Mu bardzo nie lubił się spóźniać, głównie dlatego, że potem trzeba było się tłumaczyć. Teraz stał przed Wielkim Mistrzem, który był wyraźnie zły, że rycerz Barana nie stawił się na czas, a nic mu się nie stało. Gdy Mu wszedł krótko oświadczył tylko, że czeka na wyjaśnienia, po czym zamilkł i patrzył na niego groźnie. "Ciekawe czy to znaczy, że ucieszyłby się, gdyby ktoś mnie jednak zaatakował." Wziął głęboki oddech i zaczął: - Nie stawiłem się na spotkanie, ponieważ gdy miałem wyjść odwiedził mnie tajemniczy gość, który twierdzi, że wie coś na temat ostatnich ataków i może nam pomóc. Kazałem mu pójść ze mną i porozmawiać z panem tej Świątyni - tu lekko skłonił głowę na znak szacunku - w tym momencie pojawił się Aiolia, więc we trójkę przyszliśmy tutaj. - We trójkę? Jakoś nie widzę tej trzeciej osoby - wymsknęło się Milo. - To prawda. - Potwierdził Kyoko - do tej sali nie wszedł nikt poza tobą i Aiolią, nie rozumiem, więc, co masz na myśli mówiąc... Ale nie dokończył zdania, bo w tym momencie odezwał się drwiący głos - głos z pewnością nie należący do żadnego z rycerzy: - A wydawałoby się, że jako Wielki Mistrz powinieneś wiedzieć, że istnieją techniki pozwalające oszukać zmysły innych osób tak, że sprawca dla niektórych jest widoczny, a dla innych nie. Oczywiście naprawdę potężni rycerze mogą przejrzeć tą sztuczkę bez większego problemu. -Dodał kładąc nacisk na słowo "naprawdę". Po szoku na twarzach pozostałych Mu poznał, że oni też już widzą tego, kto to powiedział, ale jego myśli zaprzątało jedynie wrażenie zdumienia połączonego z oburzeniem - jak ktoś może się zwracać do Kyoko w taki sposób? Wielki Mistrz nie uznał za stosowne odpowiedzieć na tą prowokację, ale głos lekko drżał mu z gniewu, gdy powiedział: - Jeśli chcesz się do mnie zwracać odsłoń swoją twarz, powiedz kim jesteś i czego chcesz. I radzę ci starannie dobierać słowa. - Jestem strażnikiem. To krótkie stwierdzenie wywołało poruszenie wśród wszystkich, z wyjątkiem rycerzy z brązu, którzy najwidoczniej nie mieli pojęcia o co chodzi i starali się jedynie robić mądre miny, co w przypadku Seiyi wyglądało szczególnie komicznie. - Strażnikiem? Tak powiedział? - Tak... - Ale co on tu robi? - Myślisz, że to prawda co o nich mówią? Dopiero słowa Wielkiego Mistrza ucięły te i im podobne szepty, ale jego wypowiedź nie była już tak pewna jak wcześniej. - Nadal nie powiedziałeś jak się nazywasz i czego chcesz. Odsłoń twarz! Cisza, żadnej reakcji. - Słyszałeś co powiedziałem? - Tak - padła odpowiedź, ale wypowiedziana została jakby z wahaniem. - Więc zrób to! Powoli, opornie podniósł ręce do kaptura i ściągnął go. Wszystkim ukazała się twarz: dziewczyny! Blondynki z dużymi niebieskimi oczami. Shun zapatrzył się w nie. Było w nich coś szczególnego, już gdzieś widział takie spojrzenie. Nad lewym okiem miała sporą, trochę szpecącą bliznę, najwyraźniej po jakiejś poważnej i niedawnej ranie. Była bardzo blada. Seiya odniósł wrażenie, że rysy jej twarzy kogoś mu przypominają. Zagadka wyjaśniła się wcześniej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać - Mu, którego twarz do złudzenia przypominała teraz biały marmur, z którego zrobione zostały otaczające ich kolumny zapytał cicho, lekko drżącym i zdecydowanie płaczliwym głosem: - A... Arin? - Arin? - Powtórzył zdziwiony Aldebaran, jego wzrok przebiegł od Mu do dziewczyny. - O cholera! - Wyrwało mu się. Nie odpowiedziała od razu. Zamknęła oczy i stała tak przez chwilę, wreszcie spojrzała niepewnie na rycerza Barana. Spróbowała się uśmiechnąć, ale mięśnie twarzy wyraźnie odmówiły jej posłuszeństwa. - Kopę lat... braciszku. - CO?! - Braciszku? - Mu, ty masz siostrę? - Mu, twoja siostra jest strażnikiem? Dopiero po chwili Wielkiemu Mistrzowi udało się zaprowadzić względny spokój. - Mu mówił, że wiesz coś na temat ostatnich zajść. - powiedział rezygnując z roztrząsania ostatniej, szokującej wiadomości. - Muszę najpierw zobaczyć miejsca tych ataków. - Szybko odzyskiwała równowagę, czego nie można było powiedzieć o rycerzu Barana, a zmiana tematu wyraźnie dodała jej pewności siebie. - Później będę mogła wam powiedzieć, co wiem. - Powiesz teraz! - Kyoko wyraźnie stracił panowanie nad sobą. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że do twoich słów zależy, co się z tobą stanie?! Jesteś na terenie Świątyni i ode mnie zależy, co... - Jestem strażnikiem - przerwała mu spokojnie. - Czyżbyś chciał przeszkodzić mi w zrobieniu tego, po co tu przybyłam? Masz zamiar zabronić mi tu przebywać? - Spytała z wyraźną drwiną w głosie. - Zresztą - ciągnęła po długiej chwili ciszy - teraz nie mogę wam nic powiedzieć, bo większość tego, co wiem to przypuszczenia i insynuacje. Muszę je potwierdzić, więc czy ktoś mógłby mnie wreszcie zaprowadzić do miejsc tych ataków? - Mu, idź z nią. - Powiedział po chwili Kyoko zrezygnowanym tonem. Rycerz Barana zauważył, że gdy opuszczali salę spojrzenia Arin i Ateny spotkały się. Na twarzy tej drugiej widniała głęboka niechęć, a jego siostra uśmiechnęła się drwiąco i złośliwie. Przypomniało mu się, że ona zawsze bardzo krytycznie wyrażała się na temat bogów, którzy nic nie robią i tylko przysparzają kłopotów swoim rycerzom. Rozbiegane myśli Mu zdołały zbić się w jedną, która bynajmniej nie dodała mu otuchy: "Ten świat jest zdecydowanie za mały. Czeka nas piekło".
* * *
- Aiolia! - Seiya i pozostali rycerze z Brązu dogonili go, gdy wracał z zebrania. - Możesz nam powiedzieć, o co tu właściwie chodzi? Nie wiedziałem, że Mu ma siostrę. - Ano ma, ale ledwo ją pamiętam. Kiedyś trenowali razem, to było jakieś dziesięć lat temu, potem ona nagle znikła, a Mu nigdy nie chciał powiedzieć, co się z nią stało, chociaż widać było, że czymś się martwi. Teraz wiemy już czym: jego siostra została strażnikiem! - Zakończył z lekkim niedowierzaniem i pokręcił głową. - Ale kim właściwie są ci strażnicy? - Zapytał Hyoga - nigdy o nich nie słyszałem. - Hmmm. To trochę skomplikowane. Oni są na służbie u bogini sprawiedliwości, która obawiała się, że pewnego dnia inni bogowie spróbują przejąć władzę na ziemi i zniszczyć ludzi. Strażnicy trenują długo i bardzo intensywnie, aż osiągną poziom równy sile bogów, tak, aby mogli stawić im czoła, gdy zajdzie taka potrzeba. - Bogom? Oni mogą mierzyć się z bogami? - Tak, ale nie cieszą się zbyt dobrą opinią i zaufaniem. - Dlaczego? - Bo są bezwzględni i bezlitośni. Zazwyczaj działają z ukrycia, a najważniejszą rzeczą jest dla nich spełnienie misji, którą postawi przed nimi Rada, która rządzi wszystkimi strażnikami. Swoją drogą, to dziwne, że wysłali do nas właśnie Arin. Słyszałem, że strażnik nigdy nie dostaje misji, która wiązałaby się z jego przeszłością, w ten sposób zostaje odcięty od wspomnień i staje się świetną maszyną do walki, ślepo oddaną Radzie. To naprawdę niezwykłe. Przez chwilę trwało milczenie, które przerwał Shiryu. - Jak siostra Mu mogła dołączyć do takich ludzi? - Ja też tego nie rozumiem. - Stwierdził rycerz Lwa. - Ona nie jest zła. - Powiedział nagle milczący dotąd Shun, a wszyscy na niego spojrzeli - w jej oczach nie ma zła, ale jest coś dziwnego, czego nie rozumiem. - Co masz na myśli? - Spytał ogłupiały Seiya. - Nie wiem na pewno, ale wydaje mi się, że ona coś ukrywa. Ale co? - Możemy nigdy się nie dowiedzieć - odezwał się cicho Hyoga. Seiya popatrzył po wszystkich, po czym dodał lekceważąco: - Eeee tam, przesadzacie i tyle. - Nie lekceważ strażników - odpowiedział poważnie Aiolia - oni są potęgą. Co prawda zazwyczaj działają w pojedynkę, ale mogą się zjednoczyć, a wtedy są nie do pokonania. Nawet Wielki Mistrz nie chciał ryzykować narażenia się im i pozwolił Arin tutaj zostać.
Następna część: Rozdział III - Pierwsze starcie |