ROZDZIAŁ DZIESIĄTY-POD WIATR
Krótka chwila odpoczynku sprawiła,że wszyscy poczuli się jak nowonarodzeni.Pogoda była słoneczna, więc śniadanie jedli na dworze. Milo i Muu udali się do rezydencji, aby przygotować wszystko do wyjazdu. Tym razem celem ich podróży były Chiny, a dokładnie to Mur Chiński. Tam bowiem znajdowała się pieczęć wiatru. Pozostali, a więc: Hyoga, Seiya, Atena i Laila spożywali posiłek. Rycerze:Fenixa, Andromedy i Smoka w dalszym ciągu leżeli w szpitalu. Właściwie to tylko Ikki i Shun tam byli, bo rozległ się dobiegający z rezydencji głos Dragona: -Kiedy ruszamy, bo jestem już zdrowy? Zaraz też pokazał się i Shiryu. Laila aż wstała: -Nic ci nie jest ? -Nie i na dodatek zabieram się z wami. Po tych słowach spojrzał błagalnie na Saori. -No jak chcesz to możesz jechać. Każda pomoc się przyda. -Świetnie, więc kiedy ruszamy? -Za godzinę. -OK No to idę się jeszcze przejść. -Tak sam pójdzisz-wtrącił się Seiya i popatrzał znacząco na Lailę. -Hmmm...To może ktoś pójdzie ze mną? -Nam się nie chce-rzekł Hyoga-ale Laila już chyba zjadła. -No tak. A chcesz , żebym z tobą poszła? -No jasne ! -Tak , to idziemy. Dziewczyna podniosła się z krzesła i podeszła do Rycerza Smoka. Poszli przed siebie. Inni w tym czasie kończyli śniadanie. Para wróciła po upływie kilkudziesięciu minut, jednak trzymali się za ręce. Nietrudno było to zauważyć, jednak nikt o nic nie pytał. Tylko Atena rzekła: -Jesteśmy w komplecie i możemy już ruszać. Znowu sprawnie załadowali się do samolotu. Lot nie był długi, więc szybko znaleźli się w Chinach. -Hmm...Mur Chiński jest dosyć długi, a my nie wiemy, w którym miejscu znajduje się pieczęć-powiedział Muu. -To podzielimy się na trzy grupy-rzekł Seiya. -Tak będzie najlepiej-przytaknęła Atena i ich podzieliła: -Ja pójdę z Seiyą, Milo i Hyoga razem, no a Muu pójdzie z Lailą i Shiryu. -Chyba każdemu pasuje. -Inaczej nie podzielimy się, bo tak będziemy w kontakcie telepatycznym. Saori i Seiya już ruszyli w poszukiwaniu pieczęci, a inni wsiądli do samolotu, aby znaleść się szybciej w innych częsciach muru.
*************************
-Seiya nie idź tak szybko! -Przecież idę wolno. -To czemu muszę za tobą biec? -Ok Saori, zwolnię -No i dobrze się rozgladaj. -No a co robię? -Biegniesz. -Przecież już zwolniłem...
**************************
Hyoga i Milo też już szli w swoich częsciach Muru. -Hyoga, widziałeś dziś shiryu i Lailę? -No...Szybko się dobrali. -Dziewczyna jest bardzo ładna, tylko mu pozazdrościć. -Tak, tylko że w miejscu treningu Shiryu, czeka na niego ciągle niczego nie świadoma Shunrei. -Miłość czasem bywa okrutna- tymi słowami Rycerz Skorpiona zakończył tę rozmowę.
**************************
Ostatnia grupka także poszukiwała pieczęci.Ci jednak mieli dużo więcej szcześcia od pozostałych, bowiem nie musieli daleko iść. -Wyczuwam energię!-zawołała Laila, puszczając rękę Shiryu i chwytając się za głowę. -Tylko gdzie ona jest?-zapytał sam siebie Muu. -Musimy najpierw powiadomić resztę-rzekł Shiryu i objął Lailę. -Zaraz skontaktuję się z Ateną-zadecydwał Muu.
**************************
-Zatrzymaj się Seiya. Muu chce się ze mną skontaktować. -Może już znaleźli pieczęć. -Poczekaj... Atena skupiła się. Rycerz Pegaza wiedział, że rozmawia telepatycznie. Poczekał chwilę, aż w końcu Atena odezwała się: -Są blisko pieczęci, ale narazie nie podeszli do niej. -No to wzywamy samolot i lecimy tam. -Trzeba dać znak kierowcy. -No to ja użyję swojego ataku. -A ja powiem o wszystkim Milo.
*************************
-Milo czemu zwolniłeś? -Atena chce ze mną rozmawiać. -Ahaaaa Minęła chwilka, kiedy to Rycerz Skorpiona powiedział Hyodze o pieczęci i o tym, że za chwilę będzie tu Saori w samolocie. -No to czekamy.
**************************
Tymczasem Muu zadecydował: -Szkoda czas na czekanie-atakujemy!!! -Tylko gdzie jest wróg? -Nie wiem, ale na tej ścianie widać znak pieczęci-wskazał Muu. -Idę tam! Shiryu podbiegł w tamtą stronę, ale zaraz odrzuciła go jakaś siła. Niezrażając się tym, wstał i jeszcze raz zaatakował. I tym razem został wywrócony przez wiejący coraz silniej wiatr. -Gdzie jesteś?-zawołał Muu. -Wszędzie-odpowiedział dźwięczny głos dobiegający z wszystkich stron. Laila przyglądała się wszystkiemu z bezpiecznej odległości. Rycerze starali się dojrzeć wroga. -Pokaż twarz!-zawołał Shiryu. W tym momencie zerwało się straszliwe tornado. z jego środka wyłonił się wojownik, szczupłej budowy ciała. Miał ciemnoniebieskie oczy, długie blond włosy.Posiadałl delikatne, prawie kobiece rysy twarzy. Jego bladoniebieska zbroja połyskiwała w popołudniowym słońcu. -Tutaj jestem.Macie przed sobą Pana Wiatru-Tajrusa. -I tak cię pokonamy! -Udało wam się pokonac moich poprzedników, ale ja jestem od nich silniejszy. Zginiecie!!!
Następna część: Rozdział 11 |