Rozdział V. Nadejście.
Rok później Atena pojawiła się w swojej świątyni.
Shura powrócił do Sanktuarium, aby pozdrowić długo oczekiwaną Boginię. Wielki Mistrz umarł, ale jeszcze nie wybrano nowego. W jego imieniu rządził teraz Arles, który trzymał całą władzę w swoim ręku. Tak naprawdę był to Saga.
Zastępca Wielkiego Mistrza powiedział do Shury łagodnym głosem:
- Aiolos planuje zabić Atenę. Shura, chcę, żebyś go powstrzymał.
- C-Co?! O czym ty mówisz, to niemożliwe! Aiolos nie jest taki.
- A więc nie obchodzi cię, co się stanie z Ateną?
- Oczywiście, że mnie to obchodzi. Jesteśmy Rycerzami, którzy przysięgali bronić czcigodnej i ludzkości przed złem.
- Racja, dlatego nie ma co się zastanawiać, Shura!
Rycerz Koziorożca zawahał się. Nie mógł w to uwierzyć, Aiolos nie zrobiłby czegoś tak głupiego.
- Rycerzem Strzelca może być ktoś inny, ale czcigodnej nikt nie zastąpi! Shura!
- No to... Dlaczego nie spytamy Aiolosa?
- Ty idioto...
- Co?!
- I co byś zapytał? „Chcesz zabić Atenę?” Sądzisz, że odpowiedziałby, że tak?
Serce Shury było jak lustro, które pękło przez okrutne słowa Arlesa.
Tej nocy, dziewczynka, która była Ateną, czyli Saori Kido (1) spokojnie wewnątrz swojej świątyni. Cień powoli zbliżył się do Bogini. Czcigodna, która była malutkim dzieckiem, nie wiedziała, że jest w niebezpieczeństwie. Tajemniczy cień trzymał w ręku sztylet i nosi ciężką szatę. Słaby blask światła ujawnił, że był Saga, który podszywał się pod Arlesa.
Zbliżył się do kołyski, trzymając sztylet. Atena o niczym nie miała pojęcia, więc dalej spała.
W blasku księżyca zaświecił złoty sztylet.
- Giń, Ateno!
Sztylet zbliżył się do małej Ateny. W chwili, gdy miała zostać zabita, ktoś przytrzymał nadgarstek Arlesa.
- To ty, Aiolosie!
- Arlesie, mój panie, co robisz? Czy zwariowałeś?
- Puszczaj!
Arles odsunął się od Aiolosa i ponownie próbował zabić Boginię. Ale tym razem Aiolos wziął Atenę na ręce. Czcigodna nie płakała.
- Arlesie, mój panie, to dziecko jest wcieleniem Ateny, która pojawia się raz na kilkaset lat! Ja możesz?!
- Nie wtrącaj się, Aiolosie!
- Proszę, przestań!
Aiolos wymierzył cios w stronę Arlesa. Sztylet i jego maska upadły na ziemię. Maska turlała się po podłodze.
- Co?! – zszokowany Aiolos zobaczył twarz Wielkiego Mistrza. – S-Saga?! Jak to możliwe?
Saga zajęczał, cały gotując się ze wściekłości.
- Zobaczyłeś ją, Aiolosie... Ludzie, którzy widzieli moją prawdziwą twarz, nie mają prawa żyć. Zginiesz razem z Ateną!
Saga uderzył swoją prawą pięścią. Był Złotym Rycerzem, a cios był skierowany prosto w Aiolosa. Trzymając małą Atenę, Rycerz Strzelca ledwo uniknął ataku. Saga uderzył prosto w ścianę, a Aiolos wyskoczył przez dziurę, którą przed chwilą zrobił.
- Rycerze! Aiolos jest zdrajcą!
Aiolos uciekł najszybciej, jak tylko potrafił.
Saga ponownie udawał, że jest Arlesem. Zebrał wszystkich Rycerzy oraz żołnierzy strzegących Sanktuarium. Powiedział im, że Aiolos próbował zabić Atenę, a potem rozkazał im schwytać Aiolosa i go zabić.
Słysząc te słowa, Shura uwierzył w to, co wcześniej mówił mu Arles. Szybko zaczął ścigać Rycerza Strzelca.
- Aiolosie, jak mogłeś to zrobić!
Shura oddalił od siebie obraz Aiolosa, który tak idealizował. Obraz starszego brata, którego nie miał.
Aiolos trzymał małą Atenę, a na plecach miał Puszkę Pandory, w której trzymał Złotą Zbroję Strzelca. Uciekał z Sanktuarium, póki Shura nie stanął przed nim. Zatrzymał się.
- Aiolosie, myślisz, że możesz ot tak sobie uciec?
- Czekaj! Shura, posłuchaj mnie!
- Zrobiłeś coś tak potwornego i chcesz coś jeszcze wyjaśniać? Nie dam ci takiej szansy. Pokonam cię, używając Świętego Ostrza, Excalibura!
Młodzieniec, który kochał Aiolosa jak brata, odszedł bezpowrotnie. Excalibur, wypełniony łzami Shury, uderzył prosto w ziemię i pozostawił swój ślad...
KONIEC
|