Którą serię wytypowałeś w oficjalnej ankiecie Cav Zodiaco jako tą, którą chętnie byś zobaczył na 30-lecie Saintów?

Next Dimension
Next Dimension
26% [18 głosów]

Epizod G
Epizod G
14% [10 głosów]

Saintia Shou
Saintia Shou
4% [3 głosy]

Zeus Chapter
Zeus Chapter
22% [15 głosów]

Remake klasyka
Remake klasyka
28% [19 głosów]

Inną
Inną
6% [4 głosy]

Ogółem głosów: 69
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 01/16/2016

Archiwum ankiet

FAN FICTION - Sha-chan - Szukając szczęścia 9


Minął prawie miesiąc, od ogłoszenia przez Atenę, wiadomości o jej zaręczynach z władcą panującym nad siedemdziesięcioma procentami Ziemi.
Ale cofnijmy się pamięcią do czasu, kiedy sainci ledwo co wrócili do upragnionego domu.
- Twierdzisz, że to jest zakład? - Saga nie mógł uwierzyć, w informacje otrzymaną od swojego brata.
- Jestem pewien, osobiście słyszałem jak o tym rozmawiali.
- To co jest w takim razie obiektem zakładu?
- Pewna osoba. - Kanon spojrzał na Sagę - Posejdon obiecał, że dogada się z Hadesem i ona wróci do życia w zamian za ślub z nim. Zabezpieczeniem dla niego miało być, właśnie ogłoszenie przez Atenę informacji o ich zaręczynach. Jestem ciekaw czy będziesz szczęśliwy, jak tą osobę zobaczysz.
- Z Hadesem? W takim razie ja i Atena nie mamy się o co martwić. Hades wyglądał na tak samo zaskoczonego jak my, kiedy usłyszeliśmy tą niewiarygodną wiadomość. To dlaczego teraz miałby niby na to pójść?

Saga jednak nie wiedział jak bardzo się mylił, gdyż w miesiąc po tych wypowiedzianych słowach, pewna osoba powoli zbliżała się do Sanktuarium.
Rozglądała się wypatrując zmian, jakie zaszły pod jej nieobecność.
- Niesamowite, tyle lat mnie tu nie było a ja nie widzę, żeby cokolwiek się tutaj zmieniło - rzekł sam do siebie. O tym, co on tu właściwie robi, zamierzał porozmawiać z pewną osobą.
- Przynajmniej się nie zgubisz staruszku . - odezwał się z tyłu znajomy dla niego głos.
- Z tobą przyjacielu na pewno.
Dwoje ludzi różnych narodowości, lecz połączonych celem stanęło naprzeciw siebie. Długo się nie widzieli, toteż postanowili zboczyć trochę z trasy i nadrobić stracony czas.

Bywają czasem takie chwile, w których pomimo, że pragniesz omijać dane miejsce jak ognia, to jednak masz ochotę, aby choć na moment wejść i popatrzyć na stare ściany.
Ikki był osobą, która niezbyt chętnie wracała do Sanktuarium, a już tym bardziej przechodziła przez jej samo centrum.
Długo prowadził bój z Shunem, o zamieszkanie w innym bardziej ustronnym miejscu. Tak też się stało tylko, że nie przypuszczał iż jego brat przechytrzył go i to w sposób perfidny. Tak to się dzieje, jak załatwiasz coś z rodziną na odległość. Wybrany domek może nie był wielki, ani nawet duży ale za to przytulny i faktycznie umiejscowiony był w bardziej ustronnym miejscu. Szkoda tylko, że aby do niego dojść należało przejść niemal przez centrum Świątyni. Ikki długo szukał drogi zastępczej i w końcu się udało. Droga co prawda była trzykrotnie dłuższa, ale co tam, najważniejszy był fakt, że nie będzie musiał spotykać tej całej zgrai po drodze.
- Co Shun za atrakcje w tym widział? - Ikki często zadawał sobie to pytanie.
Shun wyprzedził swojego brata i wszedł do domu parę minut przed nim.
Od razu poczuł znajomy zapach.
- Hyoga. - wymówił owe imię, wyraźnie akcentując każdą sylabę - Tylko mi nie mów, że na obiad jest znowu ryba.
Shun wszedł do kuchni i zobaczył krzątającego się w niej Hyogę. Bardzo żałował, że zgodził się na takie rozdanie ról.
- No co chcesz, dzisiaj robię do niej puree, czy jak to się tam nazywa. - pokazał Shunowi łyżkę, na której było coś jasnego i chyba tylko próbowało udawać to danie.
Andromeda spojrzał na zawartość łyżki i momentalnie przeszła mu ochota na jedzenie.
- Ja tylko chciałbym wiedzieć, co ty takiego jadłeś na tej Syberii. Czyżby ci Camus gotował?
- Akurat w tych momentach nie uważałem. - odpowiedział mu z uśmiechem.
- Nie widzę w tym nic śmiesznego. Może ja to zjem, ale Kyone tym nie nakarmisz. - Shun zbliżył się do stojącego Hyogi - Teraz oddaj mi tę łyżkę.
Wyciągnął rękę po mały przedmiot trzymany przez Hyogę. Ten jednak ani myślał, oddawać mu dzisiaj pałeczki. Zaczęła się drobna walka, której zwycięzca miał napełnić żołądek małej blondynki. Shun niefortunnie wytrącił łyżkę z dłoni Hyogi. Ta przeleciała przez małe pomieszczenie i zatrzymała się na zdjęciu powieszonym w krótkim korytarzu. Lepka maź powoli spłynęła po obliczu sfotografowanej osoby. Shun chwycił szybko szmatkę i podbiegł wytrzeć upaćkane zdjęcie Ikkiego.
W momencie gdy szmatka miała dotknąć śliskiej powierzchni, do domu wszedł drugi jego właściciel.
To co zobaczył niezbyt go zachwyciło.
- Mogę wiedzieć, co za paskudztwo znajduje się na mojej twarzy? - Ikki zwrócił się do Shuna i Hyogi, którego wyczuł obecność.
- To jest latające puree. - odparł mu radośnie Shun - A i jest tu jeszcze Hyoga.
Głowa Hyogi wychyliła się za framugi, lecz widząc przeciwnika nie do pokonania, z powrotem schowała się w bezpiecznym miejscu. Zmusił się jednak do wypowiedzenia w kierunku pewnej osoby jeszcze jednego zdania:
- Dziękuję ci bardzo Shun, że zrównałeś mnie do poziomu ziemniaka.
- Chyba jego pozostałości. - dodał Ikki - Ale wracając do tematu, to może wytłumaczysz mi, co on tu robi?
- Wprowadził się. - odpowiedział mu bez owijania w bawełnę. - Dla wszystkich starczy miejsca.
Do towarzystwa dołączyła Kyone, która wbiegła przez nadal otwarte drzwi.
Spojrzała na obcą osobę.
- Dzień dobry. - krótko się przywitała i pobiegła do kuchni.
Ikki spojrzał badawczo na Shuna.
- Na mnie się nie patrz, ja nic nie zrobiłem. - odpowiedział, widząc pytanie w oczach Ikkiego.

W tym samym czasie przez Świątynie przebiegał pewien chłopiec, który według zegara powinien być jeszcze na treningu. Szybko mijał osoby, które leniwie się gdzieś kierowały. Na sobie miał ubranie, które dostał w prezencie od Mila.
- Elios, radzę ci zwolnić! - krzyczał biegnący za nim Milo - To ci się nie opłaci, jak cię złapię, a złapię cię na pewno. Wystarczy, że tylko trochę przyśpieszę!
Elios miał dość jak na dzisiaj. Od tygodnia Milo znęcał się nad nim, dręcząc go jednym tylko ćwiczeniem. Dobrze wiedział, że to dla jego dobra ale...
- Elios! - Milo postanowił przegonić chłopaka trochę po terenie Sanktuarium, zanim go złapie i zaprowadzi na dawne miejsce, z którego zaczął się ten wyścig.
Elios biegł, ile miał sił w nogach. Uciekając nagle coś do niego dotarło.
- Od kiedy ja tak szybko biegam? - oglądnął się do tyłu. Milo wyglądał w ogóle na nie zmęczonego. - O co tutaj chodzi? Dlaczego mnie nie łapiesz?
Chłopak odwrócił głowę, niestety trochę za późno. Zderzył się z jakąś osobą.
- Lepiej się ze mną zderzyć, niż z tą ścianą, prawda? - rzekł do niego nie urażony tym faktem mężczyzna, wskazując na stojącą za nim ścianę.
Elios spojrzał na stojącego przed nim mężczyznę. Miał długie i zielone włosy. Nad jego oczami znajdowały się podobne plamki, jakie już widział u Mu. Fiołkowe oczy spoglądały na małego uciekiniera.
- Bardzo pana przepraszam. - ukłonił się i podszedł do Mila.
Gold spojrzał na osobę, która powinna być w zupełnie innym miejscu.
- Kyoko? - spytał się, czekając na potwierdzenie tego, co zarejestrowały jego oczy.
- Witam cię serdecznie Milo - obdarzył golda uśmiechem. - To twój uczeń?
- Tak. - pokiwał głową, nadal nie wierząc, że rozmawia z żywą legendą Sanktuarium. - Ma na imię Elios.
Shion przyjrzał się chłopakowi.
- Będzie z ciebie dobry gold. - skierował swoje słowa do chowającego się za Milem Eliosa.
- Ale skąd pan wie, że ja... - Elios nie zdążył zadać do końca Shionowi pytania, gdyż ten poszedł dalej przed siebie.

Następna część: rozdział 10


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Sant Seiya Revolution - Multimedia
Aiolia Leo

Aiolia2

Camus6

Skorpion Milo

Złoty Rycerz Skorpiona

Milo





Piekielni
5 dni
siurek15
3 tygodni
Verien
Verien
7 tygodni
lukasn3
15 tygodni
Duch
Duch
18 tygodni
pawel2906
19 tygodni
Copyrights © Saint Seiya Revolution 2006 - 2024
Powered by PHP-Fusion copyright Š 2002 - 2013 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.