Rozdział III – Środy ciąg dalszy, czyli sposób na nudne lekcje
Tym razem bronzi byli wdzięczni, najprawdopodobniej Atenie, za następne lekcje. Na drugim japońskim Jagódka rozwodziła, za jakież czyny ona musi uczyć młodzież, że jest to tak niewdzięczne zajęcie, że Mark znowu jej nie słucha, a ona go zostawiła w nadziei, że chociaż czegoś go to nauczy. Rycerze tymczasem, nawet wzorowa Saori, pisali ze soba liściki, rysowali lub też, w przypadku Ikkiego, próbowali podpalić kartkę, a nie swoją nauczycielkę. Dzwonek brzmiał wówczas słodko niczym gra Mima czy Sorenta :) Kolejne lekcje również były nudne. Zgodnie z zapowiedziami Shuna, matematyki były omówieniem programu, podobnie jak pozostałe lekcje.
* * *
-Mam dobrą nowinę!! Shun biegł korytarzem w stronę sali od chemii. Cała klasa obejrzała się w jego stronę. Shun bowiem, ku zdziwieniu kolegów i Saori, zgłosił się na gospodarza klasy. Jako jedyny kandydat, klasa nie miała wielkiego wyboru. Tak więc jako gospodarz Shun poszedł do pokoju nauczycielskiego, by dostarczyć klasie radosną wiadomość. -Mówże szybko!! – rzucił Mark, wyrośnięty dryblas. -Wrzuć na luz. Nie ma chemii, mamy zastępstwo z panem Czesiem od w-fu!! – odsapnął Shun, zmęczony biegiem na trzecie piętro. Klasa zakrzyknęła radośnie – najgłośniej Seiya, który był faworytem swojego wuefisty. -Ale to jeszcze nie koniec – wyszczerzył zęby Shun – Nauczyciele już zatroszczyli się o dyskotekę, na którą my będziemy musieli przystroić salę. Tu rozległ się pomruk dezaprobaty, dziewczyny zaś rozpiszczały się radośnie. Rozległ się dzwonek, więc wszyscy ruszyli na parter, gdzie miało być zastępstwo. Nikt natomiast nie czekał na nich pod salą, co lekko zdziwiło wszystkich. -Hej, Seiya- mruknął do niego Hyoga, który nadal był pod wpływem morderczych intencji z pierwszej godziny – Po twojej minie widać, że próbujesz myśleć. Czyżbyś obmyślał plan poderwania tej blondynki z torbą? Seiya odwrócił się do Cygnusa. Gdyby można byłoby zabić wzrokiem, Hyoga leżałby już martwy. Ten tylko uśmiechnął się złośliwie i wyciągnął rękę w stronę Ikkiego; ten, zniechęcony, wsunął mu w rękę kilka monet -Zawsze wygrywasz zakłady? – mruknął do niego. -Hej, gaduły! – rozległ się głos pana Czesia, ulubionego nauczyciela od w-fu całej szkoły. - Mam zamiar wam dać dziś luz. Spadać do domów! -Pan sobie żartuje? – spytała piskliwie drobna blondynka, o której mówił Hyoga. -Nie. Mam pozwolenie od dyrekcji was zwolnić. Liczę do pięciu i nie chcę was widzieć! Rozległy się radosne okrzyki i tłum dwudziestu trzech osób wyleciał ze szkoły niczym z procy. Saori znalazła bronzów przed bramą, zawzięcie się o coś kłócących. -Weź się ode mnie odwal Hyoga! – krzyknął Pegaz – To że masz zły humor to nie moja wina. A jak cały czas tak gadasz o niej, to może tobie się ona podoba! - Co mnie ominęło? – spytała Atena, nie chcąc, by Seiya i Hyoga zaraz się pobili. - Dość sporo – odpowiedział Shiryuu – Poszło o jakąś laske, bo Hyoga założył się z Ikkim, że wkurzy Seiyę wmawiając mu, że ją podrywa. - Zupełnie jak dzieci – wzdychnęła Saori – Dajcie na luz, pomyślcie że chociaż tym razem Tatsumi nie będzie nas śledził od bramy do willi. A ty Hyoga następnym razem zamroź sobie ręce, bo chyba cię świerzbią. - Znalazła się – burknął Łabędź – Nie można nawet się poprzekomarzać. To chyba gest dobrej woli że się z nim od razu nie leje, co? -Daj spokój. – szepnął do niego teatralnie Shun – Dobrze wiesz, że na nią zerkał. Wszyscy wybuchli śmiechem. Shun ostatnio w dziwny sposób zawsze polepszał im humor. - Lepiej popatrzcie na jutrzejszy plan – dodał wesoło – W-F, dwa angielskie, biologia, informatyka i matma. Nie mogło być lepszego, sami fajni nauczyciele! - Takie wynagrodzenie dzisiejszego dnia – zaśmiał się Seiya, patrząc spode łba na Hyogę. -Dajcie już spokój – próbował rozdzielić kolegów Ikki – To był tylko głupi zakład! -On ma rację. A jak ci będę musiał pomóc odrobić lekcję? – dodał Hyoga. -Odwal się - burknął Seiya, ale wyciągnął rękę na zgodę. Saori uśmiechnęła się szeroko. - A co wy na to – rzuciła – by wykiwać Tatsumiego i iść na obiad do pizzerii? -Pasuje! – odrzekli bronzi. ”Ech, ta blondyna chyba jeszcze zamota w naszym życiu…” pomyślał Hyoga.
Następna część: Rozdział 4 |