Shun, Ikki i Hyoga byli u Seiyi. Feniks i Pegaz siedzieli na kanapie, Hyoga rozwalił się na łóżku, a Shun stał przy oknie. Z ukrycia obserwował piszczące na ulicy dziewczyny. Weschnął. - Hm? - Cygnus podniósł blondwłosą głowę. - Męczy już mnie to. Odkąd uratowaliśmy Ziemię i Atenę, nie możemy normalnie się przemieszczac. Wszędzie nas zaczepiają - Andromeda oparł się plecami i jedną nogą o ścianę i skrzyżował ręce. - Ja tam nie mam nic przeciwko temu... Ale bez przesady. Wczoraj pół godziny szedłem do sklepu, który był za rogiem... - Łabędź znowu położył się na łóżku. Był cholernie zmęczony rozdawaniem autografów. - Spac. To jedyne, czego chcę. Nagle łańcuch Andromedy brzęknął cicho i lekko się poruszył. Wzrok Shuna błyskawicznie stał się czujny, - Ktoś się zbliża... - oznajmił, jakby nikt inny na to nie wpadł. Po chwili drzwi się otworzyły i wszedł Rycerz Smoka. - Shiryu! - wszyscy gwałtownie wstali. Smok padł na łóżko i ciężko oddychał, jakby po długim biegu. - Człowieku, na pieszo z Chin przylazłeś?! - spytał jak zawsze delikatny Hyoga (taaa... delikatny... yhyn...). - Można to tak nazwac. Musiałem zgubic ten tłum przed domem. - Uuułaaa... To gorsze, niż walka z Hadesem - Seiya znów wykazał się swoją nieprzeciętną inteligencją (taaa...). - Szybki jesteś - powiedział Rycerz Łabędzia. - Wiem - wyszczerzył się Pegaz. - To był sarkazm! - Domyśliłem się! - Łoooł!!! Seiya myśli!!! - Uspokójcie się obaj! - rozkazał Shun. - Skoro Shiryu już przybył, jutro możemy ruszac w drogę.
***Ranek następnego dnia, dom Shuna***
Andromeda właśnie mył głowę, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Będąc pewnym, że to Shiryu, w samych spodniach i z mokrą głową otworzył drzwi. - Shunrei! - wrzasnął i zatrzasnął drzwi. W biegu założył koszulkę i wytarł ręcznikiem włosy. Nieco zakłopotany ponownie otworzył drzwi. - Wybacz... Myślałem, że Shiryu przyjdzie, tak jak mówił wczoraj... - Shiryu nie mógł przyjśc. - Dlaczego? Coś mu się stało? - Nie, on... on nie mógł. Musiał trochę zostac w domu, zanim wszyscy spotkacie się w porcie. Prosił, bym ci powiedziała, że o 12:00 masz przyjśc na wybrzeże. - Dzięki. Powiedz mu, żeby się nie spóźnił. Shunrei skinęła głową i odeszła. Shun oparł się o ścianę. Czemu on też nie może miec dziewczyny? Spojrzał na zegarek - 11:50. Założył skrzynię ze zbroją na plecy i pobiegł do przystani. Dobiegł do niej równo o 12:00. Zrzucił ładunek z pleców i skrajnie wyczerpany biegiem usiadł pod drzewem. - Wszyscy już są? - spytał po chwili. - Nie. Jeszcze nie ma Seiyi - odpowiedział Hyoga. Po minucie zza krzaków wybiegł Pegaz. - Co cię zatrzymało? - zapytał Rycerz Smoka. - Fanki - zdołał wydusic z siebie Rycerz Pegaza. Wszyscy stali w milczeniu, słychac było tylko przyspieszone oddechy Seiyi i Shuna. Po pewnym czasie ten pierwszy odzyskał głos. - Dobra, to pakujemy się na wyspę - nakazał i cała piątka weszła na pomost. Gdy tylko wszyscy znaleźli się na wyspie, zaczęła ona płynąc. - Eeee... Seiya, ona ma się tak zachowywac? - spytał niepewnie Łabędź. - Tak. Dopłyniemy nią do Wyspy Orła w Archipelagu Conessa. Tam musimy znaleźc Diamentową Zbroję i możemy wracac. - Diamentowa Zbroja? Słyszałem o niej. Podobno niedawno ją odkryli. Jest jak dotąd najtwardszą zbroją świata. - Zgadza się. A o tę wyspę, na której płyniemy, to się nie przejmuj. Jest wystarczająco duża, żeby można było zabłądzic. Jedzenia też ma pełno. OK, to idziemy do namiotów. Zajmuję ten najbliżej plaży! - Ech... On nigdy nie wydorośleje... - Zawsze można miec nadzieję - powiedział Shiryu, mijając Hyogę. - W tym wypadku świetnie sprawdza się powiedzenie, że "nadzieja jest matką głupich" - Rycerz Łabędzia podążył za resztą.
Promienie południowego słońca rozpalały piasek na plaży. Ikki, Seiya i Hyoga leżeli na ręcznikach i opalali się, Shiryu pływał, a Shun siedział w cieniu drzew. - Hyoga... O ile dobrze pamiętam, trenowałeś na Syberii, a twoje ataki są dośc... hmmm... chłodne... Wydaje mi się, że w związku z powyższym powinieneś nie lubic gorąca... - zauważył Feniks. - Fakt. Ale ja jestem oryginalny! Seiya właśnie leżał na brzuchu. Po ostatnim zdaniu Łabędzia parsknął w piasek. Ikki i Cygnus zignorowali go. - A Shun czemu siedzi w cieniu? - kontynuował Hyoga. - Nie mam pojęcia. Shun, czemu... - Rycerz Feniksa obrócił głowę i zobaczył tylko falujące krzaki w miejscu, gdzie przed chwilą siedział Andromeda. - Nawiał od nas! - zakomunikował Seiya. Tymczasem Rycerz Andromedy łaził bez celu po wyspie. Był z lekka przybity, chociaż sam nie wiedział czym. Nagle usłyszał jakiś odgłos, jakby coś ciężkiego upadło na ziemię. Rozchylił liście i zobaczył dziewczynę leżącą w kałuży krwi. Miała bardzo długie, proste, czarne włosy i bardzo jasnę cerę...
c.d.n. |