Którą serię wytypowałeś w oficjalnej ankiecie Cav Zodiaco jako tą, którą chętnie byś zobaczył na 30-lecie Saintów?

Next Dimension
Next Dimension
26% [18 głosów]

Epizod G
Epizod G
14% [10 głosów]

Saintia Shou
Saintia Shou
4% [3 głosy]

Zeus Chapter
Zeus Chapter
22% [15 głosów]

Remake klasyka
Remake klasyka
28% [19 głosów]

Inną
Inną
6% [4 głosy]

Ogółem głosów: 69
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 01/16/2016

Archiwum ankiet

INFORMACJE - Saint Seiya - Historie Poboczne - Atena! Jej wielka miłość 1

Rozdział IV. Łzy Ateny.

 

Minął tydzień od bitwy w Domach Zodiaku. Do rezydencji Kido nie dotarły żadne wieści o stanie Seiyi i pozostałych Rycerzy z Brązu. Zmartwiona tym faktem Saori siedziała samotnie w swoim pokoju. Od czasu do czasu tylko Tatsumi, Jabu i reszta zaglądali do niej, ale w odpowiedzi zwracała im tylko wymuszony uśmiech.

Od tamtego dnia Saori ciągle myślała o słowach, które Muu skierował do niej.

Atena nie może kochać jednego Rycerza bardziej od innych... Miłość Ateny musi być taka sama dla wszystkich...

I choć tamte słowa były dla niej bardzo nieprzyjemne, uświadomiły jej jednak, że powoli zaczynała kochać jednego Rycerza. Ale Saori nie modliła się przecież tylko za niego, modliła się z całego serca o to, aby wszyscy wyzdrowieli. Ale im bardziej się modliła, tym bardziej tylko rozmyślała o słowach Muu:

Atena nie może kochać tylko jednej osoby...? Prawdziwa miłość Ateny to...

Saori czuła, że jej przeznaczenie było niczym ciężki krzyż, który musiała nieść.

I choć dziewczyna była wciąż bardzo smutna, to Kiki zaprowadził ją do ogrodu.

- Jeśli się panienka nie rozweseli, to Seiya i pozostali nie wyzdrowieją! Panno Saori, niech panienka patrzy! – Kiki wisiał na gałęzi pobliskiej sosny.

Chciał się obrócić dookoła niej jak na drążku i idealnie wylądować. I wylądował idealnie, ale na swojej pupie.

- Aua! Może dlatego właśnie nazywają mnie Przydupasem Kikim!(1) – Kiki westchnął głośno, próbując na trochę rozbawić Saori. Wreszcie udało mu się, a panna Kido roześmiała się. Kiedy tak patrzyła na Kikiego, który siedział obok sosny i uśmiechał się szeroko, to przywoływało pewne wspomnienia, które Saori trzymała w swoim sercu.

Kiedy Seiya był małym chłopcem, który przebywał w Rezydencji Kido, Saori zapamiętała go właśnie podobnym do Kikiego, także siedzącego pod tym samym drzewem. Seiya lubił siedzieć na korzeniach tej sosny, a jej gałęzie, pełne igieł, dawały dobry cień. Idealne miejsce do odpoczynku, nawet w bardzo słoneczne dni. Nawet jeśli wiatr wydawał dziwne jęki, kołysząc gałęziami sosny, to prawdopodobnie teraz jego serce byłoby ukojone właśnie w tym miejscu. Nie, gdy Seiya był mały, zawsze chciał się wspiąć wysoko na to drzewo i chciał żyć jak wolny ptak.

Pewnego dnia, przez to, że któryś z chłopców zrobił coś złego, wszyscy pozostali zostali ukarani, łącznie z Seiyą. Nie mogli jeść przez cały dzień. Seiya wytrzymał z pustym brzuchem, siedząc pod tym samym drzewem.

- Seiya, wstań! – Saori pokazała mu przepyszną kanapkę, taką, jaką jeszcze nigdy w życiu nie widział, z grubymi plastrami szynki.

Nie wiedziała, dlaczego to właściwie zrobiła. Ale choć ją pokazywała wiele razy, Seiya nawet nie wyciągnął po nią ręki, tylko patrzył z daleka.

- Wstań! Seiya!

- Nie jestem pieskiem, którego możesz karmić!

- Seiya! – Saori patrzyła się się na niego błagalnym wzrokiem.

I choć chłopiec wyczuwał w jej oczach ogromną samotność, to wciąż patrzył na nią wściekły i wymamrotał:

- To nie ja powinienem jeść! Shiryuu, Shun i reszta też są głodni. Dlaczego więc tylko ja...?

- Seiya, ty idioto! Jeśli jej nie chcesz, to dam ci ją tak! – Saori rzuciła kanapkę pod jego stopy, odwróciła się i odeszła szybko.

Nawet się nie odwracała, ponieważ sądziła, że Seiya zobaczy wściekłość w jej oczach.

Teraz, nie jako Atena, ale jako zwykła dziewczyna, sądziła, że gdyby tylko mogła powiedzieć Seiyi, co naprawdę do niego czuje, on odpowiedziałby podobnie jak wtedy:

- Ja...

- Dlaczego tylko mnie?

  Zrozumiała w końcu, dlaczego czuła do niego takie głębokie uczucie.

Bo Seiya był podobny do mnie, to dlatego...

Saori wspominała ciągle słowa Seiyi. Aby uratować życie Saori, nie tylko on, ale także Shiryuu i pozostali odnieśli głębokie rany. Nawet teraz, przebywając w „Źródle Ateny”, walczyli, balansując na granicy życia i śmierci...

- Co się stało, panienko? – Kiki patrzył na nią zmartwiony.

Jego słowa sprawiły, że Saori powróciła do rzeczywistości. Uśmiechnęła się, widząc, jak bardzo Kiki się starał.

- Nic, nic, wszystko dobrze, Kiki. Wracajmy już.

Saori nawet nie poczuła chłodnego powiewu wiatru wraz z potężnym cosmo, które sprawiły, że kwiaty w jej ogrodzie kompletnie zamarzły.

A chwilę potem...

- Panienko Saori! Coś... Stało się coś bardzo złego! – przerażeni Tatsumi, Jabu i reszta spieszyli się z ważną wieścią z Sanktuarium: ktoś pokonał Rycerza spod znaku Byka, Aldebarana.

- Ktoś taki jak Aldebaran, powalony jednym ciosem! – nie licząc Seiyi i jego towarzyszy, było to oczywiste, że tylko Złoty Rycerz mógł pokonać innego Złotego Rycerza, ale nawet jeśli ktoś zadawałby ciosy z prędkością światła, tak jak Rycerz Lwa, Aiolia, to nie byłoby możliwości, aby pokonać Aldebarana jednym uderzeniem.

- Kto to był? – w tej samej chwili, gdy Jabu zadał to pytanie, chłodne powietrze przeszyło wszystkich znajdujących się w pobliżu.

- To ty jesteś Ateną, zgadza się? – zapytał mężczyzna, który pochylił się, klękając na jedno kolano.

Nosił Święty Pancerz, który bardzo przypominał Zbroję, którą nosili Rycerze Ateny. Patrzył na Saori przeszywającym, chłodnym wzrokiem i przedstawił się:

- Święty Wojownik Asgardu, Wojownik Gwiazdy Zeta, Mizar Syd.

Syd przekazał jej straszną wiadomość: to on pokanał Aldebarana. Innymi słowy Asgard wypowiedział wojnę Sanktuarium. Wojownik przybył także po to, aby zabić Atenę:

- A teraz, Ateno... Kolej na ciebie...

Wściekły Jabu odpowiedział także atakiem, kierując się w stronę Syda:

- Zamknij mordę! Obronię panienkę!

- Żryj to! – Geki, Ichi, Nachi i Ban poszli śmiało za Jabu.

- Wy, małe płotki, nic tutaj nie znaczycie! – ręka Syda świeciła jasno, a mroźny cios przeszył ziemię, zostawiając zadrapania, niczym tygrys swoimi pazurami.

Przez ten atak Jabu i pozostali unieśli się w powietrze jak liście.

- Nie... Nie lekceważ mnie! – Jabu próbował wstać z całej swojej siły, ale było już jasne, kto zwyciężył.

- Ha! Jeśli tak bardzo chcesz umrzeć, to wyślę cię do piekła, gdzie z radością powitasz swoją Atenę!

Syd już chciał użyć tego samego ataku, którym pokonał Aldebarana, czyli Viking Tiger Claw, ale nagle znikąd pojawił się łańcuch, który go powstrzymał.

- Kto tam jest?! – jego ręka była trzymana przez łańcuch.

Nie wierząc własnym oczom, Syd ujrzał młodzieńca pięknego jak dziewczyna, który wyłonił się zza gęstych drzew.

- Rycerz Andromedy, Shun! – powiedział, mając na sobie swoją nową Zbroję z Brązu.

A potem...

- Niezły z ciebie kozak, że chciałeś nam tu zabić Atenę! Ale nie pozwolę, żeby Saori spadł choćby włos z głowy! – Seiya skoczył prosto z dachu Rezydencji Kido i wylądował tuż obok Saori. – Wszystko będzie dobrze, Saori!

 

- Seiya! – Saori była zaskoczona, widząc, że Seiya, podobnie jak Shun, przywdziewał nową Zbroję.

To było naturalne, że była tym zaskoczona. Jeszcze kilka dni wcześniej Seiya i Shun byli zawieszeni między życiem a śmiercią. I choć przeżyli, to nie byłoby dziwne, gdyby rehabilitacja zejęła im nawet kilka miesięcy.

- Coś ci powiem, nie jesteśmy żadnymi duchami! Król Piekeł to raczej by nas znienawidził – widząc minę Saori, Seiya uśmiechnął się złośliwie.

Syd, widząc, jak jego wrogowie sobie żartowali, poczuł, że jego duma była ugodzona i tym bardziej jego dusza chciała walczyć:

- To ty jesteś Rycerzem Pegaza... Świetnie! Zaraz się dowiesz, jaka jest różnica między Świętymi Wojownikami a Rycerzami Ateny!

Uwalniając się od łańcucha Shuna, Syd pobiegł prosto przez gęste drzewa, odpowiedając na wyzwanie Seiyi. Widząc okazję, Seiya wypuścił swoje Meteory Pegaza z całą swoją mocą:

- Żryj to!

Moc i prędkość uderzenia znacznie wzrosły. I choć rany Seiyi jeszcze się w pełni nie zasklepiły, to dzięki ciężkiej walce w Domach Zodiaku jego cosmo stało się jeszcze potężniejsze.

Jednakże Syd również potrafił odpowiedzieć z uderzeniem na poziomie Złotego Rycerza. Cios wyglądał bardzo podobnie do ciosu zadanego przez mężczyznę, który zaatakował Ikkiego. Syd jednak nie wiedział o istnieniu tajemniczego wojownika.(2)

To jest jeden ze Świętych Wojowników Asgardu... Co za potężne, chłodne cosmo! – Seiya, który oberwał zimnymi ciosami Syda, poczuł jak chłód przepływał przez jego nową Zbroję prosto do jego ciała.

Seiya użył swojego najpotężniejszego ataku:

- PEGASUS SUI SEI KEN!

A w tej samej chwili Syd również użył swojego przerażającego ataku:

- VIKING TIGER CLAW!

Niezliczone spadające gwiazdy i tygrysie pazury skrzyżowały się ze sobą i sprawiły, że obaj młodzieńcy odskoczyli od siebie.

Mocne, zimne zadrapania na nowej Zbroi Seiyi sprawiły, że chłopak uświadomił sobie, jak silny jest Syd.

Gdyby on celował w Atenę... Saori!

Szybko podnosząc się, Seiya rozbudził swoje cosmo, które otaczało go, tworząc aurę. Stał ponownie gotowy:

- Mizar Sydzie! Rozstrzygniemy to teraz!

- Tego właśnie oczekiwałem!

Seiya wiedział, że Syd również rozbudzi swoje zimne cosmo aż do granic możliwości.

Tym razem któryś z nas zginie... – Seiya po wielu ciężkich walkach chciał się już ponieść instynktowi, kiedy nagle...

- Czekaj, Seiya! – był to głos Ikkiego, który chciał powstrzymać swojego towarzysza.

- Dlaczego mnie powstrzymujesz, Ikki? Ten koleś chce odebrać życie Saori!

- Życie Ateny nie jest czymś, co tak łatwo można sobie odebrać... Tak długo, dopóki są tu jej Rycerze! – te słowa Ikkiego nie były przeznaczone dla Seiyi, lecz dla Syda. – My, którzy prawie otarliśmy się o śmierć... Nasze życie nie może pójść na marne!

- Za naszą nową walkę, Seiya! – nagle pojawili się Shiryuu i Hyouga, którzy również chcieli zaatakować Syda, który właśnie rozbudzał swojego walecznego ducha.

- Dobrze, a więc... Jeszcze się spotkamy, a wtedy Święci Wojownicy wszystko z wami rozstrzygną. A kiedy ten czas nadejdzie, będę się bardzo cieszyć, Rycerzu Pegaza! – kiedy Syd odszedł, wraz z nim zniknęło chłodne powietrze.

Seiya zajęczał głośno. Wróg odszedł, ale wciąż odczuwał potężny atak Syda, który przeszedł przez jego Zbroję.

- Seiya! – Saori, która była bardzo zmartwiona, pobiegła do niego. Zaskoczona, zauważyła, że Seiya uśmiechał się do niej szeroko.

- Już dobrze, Saori! Ale gdybym nie miał na sobie nowej Zbroi Pegaza, to nie wiem, co by się stało... To dzięki Muu i reszcie...

- Muu i pozostali Złoci Rycerze... – Saori dowiedziała się o tym, że Zbroje z Brązu zostały ożywione dzięki krwi Muu i reszty Złotych Rycerzy.

Dla zwykłego człowieka utrata jednej trzeciej krwi oznaczałaby pewną śmierć, ale Złoci Rycerze oddali połowę swojej krwi. Ryzykowali własnym życiem po to, aby ożywić martwe Zbroje z Brązu. Jeszcze chwilę temu wymieniali ciosy, walcząc na śmierć i życie z Seiyą i jego towarzyszami podczas bitwy w Domach Zodiaku, a teraz ożywiali Zbroje swoich dawnych przeciwników... Saori była tym bardzo poruszona. Był to dla niej wręcz szok.

Dzięki „miłości” Muu i pozostałych Złotych Rycerzy Seiya i jego towarzysze mogli odpowiedzieć taką samą „miłością”, rozpalając swoje cosmo i pokonując śmierć.

A ja, jako Atena, co zrobiłam dla nich w zamian? – z jednej strony Saori czuła wstyd, ale z drugiej wreszcie zrozumiała w pełni słowa Muu na temat „Źródła Ateny”.

Nie mogła pokochać jednego, wybranego Rycerza, ani pokochać wybranej osoby, lecz musiała kochać wszystkich ludzi. Łzy pochodzące z Posągu Ateny ocaliły rannych Rycerzy tak jak promienie wschodzącego słońca. Było to coś, co dodawało wszystkim otuchy.

Saori mogła wieść łatwe życie jak zwykła dziewczyna, a Seiya i jego towarzysze mogli być zwykłymi chłopcami, ale zamiast tego mierzyli się ze swoim trudnym przeznaczeniem, które zostało im dane. Wszyscy w równym stopniu potrzebowali wielkiej siły miłości, miłości Ateny.

Saori już więc się nie kłopotała. Uklękła, po czym podała swoją dłoń Seiyi, a w głębi serca skierowała swoje słowa do Złotych Rycerzy w odległym Sanktuarium:

- Dziękuję Muu, Złoci Rycerze! Obiecuję, że będę ciężko pracować i was nie zawiodę, kochając wszystkich ludzi na całym świecie...

- Saori? – Seiya spojrzał na nią, lekko zmieszany.

Na swojej dłoni zobaczył łzy Saori. Seiya poczuł, jak jego ciało wypełnia ciepła energia życiowa.

Właśnie w tej chwili Saori uśmiechała się zupełnie jak piękny i lśniący Posąg Ateny, który strzegł Seiyę i pozostałych Rycerzy.  

KONIEC

 

(1) Gra słowna, w oryginale jest słowo „Appendix”, które oznacza również kość ogonową.

(2) Tak naprawdę Syd wiedział, że jego brat, Bud, żyje, ale trzymał to w tajemnicy – oryginalny przyp. tłum. angielskiego.


Komentarze
#1 | Saga Gemini dnia 24 July 2016
Ciężko przetrawia się opowieść o własnym NOTP. Pfft

A tak w ogóle, to coś się zepsuło z rozdziałem numer 3 - nie można się dostać, z powodu braku uprawnień.

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Sant Seiya Revolution - Multimedia
Aiolia Leo

Aiolia2

Camus6

Skorpion Milo

Złoty Rycerz Skorpiona

Milo





Piekielni
1 tydzień
siurek15
3 tygodni
Verien
Verien
7 tygodni
lukasn3
15 tygodni
Duch
Duch
18 tygodni
pawel2906
20 tygodni
Copyrights © Saint Seiya Revolution 2006 - 2024
Powered by PHP-Fusion copyright Š 2002 - 2013 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.