Którą serię wytypowałeś w oficjalnej ankiecie Cav Zodiaco jako tą, którą chętnie byś zobaczył na 30-lecie Saintów?

Next Dimension
Next Dimension
26% [18 głosów]

Epizod G
Epizod G
14% [10 głosów]

Saintia Shou
Saintia Shou
4% [3 głosy]

Zeus Chapter
Zeus Chapter
22% [15 głosów]

Remake klasyka
Remake klasyka
28% [19 głosów]

Inną
Inną
6% [4 głosy]

Ogółem głosów: 69
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 01/16/2016

Archiwum ankiet

FAN FICTION - Aylis - Wojna Żywiołów 7

Fuego się nudził. Już od kilku dni nie udało im się złapać żadnego rycerza. Wyglądało na to, że Arin działa. Teraz już nikt nie wychodził poza teren Świątyni. Zaklął i wystrzelił Fire Jet, tak dla wyładowania złości.
- Ej, uważaj! - Wrzasnął Ertian, gdy fragment zrobionego przez niego z pędów hamaka zaczął się palić. - Odbiło ci? Ja tu próbuję spać!
- Próbuję spać! Lepiej byś się zastanowił, co powinniśmy zrobić. Zapomniałeś, po co tu jesteśmy?!
- Fuego, Ertian ma rację. - Wtrąciła Keria. - Wyluzuj. - Strzeliła wielkim balonem z przeraźliwie różowej gumy. - Chcesz Babola?
- Czy co chcę? - Fuego osłupiał.
- Babola. To taka guma do żucia, chyba włoska. Wychodzą z niej świetne balony - i znowu zrobiła naprawdę dużego.
Nagle wokół nich wystrzeliły płomienie. Ertian i Keria zerwali się na równe nogi.
- Dobra, dobra, uspokój się. - Powiedziała dziewczyna zalewając Fuego strumieniem wody. Poskutkowało, płomienie znikły. - To co w takim razie proponujesz?
- Potrzebujemy więcej mocy. Nie możemy ryzykować, że nam się nie uda.
- Ale teraz już nikt nie opuszcza Świątyni - zauważyła.
- Więc my chodźmy do nich!
- Tak średnio mam ochotę pchać się tam teraz i tracić energię na walkę. Jeszcze nie czas, a będzie nam potrzebna. Poza tym, tam jest Arin.
- Właśnie o to chodzi! To tylko kwestia czasu, a domyśli się, co chcemy zrobić, a wtedy będzie mogła nam przeszkodzić! Musimy się jej jakoś pozbyć.
- Wcale nie będzie jej łatwo nam przeszkodzić, w końcu nawet Willia, czy Willen, jak uparcie nazywa ją ta idiotka Arin, nie dała rady.
- Może, ale nie powinniśmy jej lekceważyć, w końcu już dwa razy nam uciekła. Tak naprawdę nie wiemy, do czego jest zdolna.
- Nie ma zbroi. Przypuszczam, ze zniszczyła ją, żeby przeżyć - wtrącił Ertian, który do tej pory nie brał udziału w dyskusji. - Inaczej nie mogłaby tu przybyć tak szybko. Była umierająca, gdy ja wtedy zostawiliśmy. To był nasz błąd, trzeba było ją dobić - spojrzał w oczy pozostałych, - ale to, że ona tu jest, jest bardzo interesujące.
- Co w tym takiego interesującego? - Zapytali niemal jednocześnie.
- Słyszałem, ze Arin ma brata, który jest rycerzem w tej Świątyni.
- Co?!
- Przecież Rada nie pozwoliłaby, aby ktokolwiek nawiązał kontakt ze swoją rodziną, a już na pewno nie ona!
- A jednak to ją tu wysłali. Co więcej, wiemy, że Willia ją wybrała, a więc jej osoba powinna być dla Rady cenna, ale gdy ją zaatakowaliśmy nikt jej nie pomógł. Najwidoczniej jest tutaj sama.
- Ale to nie ma sensu... chyba, że...
Ich oczy spotkały się. Każdy wiedział dokładnie, o czym myślą pozostali. Uśmiechnęli się. - Zostawcie to mnie. - Powiedział Ertian. - Gdzie ona teraz jest?
- Przy Koloseum. Odparł po chwili Fuego.
Ertian wyciągną przed siebie rękę. Spoczywało na niej kilka dziwnych nasion. Upuścił je do szpary w ziemi, która zamknęła się za nimi.

* * *

Milo przyszedł odwiedzić Shakę, chociaż wcale nie był pewny czy naprawdę tego chce. Jednak Virgo nie zachowywał się ostatnio normalnie i Skorpion martwił się o niego. Teraz chciał mieć pewność, że doszedł do siebie po ostatnich wydarzeniach w pokoju Arin. Ale z drugiej strony wchodzenie mu teraz w drogę... Mimo wszystko wszedł do środka.
Zastał Shakę w pokoju przylegającym do jego sypialni. Milo widział nie posłane lóżko przez uchylone drzwi. Nigdy wcześniej tu nie był, Shaka raczej nie należał do osób towarzyskich i nie przyjmował gości. Teraz Milo rozglądał się ciekawie po pomieszczeniu. Wszystko tu było w stylu orientalnym. W sumie to nawet się tego spodziewał, ale nie pomagało mu to zbytnio. Nigdy nie czuł się zbyt pewnie w tak wystrojonych wnętrzach, a zapach kadzidła po prostu go ogłupiał. Rycerz Panny stał przy stole zawalonym jakimiś papierami. Chwilę temu jeszcze coś pisał, ale teraz odwrócił się i przyglądał swojemu gościowi. Miał otwarte oczy. To zaniepokoiło Mila bardziej niż wszystko, co się do tej pory wydarzyło.
Milczenie stawało się uciążliwe.
- Eee... - zająkał się Milo. Bardzo chciał, żeby ktoś otworzył okno. Czemu te kadzidła tak śmierdzą? - Właśnie przechodziłem i pomyślałem, że wpadnę i zobaczę, co u ciebie. Od wczoraj w ogóle się nie odzywasz i nie wychodzisz...
- Miałem coś do zrobienia. - Przerwał mu Shaka.
- Czyli już dobrze się czujesz?? - Rycerz Skorpiona nienawidził się za tak głupie pytania... przecież widział!
- Oczywiście. Ta... dziewczyna... - blondynowi wyraźnie nie chciało przejść przez gardło żadne określenie na temat Arin - oddała mi prawie całą energię, którą odebrała mi ta skrzynka. Nic mi nie jest.
- Aha. To dobrze. - Odparł cicho Milo, zastanawiając się czy ostatnie zdanie Shaki było prawdą. On pewnie myślał, że tak.
- Kto jej teraz pilnuje?
- Aiolia.
- Wierzysz, że tym razem nie nawali?
Milo spojrzał mu w oczy. Dziwne uczucie, nigdy wcześniej tego nie robił.
- Ufam mu. Tak samo jak tobie. Czy nie możemy porozmawiać o czymś innym?
Tym razem to Shaka spojrzał na niego dziwie.
- O co ci chodzi?
- O to jak się ostatnio zachowujesz. Od jej przybycia nie jesteś sobą. Ciągle szukasz okazji, aby ją zniszczyć, nie robisz nic innego...
- Przesadzasz.
- Nie! - Milo podniósł głos i nie pozwolił sobie przerwać. -Czy ty naprawdę tego nie widzisz czy tylko nie chcesz widzieć? - Zaczął zbliżać się do Shaki, który wciąż stał na środku pokoju.- To odpowiedz mi na jedno pytanie: kiedy ostatnio chodziłeś cały czas z otwartymi oczami? Niszczysz sam siebie. Twoje pragnienie zemsty cię zabija, jeśli się nie opamiętasz... - stali teraz bardzo blisko siebie. Patrzyli sobie w oczy. Milo położył dłoń na ramieniu Virgo. - Proszę... - tym razem jego głos był niewiele silniejszy od szeptu. W jego oczach Shaka zauważył zmartwienie i troskę. Nagle uświadomił sobie z całą mocą, że pierwszy raz słyszy, aby Milo kogoś o coś prosił. - Proszę cię, Shaka, przestań. Stań się na powrót sobą... jestem pewien, że tak zyskasz więcej.
Rycerz Panny długo nie odpowiadał. "Milo przybył do Świątyni później." Pomyślał. "Ona już wtedy wyjechała. On nie wie... Ale może rzeczywiście ma rację?" Spojrzał na papiery na stole. "Może faktycznie przesadzam?"
- Nie porzucę myśli o zemście. - Odezwał się w końcu. - Nie mogę tego zrobić, ty tego nie zrozumiesz. Ale masz rację. - Dodał po chwili. - Zdaje się, że przesadziłem. Ta sprawa nie jest najważniejsza, musimy skupić się też na innych.
Uśmiechnął się widząc ulgę na twarzy Skorpiona. Nigdy by nie przypuszczał, że właśnie on będzie mu udzielał takich rad.
- Chodźmy do Aioli. Mówisz, ze mu ufasz tak jak mi... hm... mnie już naprostowałeś, został jeszcze on.
- Może, ale to znacznie trudniejszy materiał.
Obaj się roześmiali.



Następna część: Rozdział VIII - Bycie strażnikiem...


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Sant Seiya Revolution - Multimedia
Aiolia Leo

Aiolia2

Camus6

Skorpion Milo

Złoty Rycerz Skorpiona

Milo





Piekielni
4 dni
siurek15
3 tygodni
Verien
Verien
7 tygodni
lukasn3
15 tygodni
Duch
Duch
17 tygodni
pawel2906
19 tygodni
Copyrights © Saint Seiya Revolution 2006 - 2024
Powered by PHP-Fusion copyright Š 2002 - 2013 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.