ROZDZIAŁ SIÓDMY-PIECZĘĆ ZIEMI BEZPIECZNA
-Nic wam nie jest?-zapytał tylko lekko potórbowany Muu. -Rozwiąż nas-ponaglał go Shaka. -Już , już Pokolei Rycerz Barana wyswabadzał wszystkich przyjaciół z więzi. -Ale mnie ndgarstki bolą-zaczął narzekać Seiya. -Nie jęcz! Zobacz w jakim stanie jest Shiryu-powiedział Shun i wskazał miejsce, gdzie Laila pochylała się nad prawie nieprzytomnym Rycerzem Smoka.Dziewczyna powiedziała: -Ateno , musimy go stąd zabrać. Mam nadzieję , że nic mu nie będzie. -Na pewno wyjdzie z tego. A tobie nic nie jest Hyoga?-zwróciła się do Cyganusa. -Nie, chyba tylko mam rękę zwichniętą. -No dobrze. Chyba już nikt nie doznał poważniejszych obrażeń. Teraz odezwał się milczący jak dotąd Shaka: -Musimy coś zrobić a tą pieczęcią. -Trzeba ją zabezpieczyć-rzekł Seiya. -Zobaczcie!!! Ona zaczyna promieniować!-zawołał Shun. -Moja ręka!!!-krzyknęła Liala-pojawia się na niej znowu znak ziemi. Wyciągnęła do przodu wewnętrzną część dłoni tak , aby wszyscy mogli ujrzeć znak identyczny jak ten , który znajdował się na kamieniu. -Lailo , musisz przyłożyć tę dłoń do tamtej pieczęci , tak jak to miało miejsce w moim śnie.-rzekła Saori. Dziewczyna podniosła się i ruszyła do kamienia.Wszyscy przyglądali się temu w napięciu , ale też w milczeniu.Laila zatrzymała się. Wyciągnęła prosto dłoń , a następnie ułożyła ją tak , że obie pieczęcie zetknęły się ze sobą.w mgnieniu oka zrobiło się przeraźliwie jasno. Światło było wręcz oślepiające.Następnie kamień, tak jak i Laila zaczął dygotać. Trwało to tylko chwilę. Momentalnie wszystko ustało.Dziiewczyna przewróciła się , a pieczęć pokryła się złotą powłoką. -Udało się - rzekła Saori. -Pierwsza pieczęć została zalakowana-powiedział Hyoga. Muu , który pomagał Laili wstać rzekł: -Nie mamy już tu nic wiecej do roboty.Chyba możemy się stąd wynosić. -Tak , idziemy. Ty Seiya razem z Muu weźmniecie Shiryu i przeniesiecie go do samolotu, a ty Shaka prowadź. Rycerze podnieśli Dragona. Shun oświetlał latarką drogę, a Rycerz Panny odczytując znaki , prowadził grupkę ku wyjściu.Po paru godzinach znaleźli się na zewnątrz piramidy . Tu panował dzień, choć słońce kierowało się już ku zachodowi. -Teraz tylko musimy odnaleść nasz samolot-powiedział Seiya. -To chyba nie będzie takie trudne-powiedział Muu i wskazał niebo , gdzie szybował samolot z ich fundacji. -Tylko żeby nas zauważył-prosiła Saori. -Trzeba mu dać jakiś znak- rzekł Hyoga. -Może skieruję w górę swój atak-zaproponował Shaka. -Spróbuj!!!-zachęciła go Liala patrząc na ciągle nieprzytomnego Shiryu. Rycerz Panny skierował swoje promienie w stronę samolotu. -Teraz tylko czekamy , czy nas zauważył-rzekł. Nie musieli długo czekać na efekty. Zauważyli, że samolot zbliża się w ich kierunku.Zaraz też wylądował. -No to mamy szczeście-rzekła Saori. -Wchodzimy , tam jest jedzonko - powiedział Hyoga. Udali się na pokład maszyny.Zaraz też Shun przygotował posiłek. Wszyscy zabrali się z apetytem do jedzenia. Nawet Saori, która chyba jak każda kobieta dba o linię i tym razem nie szczędziła sobie zbędnych kalorii.Shiryu ciągle spał na tyłach pokładu. Laila nie opuszczał go ani na krok. Muu wziął kanapki i zaniósł je jej mówiąc: -Zjedz coś i nie martw się tak o niego , bo przechodził już o wiele cięższe próby. -Ale on to zrobił, aby mnie chronić. Muszę być przy nim. -Na miejscu lekarze się nim zajmną.Teraz i tak nic nie poradzimy. -I tak chcę tu być Muu. Aha i dziękuję za kanapki. Ten tylko pokiwał głową na znak, że rozumie i udał się do rezsty. Tam toczyła się rozmowa. Właśnie Seiya pytał: -To gdzie teraz lecimy ? -Do rezydencji , a zaraz potem zabezpieczyć kolejną pieczęć-odrzekła Atena. -A co z Shiryu?-zapytał Shaka. -Chyba nie pojedzie z nami, zresztą o tym zadecyduje lekarz. A ty Shaka co zrobisz? -Ja muszę wrócić do swojego domu.Pilne sprawy wzywają. -To weźmniemy innego rycerza , prawda Saori?-zapytał Shun -Będziemy musieli , ale ty Muu chyba zostaniesz z nami? -No pewnie - padła odpowiedź. Samolot lądował już w Japonii , tuż przy rezydencji Kido. -No to musimy się pożegnać- powiedział Shaka , gdy inni zaczęli wysiadać. -Polecę teraz do Grecji. Trzymajcie się. -Do zobaczenia Shaka- powiedziała Saori. -Narazie stary-zawołał na pożegnanie Seiya. Tuż po wyjściu z samolotu Rycerze zanieśli Shiryu do lekarza. Także Hyoga musiał się poddać badaniom. Dziewczyny czekały na ich wyniki. Inni udali się do swoich pokoji, aby odpocząć i wykąpać się. Tatsumi w tym czasie przygotował kolację.Po kilkudziesięciu minutach cała zgraja zaczęła się zbierać w salonie. Na samym końcu pojawiły się dziewczyny i zabandażowany Hyoga. -No i co z Shiryu?-zapytał Shun. -Nie poleci z nami-oświadczyła Laila. -A w jakim jest stanie?-tym razem pytanie zadał Muu. -Nic mu nie będzie. Odzyskał już przytomność. Teraz musi tylko porządnie odpocząć-Saori udzieliła mu odpowiedzi. -A co z tobą Hyoga? -Wszystko OK . Jutro mogę to ścianąć i będę zdrowy. -To spoko.To teraz bierzemy się do jedzenia-rzucił Seiya. Podczas kolacji rozmawiali jeszcze o drugiej wyprawie. -To kiedy ruszamy?-zapytał Seiya. -Jutro po południu - rzekła Saori i jeszcze dodała: -Muu , wiesz już gdzie jutro lecimy? -Pieczęć ognia znajduje się w głębi wulkanu leżącego w lasach równikowych. -Nieeee...Znowu będzie gorąco-zaczął narzekać Hyoga. -No nie ! Ten znowu marudzi-rzekł Seiya i jeszcze zapytał: -Jaki Gold poleci z nami ? -zadzwońcie po Milo. Ma tu być najpóźniej o 12:00. -Będzie jak chcesz Saori-rzekł Muu - Zaraz do niego zadzwonię. -OK.Zbierajcie się już sapć-powiedziała Saori. Nikomu nie było trzeba tego dwa razy powtarzać. Wszyscy momentalnie znaleźli się w swoich pokojach.
Następna część: Rozdział 8 |