Którą serię wytypowałeś w oficjalnej ankiecie Cav Zodiaco jako tą, którą chętnie byś zobaczył na 30-lecie Saintów?

Next Dimension
Next Dimension
26% [18 głosów]

Epizod G
Epizod G
14% [10 głosów]

Saintia Shou
Saintia Shou
4% [3 głosy]

Zeus Chapter
Zeus Chapter
21% [15 głosów]

Remake klasyka
Remake klasyka
29% [20 głosów]

Inną
Inną
6% [4 głosy]

Ogółem głosów: 70
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 01/16/2016

Archiwum ankiet

FAN FICTION - Aylis - Wojna Żywiołów 9

Zawartość koszyka znikła dość szybko. Słońce nadal prażyło i jakoś żadnemu z nich nie chciało się trenować, więc wykorzystywali czas na rozmowę. Arin wypytywała trochę Shuna o jego zbroję i łańcuch, który najwyraźniej ją zaintrygował. Udało się jej nawet namówić go na krótką demonstrację jego możliwości.
- A twoja zbroja? Nigdy jej jeszcze nie widziałem. - Zrewanżował się. Arin sposępniała. - I raczej nie zobaczysz. Jest zniszczona.
- Skoro tak, to Mu mógłby ją naprawić.
- Nie, nie mógłby.
- Naprawił nasze zbroje, a były całkowicie zniszczone! Jestem pewien, że poradziłby sobie z twoją.
Arin uśmiechnęła się na widok jego urażonej miny.
- Nie wątpię, że mój brat jest w tym dobry, z pewnością dostarczaliście mu sporo materiału do ćwiczeń. To nie w tym rzecz.
- Wiesz, ze gdy zbroja jest zniszczona - ciągnęła po chwili ciszy - rycerz może oddać krew, aby ja naprawić. Jest to możliwe, ponieważ zniszczona zbroja nadal posiada soją moc, a zarazem zdolność regeneracji, tylko brakuje w niej życia. Przypuszczam, jednak, że nie wiedziałeś, że ten układ działa w dwie strony.
- Co? Chcesz powiedzieć, ze rycerz może pić krew zbroi? Przecież ona jej nie ma! - Nie chodzi o krew. Posiadasz ciało zwykłego śmiertelnika, a jednak rany śmiertelne dla ludzi wcale nie muszą być groźne dla ciebie. Dzieje się tak, ponieważ w przeciwieństwie do innych ludzi posiadasz i możesz kontrolować energię kosmiczną. To jej poziom decyduje o twojej odporności na rany i możliwości szybkiego powrotu do zdrowia.
- Nadal nie rozumiem.
- Tak jak możesz oddać krew aby przywrócić swoją zbroję do życia, możesz również zabrać od niej jej energię aby utrzymać się przy życiu. Jednak to ryzykowne, bo zabierasz jej nie życie, ale moc, a zarazem możliwość regeneracji i możesz ją nieodwracalnie zniszczyć Zapadło milczenie. Shun próbował sobie to wszystko jakoś poukładać w głowie. Po chwili zapytał.
- Zrobiłaś to? Zniszczyłaś swoją zbroje w ten sposób?
- Tak. - Odparła bardzo cicho. Nie patrzyła na niego, ale na swoje splecione dłonie. - 10 dni temu walczyłam z Fuego, Ertianem i Kerią.
- Walczyłaś z nimi?!
- Tak... i przegrałam. Dowiedziałam, się, że mają przybyć tutaj, ale byłam poważnie ranna. Zabrałam moc mojej zbroi aby utrzymać się przy życiu i wyzdrowieć na czas. Zabrałam zbyt wiele i zniszczyłam ją.
- Poświęciłaś swoją zbroję, żeby tu przybyć?
Nie odpowiedziała. Podniosła głowę i popatrzyła na wejście do Koloseum. Uśmiechnęła się. - Chyba znaleźli nas twoi koledzy.
Shun nie zdążył się odwrócić, bo w tym momencie dostał w głowie piłką do nogi. Dopiero rozmasowując bolące miejsce obrócił się i zobaczył Seiyę, Shiryu i Hyogę idących w ich kierunku i śmiejących się.
- Shun, co się stało z twoim refleksem? - Zawołał Seiya.
- Chodź, pogramy w nogę! - Dodał Hyoga. - Strasznie tu nudno.
- Zaraz przyjdę. - Andromeda odwrócił się do Arin. - Zagraj z nami.
- Zagrać z wami? - Patrzyła na niego niepewnie.
- To świetna zabawa, zobaczysz.
- Nigdy w to nie grałam.
- No to najwyższy czas spróbować. - Stwierdził Seiya z uśmiechem. - Dalej, chodź, bo nigdy nie zaczniemy.
- Hm... Ale jeśli ona będzie grać, to drużyny będą nierówne. - Zauważył Shiryu.
- Serio? - Zapytał jakiś głos zza ich pleców. - A mi się wydaje, że będzie akurat. Trzech na trzech.
Obejrzeli się.
- Ikki! - Krzyknął Shun i rzucił się w stronę brata, ale potknął się o kamień. Efektem tego wpadł na rycerza Feniksa z takim impetem, że go przewrócił.
- Hej Shun. Ja też się cieszę, że cię widzę. - Odezwał się Ikki do siedzącego na nim brata. - Ale jakbyś mógł, to zejdź już ze mnie.
Po dłuższej chwili, wypełnionej śmiechem pozostałych, udało im się jakoś pozbierać. Shun był czerwony na twarzy, ale nadal się uśmiechał. Nie spodziewał się przyjazdu brata, a już dawno nie miał od niego wiadomości.
- Okej, czyli ty jesteś Arin? - Pytał tymczasem Ikki siostrę Mu, a gdy ta przytaknęła ciągnął - świetnie. Będziesz w drużynie ze mną i z Shunem. Znasz zasady?
- Tak.
Dopiero teraz ich spojrzenie spotkały się. Feniks zamarł na ułamek sekundy, ale szybko przywołał nieprzenikniony wyraz twarzy. Tylko jego brat to zauważył i uśmiechnął się smutno. Jego przypuszczenia sprawdzały się, był prawie pewny, że Ikki też dostrzegł w jej oczach jej największą tajemnicę.
- Dobra, zaczynamy! - Powiedział rozradowany Seiya.
Grali już jakieś 50 min. Mniej więcej co 20 minut zmieniali się na bramce. Ciężko określić, jaki był ostateczny wynik, bo zależało im bardziej na zabawie i już praktycznie każdy pogubił się w liczeniu, myśląc, że zajmują się tym pozostali.
Była chyba połowa ostatniej zmiany, gdy ziemia na środku Koloseum popękała i wystrzeliły z niej zielone pnącza oraz grube pędy i zaczęły pędzić w kierunku, zgromadzonych przy bramce Shuna, rycerzy. Zanim zdążyli otrząsnąć się ze zdumienia były już bardzo blisko. Zaatakowały. Uderzenie pędów grubości świątynnej kolumny zwaliło z nóg Shiryu i Seiyę, którzy byli najbliżej. Atak Feniksa podpalił te, które zbliżały się do niego, ale ku jego zdumieniu nic to nie zmieniło. Płomienie objęły rośliny, ale nie zatrzymały ich, wręcz przeciwnie, efekt ich uderzenia w połączeniu z ogniem był imponujący i do Ikkiego dopiero po kilku sekundach dotarło co się stało i dlaczego leży na ziemi. Hyoga radził sobie lepiej. Udało mu się zamrozić część z tych które go atakowały, ale wciąż przybywały nowe. Zamroził jeszcze kilka, ale, gdy skończył atak, kątem oka zobaczył inne nadciągające z boku. Obrócił się i patrzył jak się zbliżają. Wiedział, ze nie zdąży przygotować obrony. Ktoś pociągnął go za rękę. Pędy chybiły. Hyoga spojrzał w bok. To była Arin. Ona jako jedyna nie próbowała atakować, ale ograniczyła się do uników. I tylko jej technika wydawała się być skuteczna. Rycerz Łabędzia postanowił brać z niej przykład, przynajmniej dopóki nie wymyślą czegoś lepszego, ale okazało się to nie być wcale takie proste. Pędy były wyjątkowo szybkie i chociaż brakowało im zwrotności, to Hyoga miał spore problemy z przewidzeniem ich ruchów, bo jeśli zobaczył atak, to zwykle było już za późno i lądował na ziemi. Gdy podnosił się po kolejnym upadku rozejrzał się. Nikt nie był jak na razie poważnie ranny, ale wszyscy już lekko krwawili, jeśli zaraz czegoś nie wykombinują... Spojrzał na Arin, która wciąż była blisko.
- Wiesz jak to zatrzymać?
- To są rośliny. Jeśli odetniemy je od korzeni, to zwiędną.
- Korzeni? - Hyoga podążył za spojrzeniem Arin. Wszystkie pędy wychodziły z dziury na środku Koloseum, jakieś 30 m od nich. To tam musiało być źródło ich mocy, ale aby je od niego oderwać musieliby podejść bardzo blisko, a to było praktycznie niemożliwe. - Dasz radę się tam dostać?
- Nie, ale może nie będzie to konieczne. Mogłabym zatrzymać je stąd, ale muszę mieć chwilę spokoju.
- Ile?
- Około półtorej minuty.
Hyoga skrzywił się. Dużo. Obok nich pojawił się Shun, który jako jedyny z brązów miał na sobie zbroję.
- Zawołaj pozostałych. Arin może to zatrzymać, ale musimy ją osłaniać przez 90 sekund. Andromeda spojrzał na nią przelotnie, robiąc automatycznie kolejny unik. Łabędź podziwiał łatwość z jaką mu to przychodziło. Cios nadchodził z tyłu, a on nawet się nie obejrzał. Po prostu schylił. "To pewnie przez te ciągłe ćwiczenia z łańcuchem." Pomyślał. "Jak ja nienawidzę walczyć z roślinami! Myślałem, że po Alberichu będę już miał spokój!" - Ikki Jest bliżej. - Odezwał się w tym czasie Shun. - Idź po niego. Ja zajmę się resztą. Poradzisz sobie? - Dodał zwracając się do Arin.
- Jasne. - Uśmiechnęła się. - Nie są tak szybkie jak ich twórca. Musiało mu się spieszyć. Shiryu i Seiya walczyli razem, ale skutek był raczej marny. Jak na razie udało im się zniszczyć kilka pędów i chyba już kilkanaście razy wylądować na ziemi, obok leżących na niej zielonych lian. Smok zastanawiał się przez chwilę po co one są. Przybyły razem z pędami, ale były cieńsze i nie atakowały. Przypominały trochę pomalowane na zielono liny. Przybycie Shuna przerwało te rozważania. Andromeda pokrótce powiedział im co mają zrobić i że pędów lepiej unikać. Ta opcja szczególnie nie spodobała się Seiyi.
- Przecież nie będę uciekał przed głupim zielskiem! Pegasusu Ryu Sei Ken!
Shiryu i Shun tylko obserwowali, jak ich przyjaciel naciera na pędy, po czym jednym celnym uderzeniem zostaje wysłany w powietrze i ląduje na ziemi z imponującym hukiem. Sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie. Aż w końcu...
- Seiya, może już wystarczy, co? - Smok był już wyraźnie poirytowany - Inni na nas czekają, w tym tempie nigdy do nich nie dojdziemy...
- No wiesz, Shiryu, właśnie zacząłem wygrywać!
- Faktycznie, za ten ostatni lot jak nic masz u mnie 10 punktów na 10. - Andromeda, dla odmiany miał wyjątkowo dobry humor.
- Shun!
- No co? Ale jak już skończyłeś, to chodźmy, bo Hyoga z Ikkim też już wracają. - Odparł wesoło, po czym przeskoczył nad zbliżającymi się roślinami. Pegaz patrzył na niego w osłupieniu.
- Wiesz jak on to robi? - Zapytał kolegę.
- Chodzi ci o te uniki? Nie mam pojęcia. Jest strasznie szybki. Ale on jako jedyny z nas poważnie trenował po bitwie z Posejdonem.
- Ale tu chyba chodzi o coś jeszcze.
- Może...
- No co?!
- Teraz naszymi przeciwnikami są rośliny, a nie ludzie. Nie ma obawy, ze kogoś skrzywdzimy. Myślę, że Shun traktuje tą walkę jako rozrywkę, bo jego zwykłe obawy nie mają tu miejsca.
Dotarli do Arin chwilę po Łabędziu i Feniksie. Otoczyli ją kręgiem, stając do niej tyłem i starali się zatrzymać ataki. Tym razem uniki już nie wystarczały i co jakiś czas któryś z nich musiał wykorzystać jeden ze swoich ataków, alby odeprzeć natarcie. Radzili sobie nieźle, chociaż łańcuch Shuna nie bardzo nadawał się na powstrzymywanie tych największych pędów i stojący obok Ikki musiał mu co jakiś czas przychodzić z pomocą. Hyodze w pewnym momencie zaczęło brakować miejsca, bo zamrożone rośliny zajmowały całą przestrzeń przed nim, ale niezbyt celny cios Shiryu szybko uporał się z tym bałaganem. Jednak ta walka była bardzo męcząca. Pędów było zbyt wiele, aby powstrzymać wszystkie, przewidzieć ich ruchy, wiec co jakiś czas któryś z przyjaciół lądował na ziemi. Pozostali starali się go wtedy osłaniać i osłabiali własną czujność...
Aby docenić wartość jednej minuty spytaj człowieka, który spóźnił się na pociąg... 90 sekund to niewiele w normalnych warunkach, ale gdy spędzasz je na blokowaniu ciosów jakiś wściekłych roślin, które wciąż nie dają za wygraną, może wydawać się wiecznością...
A jednak minęło.
- Wszyscy na ziemię! - Krzyknęła Arin.
Wykonali polecenie. Shiryu pociągnął Seiyę, do którego nie dotarł jeszcze sens tych słów, po czym obejrzał się. Arin stała wyprostowana i patrzyła przed siebie oczami w których wyraźnie dostrzegł wypełniającą jej ciało moc. Światło aury wokół niej raziło, ale było w niej coś dziwnego. To nie były zwykłe drgania kosmosu człowieka... Wyciągnęła jedną rękę ponad głowę.
- Trzymajcie się mocno! Apocalyptic Hurricane!
Żółty blask oblał jej dłoń. Po chwili uderzył w nich huragan. Podmuchy wichru wychodzące z jej dłoni zaczęły ich okrążać tworząc trąbę powietrzną, która zmiatała wszystko na swojej drodze. Łamała i porywała atakujące pędy, spychała je coraz dalej, w miarę jak siła i zasięg wiatru rósł. Tuż nad ziemią pozostała jednak wąska przestrzeń, wolna od szalejącego u góry piekła. Hyoga zrozumiał. Arin celowo skierowała atak wyżej, żeby nie wciągnąć ich w szalejącą apokalipsę, ale przez to leżące na ziemi liany pozostały nienaruszone. Chociaż z drugiej strony... nic im jak dotąd nie zrobiły.
Szaleństwo nagle skończyło się i nastała, przerażająca po poprzednim hałasie, cisza. Arin osunęła się na kolana. Była blada i oddychała ciężko, ale poza tym nie wyglądała na ranną. Pozostali podniesli się i rozejrzeli. Koloseum było nie do poznania. Wszędzie leżały fragmenty pędów, które, pozbawione źródła mocy, szybko usychały.
Shun podszedł do dziewczyny, natomiast inni powoli rozchodzili się po placu, aby dokładniej przyjrzeć się skutkom starcia.
- Nic ci nie jest? - Andromeda patrzył zmartwiony na siostrę Mu, ale nie mógł powstrzymać się od delikatnego uśmiechu. - To było niesamowite!
- Nic, po prostu to było trochę męczące. - Rozejrzała się po Koloseum z wyrazem zdumienia na twarzy. - Wow. Nie wiedziałam, ze to tak działa. Nigdy wcześniej tego nie próbowałam. Shun odszedł kawałek i podniósł fragment zeschniętej już rośliny.
- Ciekawe. Wygląda zwyczajnie. Co to było? - Zwrócił się do Arin.
Był od niej jakieś 4 metry. Nagle liany zaściełające ziemię ożyły i wystrzeliły w jej kierunku, jednak na drodze stał im Andromeda.
- Nebula Chain!
Łańcuch zatrzymał jedno z pnączy, zwijając się z nim na końcu. Zawisł w powietrzu. I wtedy zdarzyło się cos dziwnego. Liana zaczepiona o łańcuch zaczął się po nim prześlizgiwać w kierunku Shuna, a pozostałe zmieniły tor lotu i zaatakowały go. Oplotły go tak dokładnie, że rycerz zachwiał się i upadł. Wszystko trwało zaledwie ułamki sekundy. Reszta nie zdążyła zareagować na krzyk Andromedy, Arin nie zdążyła wstać, gdy pnącza wraz z Shunem znikły.
- Shun! Nie!!! - Krzyknęła Arin.



Następna część: Rozdział X - Propozycja


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Sant Seiya Revolution - Multimedia
Aiolia Leo

Aiolia2

Camus6

Skorpion Milo

Złoty Rycerz Skorpiona

Milo





Blade
1 tydzień
kira21pl
1 tydzień
kami
kami
1 tydzień
Majsterek
2 tygodni
cygnus77
3 tygodni
Duch
Duch
5 tygodni
Copyrights © Saint Seiya Revolution 2006 - 2024
Powered by PHP-Fusion copyright Š 2002 - 2013 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.