwi w wyrazie zdumienia. -Aiolia zrobił przestraszoną minę? Dobrze słyszałem? -Tak. Był bardzo zdenerwowany. -Ateno! - szepnął Rycerz Andromedy. -Z kim nam się przyjdzie zmierzyć jeżeli sam Rycerz Lwa się lęka.
Następna część: "Nieufność" |