ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY - BRATERSKA WIĘŹ Nie tylko Shun nie mógł uwierzyć,że widzi brata.Atena,tak samo jak i pozostali, też była zaskoczona.Zapytała: -Fenixie, co ty tutaj robisz? -Nie jestem żadnym Fenixem. Jestem Rycerzem Ognia i muszę was zniszczyć. -Co ty wygadujesz-zawołał zaskoczony taką odpowiedzią Seiya. -Zginiecie!!!- wszedł na ścieżkę i skierował ku zebranym ognistą kulę.Wszyscy odsunęli się na różne strony. Muu rzekł: -On nie jest sobą. -Chyba nie wie, kim jesteśmy-dodał Hyoga. -Przestańcie gadać. Siłoooooo ogniaaaa........ Kolejne ataki posypały się w kierunku Rycerzy. -Musimy atakować!-rzekł Milo , unikając ciosu. -Nieee...To mój brat!-Shun nie chciał walczyć z Ikkim -A masz inny wybór?-zapytał Muu, który popierał Rycerza Skorpiona. Tutaj Shun zwrócił się do brata, robiąc krok w jego stronę: -Ikki, nie poznajesz mnie??? -Nie zbliżaj się!-padła odpowiedź. -Przecież jesteśmy braćmi. Ktoś zawładnął twoim umysłem-mówił dalej Shun, a w jego oczach pojawiły się łzy... -Hehehe...Jesteś żałosny.Rycerze nie płaczą! Andromeda podszedł jeszcze bliżej: -Na prawdę mnie nie poznajesz? -NIE !!! Płonącaaa Kulaaaaa... Fenix powalił Shuna na ziemię. Ten jednak podniósł się i mówił dalej: -Przypomnij sobie, jak nas rozdzielono i jak...aaaaaaaaa Znowu padł cios w stronę Rycerza Andromedy.Upadł jak za poprzednim razem.Milo rzekł: -Dosyć tych ceregieli!- Skorpion zaatakował Rycerza Ognia. -Nieeeeeee............ Shun podniósł się i w ostatniej chwili zasłonił brata przed atakiem swoim ciałem. -Oszalałeś?-zawołał Seiya. Czyn Andromedy, leżącego teraz nieprzytomnie, wywarł jednak wrażenie na Rycerzu Ognia, który stanął osłupiały i zaskoczony.Moment ten wykorzystał Milo, który ponownie zatakował Ikkiego-tym razem celnie. Fenix przewrócił się i wylądował w lawie. -Wyciągnijcie go!!!-zawołała Atena. Muu i Hyoga momentalnie wzięli i wyciągnęli wroga, a zarazem kumpla z ognia.Lawa na tyle go poparzyła, że nie mógł się ruszać. Zanieśli go, jak i nieprzytomnego Shuna obok Ateny. Laila w ogóle nie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi. Nagle znowu na jej ręce pokazał się znak, tym razem był to symbol ognia. Pieczęć, znajdująca się po przeciwnej stronie groty, tak samo zaczęła emanuować światłem. -Lailo do dzieła!-zawołał Hyoga -Nie przejdę tam, droga pokrywa się lawą. -Muu, mozesz ją tam teleportować?-zapytał Seiya -Dobry pomysł. Jasne że mogę. Ty mnie zaskakujesz Seiya. -Zawsze byłem błyskotliwy. -I skromny, ale teraz nie czas na przechwałki-wtrącił się Milo. Rycerz Barana dzięki swoim zdolnościom, przeniósł telepatycznie Lailę na drugi koniec groty. Ta zrobiła to samo co w piramidzie. Przyłożyła znak do pieczęci. I tym razem zrobiło się przeraźliwie jasno. Ręka dziewczyny drgała, ściana zrobiła się aż czerwona. Potem cała pieczęć pokryła się lawą, która momentalnie zastygła. Zrobiło się cicho. Laila powiedziała: -Muu...możesz mnie przenieść z powrotem. Rycerz Barana nic nie mówiąc , teleportował dziewczynę do reszty grupy. -No to połowa zadania za nami- powiedział z lekką ulgą w głosie Seiya. -Tak i możemy się teraz stąd wynosić-dodał Hyoga. -Popieram-rzekła Atena, której też było chyba gorąco. -Musimy ich przenieść. Seiya i Hyoga chwycili Shuna , a Goldzi Ikkiego. Milo rzekł: -No to idziemy. -Nio, my z Lailą pójdziemy przodem-zadecydowała Atena. Podczas drogi milcząca Laila zapytała Saori: -Możesz mi powiedzieć Ateno, dlaczego Shun zasłonił wroga swoim ciałem i dlaczego my mu pomagamy? -To proste Lailo...oni są braćmi. -Rozumiem... Przez dalszą część marszu we wnętrzu wulkanu Saori powiedziała Laili o Ikkim. Chłopcy szli w ciszy, uważając aby nie uraźić swoich nieprzytomnych kumpli. Szybko jednak znaleźli się na zewnątrz. Jeszcze tylko czekała ich przeprawa przez puszczę. -No teraz jest tutaj aby trochę chłodniej- uciszył się Hyoga. -A jeszcze niedawno narzekałeś-zauważył Seiya. -Czy wy zawsze musicie się kłócić o głupoty-zapytała Saori. -My tylko wymieniamy poglądy- uśmiechnął się Seiya. -OK OK tylko coś za często. Właśnie przedzierali się prze gęste drzewa. Ciągle było duszno, a zarazem parno.Wszyscy byli już zmęczeni, wycieńczeniz powodu upału. Nawet dziewczyny nie miały siły krzyczeć na widok różnych, obrzydliwych robali. Droga ciągła się jesczze przez spory kawałek. Gdy tylko zobaczyli samolot, szybko znaleźli siły, aby przyspieszyc kroku. Już chcieli znaleść się na pokładzie. -No Hyoga, szybciej , jeszce tylko pare metrów-ponaglał kumpla Seiya. -Kurcze, on się robi ciężki-odrzekł Cyganus. -Tak długo go nieśliśmy, więc na koniec możesz przyspieszyć. -Spokojnie nie pali się. -Nie ale tak będziemy szybciej w samolocie. -Ale ja już nie mam tyle siły! Seiya widząc, że nie ponagli kumpla , wrócił do normalnego tempa. I tak już po chwili znaleźli się w samolocie. Chłopcy rozsiedli się wygodnie i momentalnie zasnęli. Dziewczyny zaopiekowały się Ikkim i Shunem, którzy leżeli w tylniej części samolotu, jak to było dzień wstecz z Shiryu. -Najpierw Shiryu, potem oni-rzekła smutno Laila. -Taka jest walka, ale oni są silni. -No ja myślę. -Widziałaś jak Shiryu szybko wraca do zdrowia? -Mam nadzieję, że oni też szybko się wyleczą. -Ja też. Dobra Lailo teraz ich zostawimy i pójdziemy się przespać. -Ok. Dziewczyny usadowiły się wygodnie w fotelach i po chwili zasnęły. Dopiero gdy samolot wylądował na lotnisku rezydencji, pilot podszedł do Ateny. Był to wysoki , szczupły mężczyzna o czarnych włosach. -Panno Kido, jesteśmy już na miejscu. -Co? Już?- zapytała zaspana Saori. -Tak. -Ok. Powiedzcie tatsumiemu, żeby przygotował kolację. -Nie ma sprawy. Pilot wyszedł, a Saori przeciągnęła się i podeszła do Muu. Obudziła go: -Wstawaj , już jesteśmy. -Jak ja się dobrze wyspałem. -Ok. Obudź resztę i zanieście Ikkiego i Shuna do skrzydła szpitalnego. Po tych słowach Atena obudziła Lailę. -Chodź , idziemy się wykąpać. -To już jesteśmy? -Nio jak widać... Wszyscy wyszli z samolotu, poszli na kolację. Jutro znowu trzeba ruszyć.
Następna część: Rozdział 10 |