Którą serię wytypowałeś w oficjalnej ankiecie Cav Zodiaco jako tą, którą chętnie byś zobaczył na 30-lecie Saintów?

Next Dimension
Next Dimension
26% [18 głosów]

Epizod G
Epizod G
14% [10 głosów]

Saintia Shou
Saintia Shou
4% [3 głosy]

Zeus Chapter
Zeus Chapter
22% [15 głosów]

Remake klasyka
Remake klasyka
28% [19 głosów]

Inną
Inną
6% [4 głosy]

Ogółem głosów: 69
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 01/16/2016

Archiwum ankiet

FAN FICTION - MissCath - Skrzywiona perfekcyjność, cz.2

Albafica cieszył się, że mógł zasnąć spokojnie właśnie dzięki obecności Dohko, jego żartom, wygłupom. Od jakiegoś czasu nie mógł spać. Jeszcze wracając miał ciągle w głowie to, co wymyślił Minos. I choć zdawał sobie sprawę, że wcale tego nie chce, to jednak ten człowiek miał w sobie coś takiego, że się poddawał i wiedział, że żadna dyskusja nic nie da. Zawsze miał rację, miał jakiegoś asa w rękawie, ostateczny argument, który sprawiał, że wszelkie protesty nie miały sensu.

Bo choć początkowe sesje niewiele różniły się od siebie, tak Minos przeszedł potem do strategii drapieżnika, który powoli oswaja swoją ofiarę, by ją od siebie uzależnić, oswoić, a potem całkowicie usidlić. Albafica miał wrażenie, że tak się dzieje właśnie z nim. Nie protestował przy wielu rzeczach. Wcześniej nigdy by tak nie pomyślał o sobie, ale w głowie miał jedynie pieniądze, które otrzymywał za te wszystkie sesje. Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałby, że może być takim materialistą. Niestety, przekonał się dość boleśnie, że w dzisiejszym świecie nie można nie myśleć w ogóle o pieniądzach. Może i pieniądze były „korzeniem wszelkiego zła”, jak głosiła piosenka, ale za nie dało się kupić to, co niezbędne do przetrwania. Podczas sesji zwykle starał się myśleć o innych rzeczach – o tym, co sobie wreszcie kupi za te pieniądze, czasami marzył o tym, że ma już normalną, monotonną pracę i żyje sobie, nie martwiąc się jednocześnie o to, co ktoś sobie pomyśli... Musiał uciekać swoimi myślami gdzie indziej. Inaczej nie wytrzymałby zbyt długo – a przynajmniej tak sobie powtarzał.

Minos poczynał sobie coraz śmielej. Niby podczas sesji zdjęciowych ustawiał go, poprawiał włosy, postawę, ale coś w tym „poprawianiu” było niepokojącego. Najpierw były to bardzo delikatne, subtelne muśnięcia. Może przeciętny człowiek pomyślałby, że to tylko przypadkowy dotyk, ale dla Albafici z pewnością taki nie był. Pomijając nawet fakt, że każdy dotyk w pewien sposób go drażnił, to czuł, że Minos coś knuje. I jeszcze sposób, w jaki na niego patrzył... Ale nie mówił nic, dlatego też fotograf myślał, że może więcej i więcej. W końcu sposób, w jaki „ustawiał” Albaficę był bliski molestowaniu. Minos dotykał swojego modela w sposób, który mógłby rozpalić niejednego człowieka i sprawić, że od razu miałby ochotę zapomnieć o wszystkim i oddać się w ręce fotografa. Niestety, nie w przypadku Albafici. Ten dotyk sprawiał, że chłopak czuł jeszcze bardziej obrzydzenie do samego siebie, do tego zajęcia, czy nawet do pieniędzy, jakie otrzymywał. A przede wszystkim czuł obrzydzenie do Minosa. Jednakże Albafica nie mówił nic. Tak, jakby to był temat tabu. Tylko raz poruszył ten temat, przygotowując się do którejś sesji. Zapytał wtedy nieśmiało:

- Robisz tak z każdym swoim modelem? Albo modelką?

- Ale co robię? - Minos uśmiechnął się pod nosem, szykując aparat.

- No... Wiesz co.

- Nie, nie wiem. - Tak naprawdę chciał to usłyszeć z ust Alby. Nie ukrywał, że takie „dręczenie” sprawiało mu przyjemność.

- Dotykasz... Obmacujesz... - szepnął. Wydawało mu się, że Minos nie usłyszy tego drugiego słowa.

- Obmacuję? Naprawdę tak to odbierasz? Przecież ja tylko cię ustawiam, żebyś mi tu ładnie wyglądał – uśmiechnął się szeroko. - Nie to, że na co dzień nie wyglądasz ładnie, oj nie... Może jesteś przewrażliwiony?

Albafica zamilkł na dobre. Kolejny protest nic by nie dał. Może faktycznie był przewrażliwiony na punkcie dotyku? Może stał się takim egoistą, że wszystko zaczynał brać już do siebie. Postanowił więcej nie odzywać się w tej sprawie.

Niestety, złe przeczucia go nie opuszczały. Albafica ciągle czuł, że za tym wszystkim coś się kryje. I nabrał jeszcze większych podejrzeń w trakcie kolejnej sesji reklamowej. Minosowi akurat wyczerpały się baterie w aparacie. Sam przyznał, że zawsze jest przygotowany, ale tym razem po prostu o nich zapomniał. Musiał więc wyjść do sklepu, za co przeprosił swojego modela. Albafica zdecydował więc wykorzystać tę sytuację. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie musiał się uciec do takiej metody, ale jego podejrzenia nie dawały mu spać po nocach. Gdy tylko usłyszał, że Minos jest już na schodach, Albafica szybko podszedł do jego komputera. Na szczęście zostawił go włączonego i bez hasła. Niewiele myśląc, drżącą ręką kliknął na ikonę przeglądarki internetowej, po czym zaczął sprawdzać historię. Nie myślał, że to będzie tak proste. Minos w ogóle nie usuwał historii przeglądania. Najpewniej czuł się na tyle bezpieczny w swoim domu, że nie sądził, że ktokolwiek zechce się dowiedzieć czegoś o nim. Albaficę zaniepokoiły częste wejścia na bloga o dość erotycznej nazwie. W najlepszym przypadku było to po prostu przeglądanie cudzego bloga, ale w najgorszym... Albafica wolał o tym nie myśleć. I choć wahał się, kliknął na adres. Wyświetliła mu się strona z erotycznymi, czarno-białymi zdjęciami. Najczęściej nie było widać na nich twarzy modela lub modelki, albo były one dość rozmazane. Kilka zdjęć przedstawiało pary w zmysłowych pozach – były to zarówno pary heteroseksualne, jak gejowskie czy lesbijskie. O autorze bloga nie było żadnych informacji, jednakże po stylu Alba rozpoznał, że jest to blog Minosa. A to zapewne były niewykorzystane zdjęcia. Albaficę obchodziło jednak tylko jedno – czy nie ma go na tych zdjęciach. Przewijał szybko i przeglądał kolejne strony bloga w poszukiwaniu zdjęć. Było to nieracjonalne, bo nigdy nie decydował się na rozbieraną sesję, ale do głowy przyszło mu to, że Minos mógł wykonać jakiś fotomontaż... Na szczęście nic nie znalazł, a dotarł do postów z dnia, w którym zaczęli współpracę. Zamknął przeglądarkę i usiadł spokojnie, czekając na fotografa. Zastanawiał się, kim naprawdę jest człowiek, z którym ma okazję współpracować.

Albafica liczył na to, że może Minos nic mu nie będzie proponował. Prawie zdążył zapomnieć o całej sprawie, kiedy jednak przychodząc na sesję, fotograf od razu kazał mu przejść do pracowni.

- Co tym razem? Znowu jakaś super reklama luksusowego produktu? - zapytał, rozpinając płaszcz. Powoli robiło się to dla niego nudne i przewidywalne.

- Nie do końca... - mówił, przeglądając coś na komputerze. - Lepiej usiądź, pogadamy.

Albafica wolał od razu przejść do rzeczy i nie cackać się, ale zrobił tak, jak powiedział fotograf. Usiadł wygodnie na kanapie i wyłożył nogi.

- Zamieniam się w słuch.

Minos wyłączył swój komputer i zwrócił się do modela:

- Jakby to ująć... Mam dla ciebie takie nietypowe zlecenie. Nie wiem, czy ci wspominałem, ale czasem biorę taką jakby... Dodatkową robotę. Trochę to nieoficjalne, nie chwalę się tym raczej na około, ale... Są z tego naprawdę spore pieniądze.

Albafica myślał już o najgorszym, ale pozwolił kontynuować Minosowi.

- Jest taki magazyn, dość niszowy, dla... ludzi, których jara coś więcej, niż zwykły seks. Nie idzie go dostać w takim kiosku, jeśli już o tym myślisz. Tylko w seks-shopach albo można go zamówić przez Internet. Chodzi konkretnie o fetysze, BDSM i te sprawy. Czasem to nawet też kręcę filmiki erotyczne... - kiedy Alba chciał coś powiedzieć, ten podkreślił: - Erotyczne, nie pornograficzne. Kadruję tak, żeby nie było widać twarzy. Dbam o bezpieczeństwo moich modeli. Zresztą, nawet nie kręcę genitaliów ani typowo rozbieranych scen, to już ktoś inny montuje.

- I... Chcesz, żebym w czymś takim wystąpił? Mowy nie ma.

- Nie... - choć powstrzymywał się, by powiedzieć „Jeszcze nie teraz”. - Mam pomysł na sesję, ale taką pozorowaną. W sensie... Nie będzie żadnego bicia ani nic. Siniaki to ci mogę namalować cieniami do powiek, znam się trochę na tym.

- Co z tego? Przecież będzie widać moją twarz. Skąd mam wiedzieć, czy nie trafi to może do moich znajomych?

- Mówiłem, że dbam o bezpieczeństwo moich modeli. Twarz mogę zawsze uciąć. A jeśli krępuje cię pozowanie, to zawsze możemy przewiązać opaskę na oczy... Nawet tym lepiej... - patrzył na niego, wyobrażając już sobie to, jak będzie wyglądać.

Alba milczał jak zaklęty. Nie spodziewał się, że Minos jednak coś takiego raczy mu zaproponować. Tym bardziej czuł, że żałuje, że w ogóle zaczął z nim współpracę.

- Przemyśl to sobie, ale z tego są większe pieniądze niż z reklam. Sam byłem zdziwiony, kiedy pierwszy raz zobaczyłem kasę na koncie od nich. Ci ludzie naprawdę są gotowi płacić spore sumy... Choć to nawet nie są jakieś wyrafinowane czy ekstremalne fetysze...

Kiedy Minos zaczynał wyrzucać z siebie słowotok podobny do tego, który przed chwilą usłyszał Alba, chłopak wiedział, że nie ma sensu się kłócić, bo po prostu fotograf go przegada. Na jego argument znajdzie dziesięć kontrargumentów. Będzie tak gadał, gadał i gadał, aż człowiek dla świętego spokoju się zgodzi. Może to była metoda Minosa? Albafica zastanawiał się w tej chwili, czy innych też trzeba było tak namawiać, czy może byli bardziej chętni? Jeśli to drugie, to co kierowało takimi ludźmi? Ostatecznie pieniądze go jednak przekonywały.

Czuł jednak odrażający wstyd sam do siebie. Zwłaszcza, gdy Minos kazał mu się rozebrać. Oczywiście fotograf domyślał się, że to może krępować chłopaka, dlatego dał mu czas w łazience. Nie kazał rozbierać się również całkowicie, a tylko do samych majtek. Albafica w myślach wyobrażał sobie, że to jest po prostu lekcja w-fu. Zupełnie, jak w szkole średniej. Również wtedy wstydził się przebierać przy chłopakach, ale nie miał wyjścia. Najważniejsze, że Minos nie zobaczy go całkowicie nagiego. Ani nie będzie go dotykał, nie licząc przygotowania. Kiedy już się rozebrał, poczuł, jak drży. Było mu okropnie zimno, choć w mieszkaniu fotografa było nagrzane. Kiedy wreszcie wrócił, Minos szykował zestaw do makijażu. Odwrócił się i powiedział:

- No… Jednak dałeś się namówić… - mierzył go wzrokiem.

- Proszę, czy możesz tak na mnie nie patrzeć? – Albafica skierował swoje spojrzenie w podłogę.

- Dobrze, tylko… - Minos podszedł do niego, a Alba już niemalże odruchowo chciał go odtrącić, powiedzieć, żeby się nie zbliżał, ale nie mógł. Fotograf po prostu wziął przepaskę i zawiązał ją na oczach swojego modela.

Albafica, zdenerwowany, oddychał ciężko. Minos musiał przyznać, że wyglądał bardzo seksownie i kusząco. Miał ochotę skończyć tę sesję i zająć się nim w inny sposób, ale po prostu szepnął:

- Potem wezmę jeszcze coś innego, zgoda?

Alba, chcąc nie chcąc, pokiwał głową. Minos tymczasem wziął się za odpowiedni makijaż. Nie miał wprawdzie wielkiej wprawy w tym, ale jakoś zawsze podpatrywał ludzi od charakteryzacji. Dobrał kilka cieni tak, aby kolorami przypominały różne siniaki. Zaczął ostrożnie nakładać cień na ramię Albafici małą gąbeczką. Chłopak wzdrygnął się na moment.

- Spokojnie, nic ci nie robię… Muszę to rozetrzeć…

Albie było się wstyd przyznać, ale te muśnięcia po prostu go łaskotały. Nie wiązał tego jednak z przyjemnością. Być może inny człowiek czułby się zaraz pobudzony w ten sposób, ale nie on. Czuł się po prostu dziwnie, nieswojo. Wiedział, że to nie jest żadna krzywda, ale wciąż odczuwał pewien dyskomfort… A w dodatku jeszcze nie widział tego, co robi Minos.

Kiedy wreszcie skończył malować sztuczne siniaki, ustawił swojego modela odpowiednio. Albafica klęczał wyprostowany, a ręce miał założone do tyłu. Po chwili fotograf przerwał, a Alba mógł na chwilę odetchnąć z ulgą. Usłyszał tylko, jak Minos odszedł gdzieś kawałek i czegoś szukał w szufladzie. Po chwili wrócił, uklęknął przy nim i szepnął tylko:

- Spokojnie.

Albafica poczuł coś na swoich nadgarstkach. Nie był pewny, co to, ale prawdopodobnie był to sznur. W dodatku dość gruby i szorstki. Minos chciał po prostu go związać. Przez chwilę Alba bał się, że zrobi to za mocno, ale jednak fotograf miał wyczucie. Nie było ani za luźno, ani za mocno. Podobnie zrobił też z jego kostkami. Przez chwilę Albafica czuł opuszki palców Minosa na podeszwach swoich stóp. Być może jednak to było przypadkowe muśnięcie… Nawet nie wiedział, kiedy został tak związany. Trochę go to krępowało, poza tym nie mógł się swobodnie poruszyć. Pomyślał, że jeszcze tylko kilka chwil i koniec… Nawet nie będzie się tym przejmował, skoro i tak nie musi patrzeć w obiektyw.

Czuł tylko, że światło reflektorów i fleszu razi go, mimo opaski na oczach. Dodatkowo cały drżał. Trochę z zimna, a trochę z tego całego poniżenia.

To tylko kilka zdjęć… Zaraz będzie po wszystkim… - myślał, czując, jak światło reflektora pada na niego.

Tymczasem Minos musiał sam przyznać, że Albafica wyglądał niezwykle pociągająco. Nie chciał jednak mówić o tym, że jest to jeden z jego fetyszy, stąd też i znał magazyn dla miłośników BDSM, ale tym razem sesja była płatna, a nie tylko dla niego. Już dawno obiecał im ślicznego modela na rozkładówce. Sami nie mogli się nadziwić, że fotograf współpracuje z kimś tak nieziemsko pięknym. I choć siniaki były namalowane, a wszelkie pozy były tylko grą, to Minos wyobrażał sobie, że to wszystko nie dzieje się w jego pracowni, a w sypialni…

Po zrobieniu kilku zdjęć i przerobieniu kilku dość wyzywających póz, fotograf zniknął na moment. Albafica korzystał z tej chwili i próbował odetchnąć, zrelaksować się… Po kilku minutach Minos jednak wrócił. Alba nie widział dokładnie przez opaskę na oczy, ale zdawało mu się, że fotograf trzyma coś w ręce. Nie pomylił się, poczuł na swojej twarzy coś gładkiego i małego, o dość specyficznym zapachu. Minos powoli przesuwał tym przedmiotem po jego policzku i szyi… Albafica zorientował się, że to skórzany bat, taki, jakiego używają w stadninach konnych. Wzdrygnął się i westchnął ze strachu. Nie chciał się godzić na coś takiego, kiedy Minos powiedział:

- Nie bój się… Nie zrobię ci krzywdy… To tylko zdjęcia, pamiętasz? – mówił szeptem, przesuwając delikatnie bat po jego szyi. – Nie uderzę cię…

Choć wyobraźnia podpowiadała mu zupełnie co innego. Zwłaszcza, gdy robił zdjęcia. W swoim umyśle widział, jak Albafica prosi go o jeszcze, o to, żeby zadał mu ból, żeby jego delikatną skórę zdobiły prawdziwe siniaki, pamiątki ich spotkania… Marzył o tym, jak przykuwa kajdankami swojego modela, robi mu kilka zdjęć, a potem zadaje ból po raz kolejny… Jednakże ten ból miał być chciany, wyproszony, wybłagany przez Albę… A on by się nie opierał. Potem jednakże uspokoiłby swoją niewinną ofiarę, pocałował w te delikatne usteczka, utulił mocno…

Ale wszystko, na co tak naprawdę stać było Minosa, to te słowa:

- Uśmiechnij się, laleczko, aparat cię kocha!

Słysząc słowo „laleczko” od razu się wzdrygnął. Nie cierpiał tego, a już nie raz się to wyrwało Minosowi, który najwyraźniej uważał, że jest to dość zabawne. Nie chciał być niczyją zabawką. Już wolał te przesuwanie bata po swoim ciele, niż nazywanie go w taki sposób. Na szczęście dla niego, Minos kończył.

- Już. Możesz iść się umyć i ubrać.

Fotograf rozwiązał swojego modela, a ten zaraz wstał i bez słowa odszedł do łazienki. Albafica nie mógł na siebie patrzeć w lustrze, a mimo to próbował szybko domyć namalowane siniaki. Namydlił i pocierał szybko swoją skórę, jakby chciał zmyć z siebie tę skazę. Nie chciał też, żeby Shion cokolwiek zauważył. Kiedy już skończył z myciem, ubrał się i szykował się do wyjścia. Nie chciał już rozmawiać z Minosem, zresztą, rozumieli się już dobrze w kwestiach finansowych. Alba po prostu założył swój płaszcz, a fotograf, który sprzątał pracownię, rzucił tylko za nim:

- Zbierasz się, co? Wiesz, jesteśmy umówieni, jak zawsze, kasa powinna być do przyszłego tygodnia.

Albafica tylko kiwnął głową i odpowiedział krótko:

- Na razie.

Chłopak całą drogę czuł, że ktoś na niego patrzy. Zdawało mu się, że każdy przechodzień wiedział, co jeszcze przed chwilą wyprawiał w mieszkaniu Minosa. Zastanawiał się tylko, dlaczego się jeszcze na to zgadza? Czy pieniądze są tego warte?


Być może o Minosie można było mówić wiele nieprzyjemnych słów, ale nie można było mu zarzucić niesłowności. Jeśli obiecywał, że pieniądze będą w takim czy w innym terminie, to tak też było. Tego jednego nie można było mu odmówić. Ale tak to dla Albafici Minos wydawał się być potworem. I to takim najgorszego rodzaju potworem – na pozór był bowiem artystą, fotografem odnoszącym wielkie sukcesy, osobą kompetentną i miłą. Bez nałogów, pił tylko sporadycznie, ale nie brał narkotyków, jak to zwykło się mówić o artystach. Jedyne, co mogły mu „zarzucić” media, to podejrzenia o homoseksualizm. Przynajmniej Alba podejrzewał, że Minos jest gejem, choć nigdy nie powiedział o tym wprost. Jednakże to nie była żadna zbrodnia, choć akurat jemu przeszkadzało to. Nie był pierwszym gejem, który próbował go uwieść.

I sądził, że to jest chyba najgorszy rodzaj człowieka, jaki tylko może istnieć na tej ziemi. Bo nawet gdyby powiedział komukolwiek o Minosie, to nikt by nie uwierzył. Fotograf zdołał bowiem wykreować sobie taką maskę, że każdy uważał, że jest jakimś bogiem artyzmu, który kocha piękno. A tymczasem prawda była nieco inna.

Minos już nawet nie ukrywał się z tym, że gdyby tylko mógł, to relacje z Albaficą poprowadziłby w zupełnie inny sposób. Nie ograniczałyby się tylko do tych zawodowych, służbowych. Marzył o tym, by sesje BDSM nie były udawane. Żeby były tylko dla nich, ale też żeby oczywiście Alba na nie przystawał. Bo wiele można byłoby mu zarzucić, ale gwałcicielem nigdy nie był i nie miał zamiaru być. Sam stwierdzał, że to żadna radość, kiedy druga strona nie chce. No i za duże ryzyko. Bardziej się rozkoszował stopniową manipulacją, tak, aby to ta druga strona, nawet jeśli początkowo niechętna, stawała się powoli uległa i się zwyczajnie zakochała. W ten sposób Minos uwodził mężczyzn. Ale pierwszy raz trafił na taki wielki opór. Zwłaszcza ze strony kogoś tak ślicznego, jak Albafica.

Tymczasem jego model marzył o tym, by jakoś się uwolnić. Z czasem zastanawiał się, czy może błędem jest to, że w CV ukrywa współpracę z fotografem… Lecz nie myślał o tym, by zostać w tej branży na dłużej. Stwierdził, że choć zarobek jest naprawdę atrakcyjny, to nie jest to żadna prawdziwa praca. Że… Doprowadza go do stopniowej destrukcji. Nie miał pojęcia, dlaczego, ale powoli myślał o tym, że nienawidzi siebie, nienawidzi tego, co robi i nie widzi przy tym lepszych perspektyw na przyszłość.

A Minos potrafił to wykorzystywać. Nigdy nie rozmawiał z Albaficą na temat tego, że być może kiedyś skończą współpracę, bo jego model znajdzie sobie lepszą posadę. Zamiast tego widział, że Albie aż się oczy błyszczą, gdy tylko słyszał o tym, ile może zarobić. Wiedział, że albo chłopak jest skrytym materialistą, albo był wyjątkowo zdesperowany. A i fotografowi podobała się taka „zabawa”, w której jego kochany model był jego marionetką. Minos był niczym lalkarz, który pociągał odpowiednio za sznurki, by laleczka poruszała się tak, jak on tego chce.

Tymczasem Albafica lubił uciekać w świat wyobraźni. Czuł, że nie może porozmawiać o tej sytuacji z Shionem, ani z kimkolwiek innym. Tak więc w wyobraźni widział siebie jako rycerza, który walczy z wszelkimi przeciwnościami. A także walczy z Minosem i demaskuje go... Wtedy czuł się odrobinę lepiej.

Kroplą, która przelała czarę goryczy, była kolejna propozycja fotografa, nawet bardziej niedwuznaczna niż pozorowana sesja BDSM. A zaczęło się – tak jak zazwyczaj – od niewinnej rozmowy.

- Mam kolejny projekt. Tylko tym razem to niekoniecznie może ci się spodobać, lecz zanim cokolwiek powiesz, wysłuchaj mnie do końca – powiedział Minos zaraz po przywitaniu, kiedy Albafica ściągał płaszcz.

Chłopak nie miał już siły, co do kolejnych pomysłów fotografa. Po prostu w milczeniu zrobił to, co zawsze. Zdjął buty i płaszcz, po czym usiadł na kanapę.

- No słucham ciebie. Co masz tym razem ciekawego? - już nawet nie reagował nerwowo, bo wiedział, jak to się skończy.

- Mówiłem ci... O swoim dodatkowym biznesie, prawda? To wiedz, że w grę nie tylko wchodzą takie zdjęcia, jak ostatnio.

Albafica tym razem poczuł, że to może być ten moment, kiedy trzeba będzie sobie powiedzieć, że musi uciekać. Ale wolał nie panikować. Fotograf zaś kontynuował swój wywód.

- No, to nie owijając w bawełnę... W grę wchodzą też filmiki. Nie pornograficzne w tym sensie, że trzeba się rozbierać, grać, dotykać kogoś i tak dalej... Chodzi o sam fetysz, a nie będę ukrywał – odkąd z tobą pracuję, zwróciłem uwagę na twoje stopy. Są po prostu piękne. Idealne, by nakręcić kilka zbliżeń, jakieś łaskotki... A do ciągu dalszego weźmiemy dublera.

Albafica zwrócił w myślach uwagę na słowo „weźmiemy”. To nie była propozycja. Minos już po prostu zdecydował. A on nie wiedział, jak odmówić. Mógł z góry mówić „nie”, ale za chwilę fotograf zbombardowałby go argumentami.

- Wiedziałem, że to ci się raczej nie spodoba. Ale pomyśl, zysk jest naprawdę duży. Nie będę też pokazywał twojej twarzy. Zależy mi tylko na stopach.

- Zdajesz sobie sprawę... Jakie intymne to jest?

- Widzisz, mamy coś ze sobą wspólnego… Bo ja również tak myślę.

Spojrzenie Albafici mówiło: Skoro tak uważasz, to dlaczego się w to bawisz? Pozwolił jednak skończyć fotografowi swoją myśl.

- Posłuchaj mnie, Alba. Na dobrą sprawę… Czym to się różni? Jeśli masz taką awersję do seksu, to chociaż pozwól zrobić kilka ujęć z bliska. Proszę.

- Skąd mam mieć pewność, że następnym razem nie poprosisz, żebym zagrał w filmie pornograficznym?

- Już ci mówiłem, że się w czystą pornografię nie bawię.

- Kto ciebie tam wie. – Pomyślał o tym, że jeśli teraz się zgodzi, to będzie to już ostatni raz. Miał tylko nadzieję, że dostanie pieniądze, za które wyżyje przynajmniej kilka miesięcy.

Po chwili milczenia i zastanawiania się chłopak zapytał:

- Ile płacą?

- Dużo. Naprawdę. Jeszcze więcej, niż za tamtą sesję dla magazynu BDSM, pamiętasz?

Jak mógłbym zapomnieć. – Pomyślał.

Albafica na moment odwrócił się od Minosa. Chciał to wszystko przemyśleć jeszcze raz, całkowicie na spokojnie. A także obmyślić plan, co robić dalej. W końcu odpowiedział:

- Zgoda, ale bez żadnych dziwnych akcji.

- Dobrze. Nie będziesz nawet w sumie zdejmował ubrań… Jedynie skarpetki.

Po chwili obaj przenieśli się do sypialni. Albafica miał się położyć wygodnie na łóżku i zdjąć swoje skarpetki. Niby niewiele, ale jednak chłopak czuł się tym skrępowany. Z drugiej strony… Ciesząc się chwilą, pozwolił odetchnąć swoim stopom. Zginał i prostował palce. Minos zaś tylko się przyglądał, szykując aparat i statyw z kamerą. Uśmiechając się, powiedział:

- Poczekaj chwilę… Zaraz wszystko ustawię.

Tym razem krępowała go kamera. Do aparatu już zdążył przywyknąć. Ale malutkie, mrugające czerwone światełko w ustawionej kamerze rozpraszało jego uwagę. Gdy tylko Minos skończył ustawiać sprzęt, zajął się swoim modelem, który leżał wygodnie na łóżku, a ręce miał założone za głową. Po chwili poczuł coś na swoich stopach. Coś miękkiego i ciepłego. Delikatnie je muskało. Nawet się nie zorientował, że to były palce Minosa. Odruchowo chciał zabrać nogi, ale fotograf je przytrzymał i powiedział cicho:

- Chcesz, żebym tyle wycinał? Możesz wierzgać, ale nie zabieraj tych piękności… Fotograf trzymał kostki Albafici swoim ramieniem i delikatnie łaskotał stopy, głaskał. Chcąc nie chcąc, chłopak zaczynał się śmiać. Choć trochę to było bardziej z nerwów. Najpierw myślał, że ten dotyk jest drażniący, ale sam nie sądził, że ma tak wrażliwe stopy. Że łaskotanie może być przyjemne. Choć wolałby zdecydowanie kogoś innego w roli „dręczyciela”. Tymczasem Minos rysował małe kółeczka na podeszwach stóp. Robił to samymi opuszkami palców. Nie ośmielał się krzywdzić swojego modela, używając do tego paznokci.

Albafica nie miał pojęcia, jak długo robił to fotograf. Czy był to moment, czy może kilka minut? Nie było to istotne. Ważne było, co działo się potem. Zauważył tylko, jak Minos wyłącza kamerę. Nie powiedział jednak słów, które zawsze przynosiły ulgę, czyli „na dzisiaj już koniec”. Zamiast tego fotograf sam zdjął buty i skarpetki, po czym przyłączył się do swojego modela.

Minos nie mówił nic. Uśmiechał się, przysunął się lekko do Albafici i zaczął bawić się jego włosami. Zdezorientowany chłopak już sam nie wiedział, o co mu chodzi. Niby nie powinien się stresować, w końcu wyłączył sprzęt, ale jednak czuł, że za chwilę stanie się coś niezbyt ciekawego, coś, na co nie pozwalał nikomu. Nie pomylił się zbyt wiele. Minos, bez słowa wyjaśnienia, zaczął go głaskać po włosach i po ramieniu. Leżał obok niego i czuł się dość swobodnie.

- Byłeś wspaniały, wiesz? – zapytał cicho.

Albafica chciał jedynie uciec stąd. Iść już sobie i nie tłumaczyć się. Nie miał jednak pojęcia, jak mógłby się wyrwać ze szponów Minosa. Nie wiedział jednak, co właściwie go jeszcze trzyma i na co czeka. Powinien był już dawno skorzystać z okazji i zwyczajnie sobie pójść. Tymczasem fotograf nawet nie ukrywał, że chodzi mu o to, aby Alba został z nim na dłużej. Głaskał go i próbował przytulać. Złapał też delikatnie za podbródek, żeby chłopak spojrzał na niego. Ten jednak odwracał ciągle wzrok.

Wreszcie Minos zbliżył się i próbował pocałować Albaficę. Kiedy jednak próbował to zrobić, Alba odwrócił swoją głowę i wyrwał się z jego uścisku, mówiąc krótko, ale stanowczo:

- Nie.

Fotograf nic nie powiedział. Nie próbował go zatrzymywać, tłumaczyć się. Domyślał się, że to było dla Albafici zbyt wiele. Chłopak pozbierał swoje rzeczy i w milczeniu ubierał się. Minos nawet nie wiedział, co właściwie ma powiedzieć. Doszedł do wniosku, że nawet jakby zaczął cokolwiek mówić, to pewnie Albafica nie posłuchałby go. Wobec tego fotograf zaczął odłączać sprzęt.

Alba, nawet wychodząc, nie powiedział „do widzenia”, jak zawsze. Wiedział, że to koniec. W drodze do domu postanowił sobie, że nawet nie będzie odbierał telefonów od Minosa. Jeśli faktycznie dostanie tak dużą sumę, jak obiecał fotograf, to będzie w stanie wyżyć kilka miesięcy, nawet nie mając pracy. W myślach liczył już sobie, na co wystarczą mu te pieniądze. Musiał zająć swoje myśli czymś innym. To nie zmieniało jednak faktu, że czuł się brudny jak nigdy dotąd. Nie sądził, że Minos posunie się do czegoś takiego. Jednak to był najgorszy typ człowieka – podstępny, zastawiający pułapki. Albafica miał jednak szczęście, że w końcu postanowił się wyrwać.

W domu brał ponownie długi prysznic, sądząc, że to pomoże. Niestety, obrzydzenie było jeszcze większe. Czekała go kolejna bezsenna noc. Już nawet się nauczył maskować przed Shionem, żeby nie widział jego sińców pod oczami.

Nie, to musi być koniec… Teraz, albo nigdy. – Myślał, usiłując bezskutecznie zasnąć.


Albafica siedział zamknięty od kilku dni w swoim pokoju, nie miał ochoty wychodzić, ani jeść. Wiedział, że to już koniec. Minos próbował się dodzwonić, lecz Alba konsekwentnie nie odbierał telefonu. Nie zaglądał nawet na swojego maila ani na konto bankowe. Modlił się tylko w duchu, żeby fotograf nie przyszedł do jego mieszkania.

Nie myślał o niczym. Nie chciał myśleć o przyszłości, o tym, co dalej. Najchętniej nie robiłby nic. Przekonał się, jakie współczesne życie młodego człowieka może być ciężkie. Że zdobycie pracy graniczy się z cudem. Mówiło się, że jeśli ktoś był gruby, brzydki, niezadbany, to miał nikłe szanse na pracę, bo liczyło się pierwsze wrażenie. Albafica miał wrażenie, że gdy jest całkiem na odwrót, to również jest podobnie. Jego wygląd powodował zazdrość lub pożądanie. Nic innego. W dodatku wybrał po prostu źle. Mógł faktycznie iść na „przyszłościowy kierunek”, jak radzili rodzice. Być może wtedy nikt nie przejmowałby się jego wyglądem, zwłaszcza, gdyby pracował w fabryce, zasłaniając twarz maseczką.

Do tego jeszcze Minos. Zanim go poznał, nie pojmował, jak niektóre kobiety mogą się pakować w związki z facetami, którzy mają je za nic, traktują wręcz jak śmieci, które można łatwo wykorzystać i wyrzucić. Gdy zadał się trochę z fotografem, wreszcie zrozumiał, że istnieją pewni ludzie, którzy potrafią mamić, skutecznie manipulować, sprawiać, że robiło się rzeczy, na które właściwie nie miało się ochoty. I żałował, że wziął od niego ten numer, że w ogóle się z nim skontaktował, zamiast wyrzucić wizytówkę do kosza. Żadne pieniądze nie były tego warte.

Tak mijały kolejne dni. Albafica wstawał właściwie tylko po to, aby czegoś się napić – nie miał siły nawet jeść. Zbladł i schudł z tych wszystkich nerwów, choć nie chciał dawać tego po sobie poznać. Dlatego też praktycznie nie wychodził z pokoju. Tym wszystkim w końcu zaniepokoił się Shion. Chłopak nie miał pojęcia, dlaczego jego przyjaciel w ogóle nigdzie nie wychodzi, ani nawet się nie odzywa. Ale było to dla niego bardzo dziwne. Zmartwił się. Długo się wahał, aż w końcu postanowił z nim porozmawiać.

Shion nieśmiało zapukał do drzwi. Nie doczekał się jednak odpowiedzi, po czym spróbował ponownie. Nie sądził, żeby Albafica mógł spać o tej porze. Zresztą, podejrzewał, że w ogóle nie śpi od jakiegoś czasu. Wprawdzie jego przyjaciel tylko mu się przemykał, nie widywał się praktycznie z nim, ale zauważył, że jego skóra jest blada, a oczy ma podkrążone.

- Alba, wiem, że tam jesteś. Mogę?

Ciągle nic. W końcu Shion postanowił naruszyć świętą zasadę i wejść bez ostrzeżenia. W końcu tu chodziło o coś poważniejszego.

Kiedy wszedł, zdumiał go widok przyjaciela, leżącego na łóżku, przykrytym lekko kocem i gapiącego się bezmyślnie w sufit. Niewiele myśląc, Shion wziął krzesło i usiadł koło Alby. Ten nawet nie drgnął, co było do niego niepodobne. Pamiętał bowiem, jak często Albafica na początku ich znajomości i wspólnego mieszkania prosił Shiona, żeby wyszedł, ponieważ był czymś zajęty albo po prostu chciał pobyć sam. Tutaj tak nie się nie stało.

Shion nie wiedział, od czego ma zacząć. W końcu odchrząknął i zapytał:

- Alba… Czemu nigdzie nie wychodzisz? Martwię się o ciebie.

Te słowa nie od razu dotarły do umysłu chłopaka. Musiał je dokładnie przetworzyć, a potem zdecydować, czy jest gotowy, by w ogóle o tym rozmawiać. Ale stwierdził, że może drugiej takiej okazji nie będzie, a Shion za moment wyrzuci go z mieszkania za jego skandaliczne zachowanie.

- A jak… Jak długo nie wychodzę? – zapytał cicho.

Shion był zaskoczony.

- Nie wiem… Naprawdę nie wiem. Ja mam swoje zajęcia, ledwo cię widzę… Ale przynajmniej jakieś trzy tygodnie. Może dłużej, już wcześniej się jakoś… Oddaliłeś – dokończył smutno.

Albafica odwrócił się w stronę przyjaciela, po czym podniósł się. Nie w sposób było nie dostrzec jego podkrążonych oczu. Shion wiedział jedno – Albafica był chory. A Albafica zaś poczuł, że sprawia tylko problem przyjacielowi. Chciał jednak, żeby dał mu jeszcze jedną szansę.

- Trzy tygodnie, mówisz… A… Nikt nie dzwonił? Nikt nie przychodził, nie pytał o mnie?

Shion nie miał pojęcia, do czego ta rozmowa może zmierzać.

- Nie, nikt się tu nie kręcił. Raz wpadł tylko Dohko, ale był na moment i nie pytał o ciebie.

- To dobrze.

Nie dał się jednak omamić i uciąć rozmowy.

- Może mi powiesz, co się z tobą dzieje? Naprawdę się martwię. Ja… Ja… Znasz mnie, nie? Przecież wiesz, że ja bym się nie wtrącał, to nie moja sprawa, gdzie szukasz pracy, czy w ogóle jej szukasz, z kim się spotykasz, i tak dalej. Ale… Ale… - czuł, że do oczu napływają mu łzy, ciężko było mu opanować wzruszenie. – Ale mieszkamy razem, co nie? Dlatego chciałbym wiedzieć, czy wszystko jest w porządku. A widzę, że przecież nie jest, no i…

- Przepraszam – przerwał mu. – Naprawdę cię przepraszam. Czy jest coś do picia?

- Poczekaj chwilę.

Shion zniknął na moment w łazience, by się uspokoić. Potem poszedł do kuchni po szklankę wody dla swojego przyjaciela. Kiedy wrócił, Albafica trzymał się za głowę i próbował sobie wszystko uporządkować. Wiedział przynajmniej, że jest bezpieczny, że Minos nie próbował nawet przychodzić. Podziękował przyjacielowi i wypił szklankę wody. Po tym zaczął mówić.

- Pamiętasz, co mi proponowałeś kilka miesięcy temu?

Shion nie mógł sobie przypomnieć, ani skojarzyć. Wtedy to Alba zaczął mówić dalej:

- Proponowałeś mi, żebym poszukał roboty jako model na ASP. Nie skorzystałem. Nawet nie chciałem o tym słyszeć. Pamiętasz, jak raz wróciłem pijany? Byłem w barze, w którym kiedyś pracowałem. Tam poznałem gościa. Przedstawił mi się jako fotograf i złożył mi propozycję. Nie chciałem być żadnym modelem do reklam, ale z tego… No były spore pieniądze.

Shion kręcił głową z niedowierzaniem.

- A jednak. Wydawało mi się, że widziałem cię na jakiejś okładce, ale uznałem, że coś mi się musiało przewidzieć… A jednak… Alba, przecież ty nienawidzisz takich rzeczy. Dlaczego? Nie mogłeś sobie znaleźć lepszej pracy?

Gdyby tylko Albafica miał siłę, wydarłby się na swojego przyjaciela. Powiedział to jednak całkiem spokojnie:

- Łatwo ci mówić. Masz talent, to masz niemalże gwarantowaną robotę. Nawet jeśli nie na etat, to łatwo będzie ci otworzyć firmę, architektów szukają wszędzie. Ja nie mam takiego komfortu. Chciałem studiować filozofię, to i mam za swoje. Szukałem, myślisz, że nie? Rozsyłem CV niemal wszędzie, gdzie się tylko dało. Ale nawet, jak mnie zapraszali na rozmowy, to… Liczyli, że będę świadczyć także inne usługi.

Shion nie sądził, że z pracą może być aż tak źle.

- Tak. A nawet, jak ktoś znalazł się uczciwy, to raczej nie miał wolnego etatu. I powiedz, co miałem zrobić? A rata kredytu nie będzie czekać.

- No tak…

Albafica chciał odetchnąć na moment. Gdyby miał tylko siłę, najprawdopodobniej popłakałby się. Ale nie miał nawet siły na łzy. Po chwili milczenia kontynuował swoją opowieść.

- Minos… To cholerny dupek. W dodatku taki, że nie powiedziałbyś w życiu, że jest dupkiem. Wręcz przeciwnie, ma renomę, poważanie w swoim środowisku. Celebryci słono płacą za te sesje zdjęciowe, które robi… No, ale co o nim nie powiedzieć, to dotrzymywał słowa. Nigdy nie zalegał z wypłatą. O to nie musiałem się martwić. Tylko ten wstyd, ten cały brud… Czułem się po prostu brudny – westchnął głęboko.

- Mówisz, że to były tylko reklamy… Co się więc stało? Było aż tak źle?

- Gdyby to były tylko reklamy, jak mówisz, to nawet bym się nie przejął, jakoś bym się przyzwyczaił. Może znalazłbym inną pracę w końcu… Ale on… Zaczął powoli proponować inne rzeczy… - mówił ciszej.

- Jakie inne rzeczy? Zrobił ci coś?

- Oprócz tego, na co sam się zgodziłem… To nie. Ale chciał zrobić.

Kiedy wreszcie Albafica zebrał się na odwagę i dokończył swoją historię Shionowi, nagle dla chłopaka wszystko stało się jasne. Żałował tylko jednego – że nie potrafił wcześniej podejść do swojego przyjaciela i zapytać się, czy wszystko jest w porządku. Albafica przepraszał go za wszystko, nawet jeśli to nie była jego wina. Shion nie mógł uwierzyć, jaki był głupi i ślepy. Przez kilka miesięcy nawet nie domyślał się, co mogło się dziać. Zawiódł jako przyjaciel. Albafica prosił go, żeby zostawił go samego. Shion natomiast uszanował to. Wiedział, że to było dla niego zbyt wiele, ale wiedział też, że od jutro musi poszukać jakiegoś psychiatry dla swojego przyjaciela. No i… Miał jeszcze jedną rzecz do zrobienia.

Wściekły wszedł do swojego gabinetu, w którym pracował. Zamknął się na klucz i upewnił się, że Alba go nie usłyszy. Wtedy przystąpił do dzieła destrukcji. Po kątach miał wszędzie pochowane szkice Alby. Wiedział, że ta perfekcyjność została skrzywiona. I to była tylko jego wina. Bo w ogóle coś takiego zaproponował. Nie pomyślał nawet, że być może ktoś to wykorzysta w złym celu.

Niszcząc wszelkie szkice, płakał. Miał ogromne wyrzuty sumienia. W końcu dopiero po historii swojego przyjaciela skojarzył, co najlepszego narobił… Nie sądził, że to może być prawda, ale wszystko wydawało mu się zbyt logiczne, żeby to był przypadek.

Przypominał sobie, jak kilka miesięcy temu, siedząc w kawiarni, rysował z pamięci kolejny portret Alby. Jako rysownik nie lubił, gdy ktoś na niego patrzył lub zaglądał przez ramię. Ale przypomniało mu się, że wtedy to podszedł do niego mężczyzna. Z wyglądu pasował do opisu Alby. I wtedy Shion żałował, że w ogóle wdał się z nim w dyskusję. Myślał, że facet chciał pochwalić tylko jego rysunki. Niepotrzebnie powiedział mu, że rysuje swojego przyjaciela, który pracował kiedyś w barze obok. Dlaczego w ogóle zaczął mu opowiadać o nim? Czyżby Albafica miał rację? Minos miał niesamowity dar przekonywania.

Szkice i rysunki leciały w powietrze, a potem po kolei Shion je rozdzierał na drobne kawałki. Wiedział, że być może to niemądre, ale po wszystkim pozbierał te kawałeczki papieru, otworzył szeroko okno i wyrzucił je. Patrzył, jak unosi je wiatr, jak kończy się pewien etap. Zapewne nie wróci do tego szybko lub nie będzie rysował więcej ludzi. Nie było warto. Bo oprócz perfekcyjności bezpowrotnie została skrzywiona ich przyjaźń. 

Mirocin Dolny – Kożuchów, grudzień 2014 – luty 2015


Komentarze
#1 | Verien dnia 10 May 2015
Długo się zbierałam, żeby napisać komentarz, bo raz - skleroza, a dwa - podzieliłam się z Autorką swoją opinią na świeżo po przeczytaniu i jakoś nie czułam palącej potrzeby podzielenia się tym na forum publicznym. Ale się w końcu zebrałam w sobie.

Szczerze mówiąc, nie wiem, jaki był cel Cath w takiej a nie innej kreacji bohaterów, ale ja osobiście odebrałam to jako tekst o toksycznych schizach. Minos jest tutaj niezaprzeczalnie wykreowany jako zły charakter, widzimy, jaki wpływ ma na głównego bohatera i w jaki sprytny sposób łamie kolejne bariery. Ale z drugiej strony nie potrafiłam znaleźć z Albaficą porozumienia. To,co Albafica odbierał jako toksyczne, złe, krzywdzące we mnie budziło nie tyle współczucie, ile takie "człowieku, ale o co ci właściwie chodzi?". W moich oczach Minos nie jest zły - to co robi nie jest złe, jest tylko źle odbierane. Z drugiej strony też ciężko winić Albę, że odbiera to tak, a nie inaczej. Jego zachowanie bardzo przypomina mi reakcje człowieka z nerwicą albo fobią społeczną. Jak dla mnie - tekst o destruktywnym wpływie pewnych reakcji na relacje międzyludzkie.
#2 | MissCath dnia 10 May 2015
Szczerze, to ja nigdy nie narzucam jakiejś jednej słusznej interpretacji przy moich tekstach, zwłaszcza, gdy są bardziej skomplikowane (piszę teraz tekst po angielsku, lecz on jest prosty z założenia). Dlatego Twoja interpretacja mi się podoba Smile

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Sant Seiya Revolution - Multimedia
Aiolia Leo

Aiolia2

Camus6

Skorpion Milo

Złoty Rycerz Skorpiona

Milo





Piekielni
5 dni
siurek15
3 tygodni
Verien
Verien
7 tygodni
lukasn3
15 tygodni
Duch
Duch
18 tygodni
pawel2906
19 tygodni
Copyrights © Saint Seiya Revolution 2006 - 2024
Powered by PHP-Fusion copyright Š 2002 - 2013 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.