ROZDZIAŁ PIĄTY- CO DZIAŁA NA SEIYĘ?
Zbliżyli się do brzegu jeziora. Otaczały je niskie krzewy. Woda by= ła czysta. Nie było to zbyt wielkie jezioro. Rycerze spojrzeli w przód, aby ocenićdługość, jaką muszą przepłynąć: -No to co robimy? -zapyał Ikki -Już jest ustalone, że płyniemy- odparł Seiya. -Na moje oko to jakieś niecałe 100 metrów stwierdził Ikki. -Dasz radę Seiya?- zapytał Pegaza -Nie takie rzeczy robiłem. Nic nie jest mi straszne- odparł śmiało= . -Tylko teraz nie masz 13-stu lat. -Staruszkiem jeszcze też nie jestem. Nie martw się tak o mnie. -Ok. No to go!- ponaglił ich Shiryu. Cała trójka rzuciła się do wody. Była ciepła ze względu na k= limat jaki panował w tym rejonie. Cały czas musiała być nagrzana. Na dnie znajdował się piach. Rycerze przepłynęli kilkanaście metrów, k= iedy fala (która w jeziorach raczej nie ma szans się stworzyć) zaczęł= a ich spychać na brzeg z potężną siłą. Mimo usilnych starań, nie u= dało im się jej pokonać i znaleźli się spowrotem na mulistym brzegu. -A to co znowu- zapytał Seiya i znowu wszedł do wody.Sytuacja powtórzyła się i Rycerz kolejny raz wpadł na nabrzeże. Spąglądali na sibie zdziwieni. Potem ich oczy zwróciły się ku wo= dzie, z której zaczęła wynurzać się dziewczyna. Pokazała im się ty= lko do połowy. Miała długie, białe włosy, które opadały tak, że z= asłaniały niczym nieodziane, kształtne piersi. Cerę miała zupełnie białą= , tak czystą jak płatki śniegu górskiego. Posiadała też bladobłę= kitne oczy, nadające jej twarzy anaielskiego wygladu. Odezwała się słodkim, czarującym głosem: -Dlaczego weszliście do mojego jeziora? -Kim jesteś- zapytał się Shiryu -Splamicie czystość tego jeziora. -odparła -Sorry, dzisiaj się myłem- wkurzył się Seiya. -Nie o to mi chodzi. Wasze grzechy was plamią. -Jakie grzechy? -Jesteście mordercami! -Mordercy? -zdziwił się Seiya -Przez wasze ręce przelało się wiele krwi. Nie odpowiedzieli. Dziewczyna miała rację, jednakże zabijali dla szczytnego celu. Po chwili odezwał się ponownie Shiryu: -Kim jesteś? -Jestem syreną. Mam na imię Solena i to jest mój dom, a ktoś mi do niego wchodzi. -Jesteś piękna- odezwał się nistąd nizowąd Seiya i zrobił ma= ślane oczka. -Zamknij się- burknął na niego Ikki, a potem dodał: -Pozwól nam przejść pani. Musimy dostac się do puszczy. Mój brat= umiera. -Na te słowa dziewczyna podpłynęła do brzegu. W aurze światła= zmieniła swój ogon w parę zgrabnych nóg. Stanęła przed nimi ca= łkowicie naga. Stali osłupali. -Bóstwo- powiedział Seiya. -To przepuścisz nas- oprzytomniał Ikki. -Czas jest dla nas szalenie wązny - poparł go Shiryu. Solena nie odezwała się. Podeszła bliżej Ikkiego. Położyła r= ękę na jego czole i przymknęła oczy. To samo uczyniła w przypadku Shiryu i nadal osłupałego Seiyi. W końcu odezwała się ponownie swoim pi= ęknym głosem: -Kieruje wami szlachetny cel, dlatego pozwolę wam przejść przez moje jezioro. Miejcie jednak na uwadze cudze życie. -Ty- tu zwróciła się do Rycerza Pegaza - czuję że chcesz iść= ze mną, więc chodź, pokażę ci moje królestwo. To powiedziawszy ponownie weszła do jeziora, zmieniając długie nogi w jasnobłękitny ogon. Zaczęła oddalać się w głąb jeziora, = wołając cichutko: -Chodź śmiałku, otworzę przed tobą mój świat tajemnic. -Idę piękna! -Chodź, chodź, chodź... Oslepiony anielską urodą, niewiele myśląc Seiya rzucił się za = piękną nieznajomą w otchłań jeziora. Zaczęli się oboje zanurzać w g= łębinach. -Seiyaaa!!! Co ty robisz?! Wracaj ! - wołał do niego Shiryu Na próżno. Powstała jeszcze jedna fala i jezioro ich pochłonęł= o. -I co teraz zrobimy?- zapytał Dragon -Coś go opętało- rzekł Ikki i dodał: -Nic nie poradzimy, chodźmy dalej. -Masz rację. Cosmo Seiyi nie słabnie, więc nic mu się nie stało = - powiedział Shiryu, w pełni popierając zdanie Rycerza Fenixa. Weszli ponownie do jeziora i przepłynęli kilkanaście metrów: -Nic się nie dzieje- słusznie zauważył Ikki. -Dotrzymała wiodocznie słowa. Była piekna, co Ikki? -Taaaak... Bardzo ładna. Nie dziwię się Seiyi, że oszalał na jej= punkcie. Zresztą on zawsze miał bzika na punkcie kobiet. -Czuję, że go niebawem zobaczymy- w Shiryu pojawiła się z niewiado= mego powodu nadzieja. -Żebyś się nie mylił. Przestali rozmawiać, żeby dodatkowo nie marnować energii i żeby si= e szybciej nie zmeczyć. Nie stracili wiele ze swojej sprawności. Ikki przecież wciąż uczył walczyć młodych ludzi. Shiryu mimo iż u= statkował się, nadal był bardzo sprawny fizycznie. Szybko pokonywali kolejne metry w bardzo dobrym tempie. Przeprawa przez jezioro nie zajęła im zatem zbyt wiele czasu. Nikt im również nie przeszkadzał, toteż szybko stanęli na przeciwległym brzegu. -No i jak? - zapytał Ikki -Bułka z masłem- odparł kumpel, odgarniając mokre włosy z czoł= a. -Robi się trochę gorocą- zauważył. -No. w lesie był cień, a ta puszcz nie wydaje się aż tak gęsta.<= br> -Mniejsza o to, i tak musimy tam wejść. -Shiryu a ty wiesz jak ten kwiat wygląda? - zapytał niepewnie. -Łatwo go rozpoznać, bo jest czerwony. Pozatym unosi się nad nim jasna aura. - W takim razie szukajmy. Wchodzili coraz bardziej w głąb pyuszczy. Z kroku na krok robiło si= ę duszniej. Wzieli sobie poszukiwania do serca, do takiego stopnia, że Shiryu zaczał dźwigać kamienie. -Odbiło CI? Kwiatki pod kamieniami? -Kto wie? Choć narazie znalazłem tam tylko robale. -Gdzieś muszą rosnąć. Krzątali się po puszczy, kiedy usłyszeli głos, znajomy głos: -Shiryu, a co ty tutaj robisz? -To niemożliwe- Rycerz Smoka zamarł na chwilę, po czym obrócił s= ię, a w jego oczach pokazały się łzy szczęścia: -Mistrzu, to ty!! -Jak się tutaj znalazłeś? -Przybyłem żeby poszukać roślin i ziół. -Dalej nie wierzę, że cię widzę.- Shiryu nie krył radości, obe= jmując swojego Mistrza, ale Ikki całkiem trzeźwo zapytał: -Stary Mistrzu, szukamy Czerwonego Kwiatu. Nie wiesz gdzie on rośnie? -Ależ wiem. Tym razem w sercu Ikkiego pjawiła się chwila szczęścia i spokoju i= może nadziei. Dalej mówił: -To dla Shuna. Pokażesz nam to miejsce? -Pewwnie. Chodźcie, to niedaleko. Droga rzeczywiście nie była długo, choć wmiędzyczsie zdążyli= porozmawiać o latach, które upłynęly, od ich ostatniego spotkania.= -To tam- pokazał palcem Rycerz Wagi na rozległe pole w środku parnej puszczy. W niektórych miejscach widoczna była jasna aura. -Są!- ucieszył się Ikki i pobiegł zerwać jeden jedyny kwiat. Shi= ryu w tym czasie podziękował Mistrzowi: -Jesteśmy Ci bardzo wdzięczni. -Nie ma za co. Teraz niestety muszę iść w swoją stronę. -Szkoda. -Odwiedź mnie kiedyś Shiryu. -Pewnie Mistrzu. Przyjadę z Shunrei i z moim synem. -Czekam. Pożegnali się. Obaj Rycerze z kwiatem w dłoni znaleźli właściw= ą drogę i już wkrótce stanęli ponownie nad brzebiem jeziora.
Następna część: Rozdział 6 |