Rozdział IV – A nie mówiłem!
-W co tym nas wpakowałaś… Seiya miał dość dmuchania kolorowych balonów. Saori zgłosiła ich szóstkę do strojenia sali na dyskotekę, więc niestety nie mieli wyboru, jak tylko dmuchać baloniki i rozwieszać serpentyny. - Udzielanie się wpływa na ocenę z zachowania, nie wiecie? – odrzekła niewinnie Saori. - Olać ocenę z zachowania – mruknął Ikki, zaplątując nitkę dookoła balona. - Może wam pomóc? – zabrzmiało znikąd pytanie. Wszyscy zwrócili się w stronę drzwi. Stała w nich owa blondynka, która miesiąc temu była obiektem zakładu. - Pomyślałam, że przyda wam się pomoc. Jestem Tsuki – wyciągnęła rękę i uścisnęła ją Saori, Shunowi i Seiyi, którzy balony dmuchali balony na podłodze. Zbliżyła się również do drabin, na których pozostali wieszali serpentyny. Hyoga wyciągnął rękę, ale stracił równowagę i runął jak długi na podłogę. Luna zaśmiała się serdecznie. Łabędź również wybuchnął śmiechem i nagle w sali zrobiło się wszystkim niezwykle wesoło.
* * *
Dzięki Tsuki praca poszła im dwa razy szybciej. Miała jakby niezwykły dar, dzięki któremu bronzi słuchali uważnie każdego słowa, jakie wypowiedziała. Jednak po rozpoczęciu imprezy zniknęła gdzieś. - Widzieliście Tsuki? – spytał Hyoga, jednak nie oczekiwał odpowiedzi. - Zniknęła gdzieś – mruknął Seiya, zgniatając pustą puszkę po Coli. -To dziwne – stwierdził Ikki. – Najpierw pojawia się znikąd, by nam pomóc, potem nagle znika… - Jest dziwna, to trzeba jej przyznać – dodał Shiryuu. - Plotkujecie jak przekupy na straganie – powiedział wesoło Shun. – Chodźcie, dziewczyny z klasy chcą was poznać! - Nie ma to jak mała integracja – odpowiedziała równie wesoło Saori. – Idziecie? - Ja zostanę – mruknął Hyoga. – Pojdę na dwór, duszno mi. - Jak chcesz – odpowiedziała Atena i odeszli. Cygnus wyszedł na zewnątrz, ale nie poczuł się lepiej. Coś go kłuło w okolicy serca, nie wiedział tylko, co.
* * *
Czas mijał. Jedna godzina, druga godzina. Dyskoteka powoli się kończyła, uczniowie rozchodzili się do domów. Hyoga miał ochotę pobyć sam, ukrył się więc w parku. Gwiazdy migotały przyjaźnie, a październikowe powietrze było przesycone odurzającą wonią jesiennych liści. Rozkoszował się tym. Wróci, to usłyszy, że tyle go minęło, że taka a taka jest fajna, a taka a taka ładna. Męczyło go to. 6 tygodni w szkole na tyle nadszarpnęło jego nerwy, że nie miał ochoty słuchać jeszcze opinii Seiyi na temat 10 dziewczyn w klasie. Miał ochotę oderwać się od rzeczywistości… Nagle przed oczami stanęła mu spłakana Tsuki. - Co się stało?! – spytał się, wstając i bezwiednie przytulając ją do siebie. - Odejdź – szepnęła cicho, ale nie wyrywała się. Im obydwu sprawiało swoistą przyjemność. - Uspokój się i powiedz, o co chodzi. – również szepnął Cygnus. Wypuścił ją i siedli razem na ławeczce. - Nie mogę ci powiedzieć. – szepnęła. – Nie mogę cię narazić, zginąłbyś na pewno… - Nieraz rzeczy śmiertelne okazywały się drobnostką dla mnie i moich przyjaciół. - Nie. Odpowiedź była stanowcza. Hyoga postanowił więcej nie nalegać. Wstał. Miał zamiar odejść, wreszcie poczuł chęć wrócenia do willi. Zerwał się niemile zimny wiatr, szarpiący korony drzew. Tsuki wstała i zadrżała. - Zimno ci – rzekł z troską Hyoga i ponownie przytulił ją. - N-nie…-szepnęła i szarpnęła się. To były ostatnie słowa, jakie Hyoga usłyszał. Jedyne, co pamiętał, to to, że potężny podmuch odrzucił go na najbliższe drzewo, a ktoś krzyknął „Ostrzegaliśmy cię, pani, byś się z nimi nie zadawała”…
* * *
Mrugnął. Oczy zaszły mu dziwną mgłą. Nie, to pokój był skąpany w srebrnawym blaskiem. -Obudził się! Silna ręka chwyciła go za bluzkę i podniosła go, by wstał. Rozejrzał się tępym wzrokiem. Tsuki, skąpana w tym nienormalnym świetle, była otoczona dwoma mężczyznami ubranymi w srebrzyste zbroje. - Kim jesteś? – warknął ten, który go postawił. - Arkhas, nie tak ostro. On jest naszym gościem. – rzekła surowo Tsuki, poczym spojrzała na Hyogę z troską. – Przepraszam, że zwlekałam, ale moi rycerze okazali się gwałtowniejsi niż myślałam. Odwróciła wzrok, jakby się czegoś wstydziła. Mężczyzna nazwany Arkhasem odsunął się krok do tyłu, patrząc pokornie na swoją panią. -Bo widzisz – teraz spojrzała Hyodze prosto w oczy – jestem boginią Księżyca, Selene.
Następna część: Rozdział 5 |