Rozdział II – Rozmowa przy ognisku
Szli na północ, brzegiem morza Adriatyckiego, po drodze nie spotkali żadnych poważniejszych niebezpieczeństw. Zmierzali ku Alpom, musieli je przejść, a to spędzało sen z powiek. Kiedy na horyzoncie pojawiły się już szczyty gór, maleńkie z oddali. Mystery zarządził rozbicie obozu i porządne wyspanie się i najedzenie. Wieczorem przy ognisku miał zamiar z nimi porozmawiać odnośnie tego co czeka ich podczas przeprawy. Sharaku siedząc przy wcześniej rozpalonym ognisku jak zwykle jako pierwszy zaczął rozmowę. - Dlaczego chcecie zostac Rycerzami ? - zapytał. Było to pytanie trudne, nie wiedział czy każdy mu odpowie. Wcześniej położona skrzynia ze Zbroją Andromedy, błyszczała w świetle księżyca, tak jak i zielone końcówki jego włosów. "Mam nadzieję że złapie z nimi dobry kontakt..." pomyślał Rycerz. Ahen nie miał ochoty odpowiedzieć lecz te słowa same wydostały się na zewnątrz: -Kazdy ma swój osobisty powód...-chwycił patyk i kucając przy ogniu grzebał nim w środku ogniska, potrącając rozrzazone kamienie-Z resztą nie mam zamiaru o tym gadać... Chwycił mięso, które przypiekł i połozył z boku by się nasycić i wypocząć. -Dobranoc...-usiadł w ciemnościach i obserwował grupę siedzącą w świetle.
- Wiem że każdy ma swój osobisty powód – wtrącił Sharaku - Ale chyba pytam po to by się dowiedzieć czym jest ten "prywatny powód"... Ja chciałem/chce zostać po to aby chronić Atenę, pilnować sprawiedliwości i pokoju - Po krótkim przemówieniu odetchnął. Wiedział że nie podał jednego z najważniejszych powodów... - I po to by odnaleźć brata... - wyszeptał cicho, lecz tak, że wszyscy słyszeli... Siedząc dalej od ogniska ledwo widoczny w cieniu drzew spoglądał na gwiazdy. Niektóre tworzyły najrozmaitsze kształty. Lekki wiatr powiewał włosami Deleborna. Spojrzał na grupę przy ognisku Jeden coś gadał lecz zbytnio go nie rozumiał gdyż nie chciał. Drugi poszedł spać nie wiedząc nawet że może zginąć w czasie snu. Deleborn wiedząc że gdzieś na pewno czyha niebezpieczeństwo tylko co jakiś czas drzemał przez chwilkę. - Sprawiedliwość i pokój są słowami rzucanymi przez każdego dlatego nie mają żadnej wartości - było to jedyne zdanie , które miała zamiar powiedzieć na ten temat Karen. Nie zamierzała tracić czasu , w którym mogła odpocząć na bezsensowną rozmowę w stylu dlaczego lubisz to a nie tamto. Przeciągnęła się po czym ułożyła do snu w niewielkiej odległości od ogniska. Jej ciało było cały czas oświetlane przez ognisko. Mysteru siedział dość blisko ogniska, "niech śpią, nie będę im nie potrzebnie zawracał głów i wpędzał w rozmyślenia, zresztą patrząc na Karen, ona chyba lubi niespodzianki..." - spojrzał na rycerza Andromedy, lekko się uśmiechnął. Położył się na kocu, musiał wypocząć wkońcu jutro wejdą w góry i będą musieli przejść przez przełęcz niedźwiedzia, on już raz tamtędy szedł, a raczej biegł.... to co go goniło nie było bynajmniej niedźwiedziem, gdyby tak było wspomnienia stamtąd były by całkiem miłe. Zapadł w sen, nic mu się nie śniło. słyszał tylko co jakiś czas odgłos wrzucanego drewna do ognia. Przez całą noc Sharaku siedział nad ogniem. Nie mógł spać. Coraz bardziej męczyła go myśl o dawno zapomnianym bracie. Rano wszyscy sprawnie i bez większych problemów ruszyli, na czele z przewodnikiem w stronę przełęczy niedźwiedzia, nikt nie był za bardzo rozmowny. Z wyjątkiem Sharaku, który jak zawsze zresztą lubił gadać
Następna część: Rozdział 3 |