ROZDZIAŁ CZWARTY - OSTATNI ODDECH I RUSZAMY
Poranne promienie słońca padały na twarz Laili.Dziewczyna obudziła się i leniwie się przeciągła , po czym postanowiła przebrać się i zejść na śniadanie. Szybko założyła swoja letnią sukienkę, otworzyła okno i zajęła się poranną toaletą. Następnie spojrzała na zegarek: "Już 12!!! Ale długo spałam."-pomyślała, po czym szybko pościeliła łóżko i opuściła swój pokój. Zaraz też zobaczyła Shiryu , który rzekł: -Witaj Lailo, ale długo spałaś. -O cześć Shiryu! Nio bardzo długo spałam, ale nareszcie odpoczęłam. -Widać.Wyglądasz jeszcze piękniej niż wczoraj, zresztą zawszze jesteś śliczna. -Oj przesadzasz-dziewczyna zarumieniła się. -Mówię tylko to, co myślę - odpowiedział Rycerz Smoka, a potem dodał: -Pewnie jesteś głodna. Chodź zaprowadzę cię do jadalni. -Wiesz co , nie chce mi się jeść. Wolę posiedzieć w ogrodzie. -No to pójdziemy do ogrodu.
-------------------------------------------------------------------
Tymczasem wszyscy pozostali siedzieli już w ogrodzie przy stoliku i prowadzili rozmowę na temat wyprawy.Książka Muu była otwarta na stronie ze znakiem symbolizującym ziemię.Saori mówiła: -Według tego pierwszym żywiołem jest ziemia. -Tak.Przeglądałem już ją i drugi żywioł to ogień, trzeci powietrze, a czwartym żywiołem jest woda-dopowiedział Muu. -Ale gdzie my mamy się konkretnie udać?-pyta się Hyoga. -Taki znak symbolizujący ziemię znajduje się w głębi jedenj z egipskich piramid- mówi Atena. -Ale w której?-zastanawia się głośno Seiya. -Tego nie wiemy, ale przynajmniej mamy jakieś namaiary. -A co zabierzemy ze sobą?- zadaje pytanie Shun. -Nie ma Ikkiego, więc przydałby się jeszcze jeden rycerz-mówi Seiya. -Tak, a kogo weźmniemy? - pyta Hyoga. -Jest wielu dobrych wojowników.- mówi Shun. -Owszem , ale my zabierzemy ze sobą Shakę- powiedziała Saori. -A dlaczego go? Nie lepiej wziąść Mila albo Sagę? - pyta się Muu -Bierzemy Shakę i koniec dyskusji. Niech się ktoś z nim skontaktuje i powie mu , że ma tu być o piątej rano- rzekła Atencia. -Dobra ja idę do niego zadzwonić-zaofiarował się Muu. -Idź Muu, a wy możecie potrenować. -Możemy , ale nie musimy. - rzucił Seiya. -Nie denerwuj mnie Seiya. Powiem to inaczej: WYNOCHA MI STĄD NA TRENING , ALE TO SZYBKO BO SIE WŚCIEKNĘ !!!! -Ahia , a gdzie jest Shiryu? -Właśnie tu idzie z Lailą - powiedział Shun i wskazał ręką miejsce, gdzie powoli szli Shiryu i Laila. Ci podeszli do grupki, a Rycerz Smoka odezwał się: -Sorki, że się spóźniłem , ale... -O.K. Teraz idź trenować. Saori najwyraźniej nie chciała słuchać usprawiedliwień. Dodała jeszcze : -Lailo,chłopcy idą trenować (tu rzuciła do swoich rycerzy spojrzenie, które mówiło: Co wy tu jeszcze robicie!!!) , a my zjemy w spokoju śniadanie. -Nie ma sprawy, a plan jest już gotowy? -Tak zaraz ci wszystko powiem. Hyoga , Shun , Seiya i Shiryu poszli. Dziewczyny rozmawiały , a Muu w tym czasie dzwoni do Shaki: -Siemka Shaka!! Tu Muu. -Witanko. Skąd dzwonisz? Nie jesteś w Świątyni ? -Jestem u Ateny.Szykuje się kolejna bitwa. -I co ja mam z tym wspólnego? -Saori powiedziała , że ty masz jechać z nami , bo możesz się przydać. -Muuuszę ??? (Rycerz Panny nie wyrażał zbytniego entuzjazmu) -No niestety. Masz tu być o piątej rano. -Tak wcześnie ?! -Nie przesadzaj. Wiem przecież , że codziennie wstajesz jeszcze wcześniej, żeby madytować. -No dobra, będę ... 3maj się -No to do jutra.
----------------------------------------------------------------
Dzień miał się już ku końcowi. Teraz wszyscy siedzieli w salonie. Tylko Laila stała na tarasie wpatrzona w gwieździste niebo. Saori razem z Muu jeszcze raz przeglądali książkę. Hyoga z Seiyą grali w karty. Shun czytał jakieś kolorowe czasopismo , a znudzony Shiryu siedział bezczynnie w fotelu. Nikt nawet nie zauważył, kiedy wstał i udał się na taras do Laili. Zagadał do niej : -Jak się czujesz ? Dziewczyna nie odpowiedziała. On popatrzył się w jej stronę i dostrzegł łzy spływające po delikatnym policzku.Już o nic więcej nie pytał , tylko objął dziewczynę ramieniem. Ta nie zareagowała , tylko w jej oczach pojawiły się kolejne łzy. Nie potrafiła tego dłużej ukrywać. Wtuliła się w ramiona Shiryu i wybuchła gorzkim płaczem: -Schiryu , ja się boję i to okropnie. -Z nami nic ci nie grozi. -Ja was nie chcę narażać. -Niejedno już przeżyliśmy, a ty sama na pewno nie dałabyś sobie rady. -Cieszę się , że cię spotkałam. Jesteś na prawdę wspaniałym chłopakiem. -Nie płacz już. Idziemy do środka , bo robi się zimno. -Dobrze chodźmy. Gdy weszli do domu, nikogo nie było już w salonie. Wszyscy poszli spać, aby jutro rano wyruszyć po żywioł ...
Następna część: Rozdział 5 |