ROZDZIAŁ SZÓSTY-PIERWSZE STARCIE
-Gdzie my jesteśmy? Tutaj nic nie widać-powiedział Seiya. -Nie mogę się ruszyć-zauważył Shun. -Okropnie mnie noga boli-rzekął Saori. -Co w ogóle się stało?-zapytał Shaka. Mimo iż jest Złotym Rycerzem i on okazał się bezradny wobec złotej liny , która krępowaął mu nadgarstki. -Przypomnijmy sobie wszystko po kolei-zaproponowała Atena. -Tak.Najpierw weszliśmy w długi, kręty korytarz, a potem -zaczął Seiya, a Shaka mówił dalej: -A potem otwarliśmy bramę i wstąpiliśmy do sali, gdzie znajdował się wielki kamień. -Tak i wtedy posadzka zaczęła się osuwać-przypomniał Shun. -Najwyraźniej upadek sprawił , że straciliśmy przytomność-rzekła Saori. -Tylko kto nas związał?-zastanawiał się głośno Shaka. -Kto i czego szukał w tej piramidzie?-Shun próbował znaleźć odpowiedź na to pytanie , jednak odezwał się czyjś głos. Był on bezdźwięczny oraz okropnie chłodny: -Witajcie. To ja was tu zamknąłem. Mimo ciemności im oczom ukazała się zgarbiona, zakapturzona postać. Nikt jednak nie zdołał dostrzec u niej niczego poza konturami. -Kim jesteś ?- zapytał shaka. -Jestem panem czterech żywiołów. Nazywam się Winataur.(wiem ,że bezsensownie,ale nie potrafię wymyślić jakiegoś imiona-dop.Agusia) -Czego od nas chcesz?-zapytał Seiya. -Chcę rzadzić światem. Zniszcze go , choć możecie temu zapobiec. -Jak?-wymknęło się Shunowi. -Teraz nie zrobicie już nic , chyba że pomogą wam wasi przyjaciele. Musicie pokonać strażników pieczęci. Wtedy dopiero osoba wybrana będzie mogła zabezpieczyć pieczęć na kolejne 100 lat. Jeśli wam się nie uda , co jest raczej pewne , Ziemia zostanie zniszczona przez żywioły. Życie przestanie istnieć !!! -Jesteś okrutnym potworem!-zawołała Saori. -Nie przemęczaj się , bo teraz już i tak nic nie poradzisz. Po tych słowach Winataur znikł , tak samo cicho jak się pojawił. -I co my teraz zrobimy?-zapytał Shun. -Teraz tylko możemy czekać na pomoc...
-------------------------------------------------------------------
Tymczasem słońce znowu pojawiło się na sklepieniu.Cała grupka Muu własnie wstała.Hyoga rozejrzał się i zawołał: -Patrzcie, tam są piramidy!!! -Spaliśmy niedaleko nich , a nie mogliśmy ich znaleźć-skomentowała Laila. -Na co czekamy, idziemy-powiedział Shiryu , uśmiechnął się do dziewczyny, a ta odwzajemniła jego uśmiech. Ruszyli żwawo w stronę ogromnych budowli. Wkrótce też znależli się w tym samym miejscu, gdzie parę godzin wcześniej stała grupka Saori. -Zobaczcie , tu jest odsłonięte przejście-zauważył Hyoga. -Czyli oni już tam są-powiedział Shiryu. Bez słowa wszyscy weszli do środka.Zobaczyli znaki: -Zna tu ktoś hieroglify?-zapytała Laila. -Ja mam swoją książkę. Muu otworzył ją na właściwej stronie , następnie powoli odczytywał każdy wyraz.Przemieszczali się powoli przez szereg różnych komnat i korytarzy. Raz szli w górę , innym razem osuwali się w dół. Ciągle towarzyszyły im przeraźliwe ciemności. Po paru godzinach znaleźli się przed bramą, za którą krył się wielki kamień.Nagle Laila chwyciła się za głowę i powiedziała: -To tu za tą bramą.Czuję ogromną moc, tam musi być znak ziemi. -Nic ci nie jest?- zapytał Shiryu. -Nie... -Dalej , musimy to przesunąć-polecił Muu. Niestety nie udało im się. Laila natomiast uczyniła to samo, co Atena przed paroma godzinami. Podeszła do drzwi i wyciągnęła rękę , po czym bramam momentalnie się rozwarła.Oni także weszli do środka. Tym razem podłoga nie zaczęła się ruszać. Byli w połowie odległości do kamienia, gdy rozległ dię potworny huk. Komnata wypełniła się dymem. -A to co znowu ?-zapytał Hyoga. Z dymu zaczęła się wyłaniać wysoka postać mężczyzny. Miał on czarną zbroję , okrywającą szczelnie całe ciało , odsłaniając jedynie twarz.Miał on także czarne , krótkie włosy i patrzące złowieszczo ciemnoniebieskie oczy. Odezwał się : -Jestem Artex- Rycerz Ziemi. Czego tu szukacie? To jest mój dom. Weszliście tu, a więc musicie zginąć , albo dołączycie do swoich przyjaciół! To mówiąc, dosiągnął swojej broni (długa , czarna laska przypominająca berło) i skierował ją w stronę jednej ze ścian. Wypowiedział jakieś słowa (nie chce mi się myśleć nad formułką, więc zostawiam to wam-dop. Agusia) . Nagle ściana znikła, a oczom przybyłych ukazali się ich towarzysze. -Coś ty im zrobił?-zapytał Shityu. -Mieli małą wpadkę, że tak powiem. Zaraz do nich dołączycie. -Pomóżcie nam się uwolnić!-powiedział skrępowany Seiya. -Już idę !!!-zawołał Hyoga. -Nie tak szybko!-Rycerz Ziemi skierował w stronę Cyganusa wiązkę światła. Ten upadł na podłogę. - Jeszcze ja tu jestem !!!!!! -My cię pokonamy-krzyknął Shiryu i stanął przed Lailą tak , aby chronić ją swoim ciałem. -Nie uda wam się! Wiązki światła zostały skierowane w kierunku Muu.Ten jednak uniknął ciosu dzięki swojej szybkości. -Wzywam gniew smoka- powiedział Shiryu. Cios jednak nie zrobił na Artexie wrażenia. -Tak nic nie zdziałacie!!! Następnie próbował atakować Hyoga: -Wzywam burzę poranka!!! Rycerz Ziemi wytoczył wokół siebie pole ochronne, które odbiło atak w stronę Rycerza Łabędzia- znowu upadł.
Nie podoba mi się opisywanie walki, więc skrócę to po troszcze. Rycerze ciągle próbowali atakować Artexa.Nawet Muu nie był w stanie go powalić , choć skaleczył przeciwnika. Wszyscy doznali obrażeń. Najbardziej oberwał Shiryu, który nieustępliwie bronił Lailę-skutecznie oczywiście. W końcu Atena rzekła: -Spróbujcie połączyć swoje siły. -To jest dobry pomysł - rzekł Hyoga i dodał: -No to do dzieła!!! Wszyscy trzej , a więc on Shiryu i Muu stanęli w szeregu. -Musimy się skupić-rzekł Rycerz Barana -Do atakuuuu !!! - dał sygnał Rycerz Smoka. Wszyscy trzej wypoeidzieli swoje ataki i skierowali je w stronę wroga. Pomysł Saori okazał się znakomity. Rycerz Ziemi powalił się na podłogę.Muu zadał mu jeszcze jeden , tym razem skuteczny cios. Ten tylko zdążył rzec : -Udało wam się ze mną , ale innych nie pokonacie ...
Następna część: Rozdział 7 |