ROZDZIAŁ JEDENASTY-ZŁOCI KONTRA WIATR
Muu postanowił zaatakować wroga.Cios zadany z prędkością świtła dosiągnął Tajrusa. Nie doznał większych obrażeń, gdyż zbroja Rycerza Wiatru okazała się bardzo mocna i wytrzymała. -Nigdy jeszcze nie walczyłem ze Złotym Rycerzem.To prawda-twoja moc jest pgromna, ale i tak was pokonam.Poznajcie smak "Wiatru Północnego"! Po tych słowach zerwał się porwisty, chłodny wiatr. Jego siła zaczęła rosnąć. Wkrótce Shiryu nie mógł utrzymać się na nogach. Powiew przeniósł go o kilka metrów dalej.Dziewczynę chroniła ściana Muru Chińskiego. Muu dalej wlaczył. Używał swoich ataków. Energia jego i Tajrusa spotkały się.Obie okazały się równie silne. Rycerz Wiatru wzmógł jeszcze jeden podmuch, który zadecydował o porażce Rycerza Barana. Tajrus szykował kolejny atak pod adresem Golda, ale niespodziewanie przybyli pozostali. Seiya momentalnie zaczął atakować. Hyoga zrobił to samo, ale takie ciosy nie robiły na przeciwniku najmniejszego wrazenia. Shiryu zdołał się podnieść, a Atena zawołała: -On jest zbyt silny. Milo, ty atakuj! Milo wywołał swój atak, to samo zrobił Tajrus. Ich energie spotkały się ponownie. I tym razem Rycerz Wiatru chciał wydobyć inne podmuchy, ale Muu zbierając się, zaczął je telepatycznie blokować. Dzięki temu energia Rycerza Skorpiona okazała się potężniejsza. Tajrus upadł. Milo użył następnie wobec niego tego samego ataku, którym niegdyś zaatakował podczas walk w Świątyni Hyogę. Rycerz Wiatru powoli zaczął tracić wszystkie zmysły. Zdążył tylko powiedzieć: -Słyszałem o tym ataku, ale nie wiedziałem, że jest aż takm potężny. Ateno, masz dzielnych Rycerzy... Saori postanowiła się nad nim ulitować. Sprawiła, że jego śmierć stała się lżejsza. Odchodził z tego świata pełen wewnętrznego spokoju. -No to do dzieła Lailo-zawołał Hyoga. -Już idę! Szybko podbiegła do pieczęci. Tym razem najpierw zaczęła emanuować energia ze skały, a dopiero później na ręce Laili ukazał się znak symbolizujący wiatr. Dziewczyna sprawnie połączyła oba wizerunki. Teraz nie pojawił się błysk, jak to było poprzednio. Rozpętała się natomiast okropna wichura.Wszyscy zaczęli się osuwać. Atena wytworzyła wokół siebie pole ochronne. Wszyscy schronili się w nim, oprócz dziewczyny, która spokojnie stała przy pieczęci. Wiatr nie robił na niej wrażenia, choć wszędzie siał zniszczenie. Drzewa zostały wyrwane wraz z korzeniami. Były dla potężnej wichury niczym delikatne roślinki. Po kilku porwistych powiewach nastał spokój. Wszystko ucichło a pieczęć pokryła powłoka zlewająca się ze skałą. Znak stał się prawie niewidoczny. Atena zdjęła pole ochronne. -No to jeszcze tylko jedna pieczęć-rzekł z lekką ulgą w głosie Hyoga. -Tak , tylko każdy wróg jest silniejszy od poprzedniego-zauważył Shiryu. -Damy im radę-powiedział ochoczo Seiya. -A skąd taka pewność-zapytał Milo. -No przecież jesteśmy Rycerzami Ateny-zakończył w triumfem w głosie Seiya, a Atena zakomunikowała: -No to lecimy. -A może udamy się odrazu do ostatniej pieczęci?-zasugerował Muu. -No nie wiem-Saori zawahała się. -Nikt przecież nie jest ranny, a szkoda czasu marnować-Seiya także zaczął ją przekonywać. -Chyba macie rację, a gdzie jest pieczęć wody? Muu odpowiedział na to pytanie: -Musimy udać się na biegun północny. -Na sam środek?-zapytał Shiryu. -No... -Tam będzie zimno-jęknął Seiya. -Mi to pasi-rzekł ochoczo przyzwyczajony do chłodu Hyoga. -Zamiast tyle gadać, ładujcie się do samolotu-ponagiła wszystkich Atenka. Na pokładzie Milo usiadł z Muu. Goldzi rozmawiali o ostatnim przeciwniku. Czyżby zadziwiła ich jego siła ? Za nimi w trójkę usiedli Atena z Hyogą i Seiyą. Ci mieli o wiele ciekawsze zajęcie. Seiya wziął ze sobą karty do flirta, więc cała trójka była pochłonięta grą.Nie zwracali w ogóle uwagi na Schiryu i Lailę, którzy siedzieli za nimi. Oboje rozmawiali, śmiali się. Nie myśleli o tym , co ich czeka na biegunie za para godzin. Czy uda im się pokonać ostatniego z Rycerzy Żywiołów.Nagle Muu coś się przypomniało: -Lecimy na biegun, a nie mamy ciepych ubrań. -Przecież nas przed chłodem chronią zbroje, a Atenę jej aura-rzekł Seiya. -A Laila?-zapytał Muu. - No tak...-przytaknęła Saori i zaraz poleciła pilotowi lecieć do rezydencji. Zatrzymali się tam tylko na chwilę. Tylko dziewczyny wyszły, aby zabrać futro dla Laili. -Które ci się podoba?-Saori otwarła szafę. Było w niej pełno zimowych ubrań. -A które mogą sobie pożyczyć ? -Które chcesz, zresztą rzadko w nich chodzę. -No to wezmnę to niebieskie. -Nio, będzie ci pasować do koloru oczów. -Właśnie. Dzieki ci Ateno. -Wiesz, wszyscy zwracają się do mnie po imieniu. Mów mi Saori. -Dobrze Ate... Saori. Dziewczyny szybko udały się na pokład: -Już jesteśmy. Możemy lecieć na biegun. Samolot wystartował. Wszyscy wrócili do swoich poprzednich zajęć. Tylko Goldzi rozmawiali już o czymś innym, a mianowicie "obgadywali" innych Złotych Rycerzy: -Camus powinien z nami lecieć-rzekł Muu. -Racja. Przydałby się nam w tych klimatach. -No, ale teraz już go nie zawiadomimy. -Bez niego też sobie poradzimy. -Skąd w tobie tyle pewności Muu ? -Pewność? Ja tylko optymistycznie się do wszystkiego nastawiam. -Niech ci będzie, a powiedz, co myślisz o Afrodycie ? -Hm... Rycerz Ryb może trochę z makijażem przesadza i
Następna część: Rozdział 12 |